W tym dziale prześwietlamy dla Was warte polecenia powieści kryminalne.
„Spisek...”, „Zdrada...” i zapowiadany już „Koniec scenarzystów” to pisane lekkim piórem kryminały Wojciecha Nerkowskiego. Drugi tom serii właśnie pojawił się w księgarniach. Warto po niego sięgnąć chociażby po to, by przenieść się z naszych mroźnych okolic na słoneczną Teneryfę. A tam będzie gorąco nie tylko dzięki wysokim amplitudom, ale i emocjom serwowanym przez autora.
„Trup na plaży” Anety Jadowskiej z całą pewnością nie jest komedią kryminalną, jak sugeruje wydawca. Jest za to poruszającą poważne, wręcz dramatyczne tematy, powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym. Przeczytałam w dwa wieczory i chętnie sięgnę po następny tom.
Uważam, że powinno się wreszcie zaprzestać nadawania przydomków. Tych wszystkich „królów”, „mistrzów”, a nawet „prezydentów polskiego kryminału”. Ponieważ jest taki Wojciech Chmielarz, który wcale nie pretenduje do wyżej wymienionych tytułów, a po prostu jest najlepszy. Przeczytajcie „Cienie”, a sami się przekonacie, że ten chłopak z Gliwic nie ma konkurencji.
Nakładem wydawnictwa Initium ukazał się właśnie thriller, którego fabułę oparto na aktach z archiwum służb specjalnych. “Czerwony parasol” już wcześniej pojawił się na rynku w wersji elektronicznej, sygnowany wtedy nazwiskiem Jurijego Jakowa, natomiast wersję papierową podpisał Wiktor Mrok. Abstrahując od proweniencji autora, jest to wciągająca, dynamicznie przedstawiona historia z nietuzinkowymi bohaterami. Za tło historyczne opowieści posłużyła zimnowojenna rywalizacja między USA i Związkiem Radzieckim.
Jeśli którąś rodzimą komedię kryminalną można by bez obiekcji opatrzyć mianem „drugiej Chmielewskiej”, to właśnie „Stało się” Magdy Kuydowicz. To lekka, zabawna lektura, której autorka przenikliwie spogląda na związki damsko-męskie, a do tego wciąga czytelnika w wir szalonych, sensacyjnych zdarzeń. Wszystko to w klimacie jako żywo przypominającym powieści królowej polskiego kryminału.
Zacząć muszę od tego, że „Strach” nie jest thrillerem, choć taką informację możemy znaleźć na okładce. Powieści Jozefa Kariki, uznanego słowackiego pisarza, bliżej jest do horroru. Autor niezwykle przekonywająco buduje atmosferę grozy. Naprawdę bałam się podczas czytania! Jednak ten niewielki, ładnie wydany tom, jest czymś więcej niż tylko lekturą mającą na celu zmrozić czytelnikowi krew w żyłach.
Bartosz Szczygielski, który w zeszłym roku zadebiutował znakomitą „Aortą”, zrobił milowy krok w stronę literackiego mroku. W „Krwi”, kontynuacji przygód pruszkowskiego policjanta, Gabriela Bysia, nie ma już miejsca na żarty. U bohaterów dzieje się źle. A może być tylko gorzej.
Akcja powieści dzieje się na terenie tajemniczego parku rozrywki, na leżącej u wybrzeży USA wyspie Zodiak. Dwie dekady wcześniej ofiarą mordercy padły tam trzy kobiety. W konsekwencji tej tragedii atrakcję zamknięto, ale teraz nowy właściciel zamierza reaktywować jej działalność. Mroczna przeszłość wyspy, zamiast kulą u nogi, ma stać się wabikiem przyciągającym żądnych wrażeń śmiałków.
Najnowsza powieść autora trylogii science fiction “Metro 2033” to nie tylko bardzo udany kryminał, ale i realistyczny obraz współczesnej Rosji, w której, jak się można domyślić, wciąż bynajmniej nie śmieszno, a wyłącznie straszno. Glukhovsky, posiłkując się literacką fikcją, całkiem serio kreśli konfrontację szarego obywatela z aparatem władzy.
Są takie książki, które niby to przeznaczone dla młodszego odbiorcy, kupuje się, głośno i wyraźnie informując księgarza oraz najbliższe otoczenie, że to dla dziecka – swojego, siostry, sąsiadów (niepotrzebne skreślić). Tymczasem w rzeczywistości żaden nieletni owej powieści nie dostanie w swoje rączęta (jeszcze by poplamił), ponieważ nabywca, używszy zasłony dymnej, zamierza ją przeczytać sam i nikomu nie dać. Tak też jest z serią przygód Flawii de Luce, której, jeśli jeszcze nie znacie, musicie czym prędzej nadrobić to niedopatrzenie!