Macie dosyć oglądania starych garnków w muzealnych gablotach? Nie dla Was tłumne wycieczki z przewodnikiem po oklepanych atrakcjach odwiedzanego miasta? Gdy kiedyś wybierzecie się do Londynu, weźcie ze sobą koniecznie Przewodnik popkulturowy Roberta Ziębińskiego. Dziennikarz niebanalnie i pod różnym kątem spogląda na turystykę stolicy Wielkiej Brytanii.
Sposobów na zwiedzanie Londynu Robert Ziębiński przedstawia w swojej książce dziesięć. Czytelnik może więc podążać za autorem tropem Kuby Rozpruwacza, który pod koniec XIX wieku mordował prostytutki w dzielnicy Whitechapel. Jak się okazuje, niewiele zostało śladów po ówczesnych, tragicznych wydarzeniach, a to dlatego, że też nie ma się czym Anglia chwalić - niewykrycie tożsamości mordercy aż po dziś dzień było i jest jak najgorszym świadectwem dla tamtejszego rządu. Ponadto Jack the Ripper, a raczej lewicowi politycy używający działań zabójcy jako argumentu w walce o władzę, obnażyli zadufanie wiktoriańskiej monarchii, która lekceważyła biedotę, upychaną właśnie w tak nieciekawych rejonach jak Whitechapel.
Ziębiński przygotował też coś dla wielbicieli literatury i filmów szpiegowskich. Autor, chcąc zrobić sobie zdjęcie na moście Westminsterskim z Big Benem w tle, w takiej samej pozie, w jakiej został uwieczniony na sławnym zdjęciu George Lazenby, odtwórca roli agenta 007, spotkał pewną parę, będącą w podróży poślubnej. Pan młody okazał się być psychofanem przygód Jamesa Bonda. Zaprosił dziennikarza do wspólnego śledzenia tropów najwybitniejszego agenta, jakim dysponowało MI6. Korzystając ze wskazówek Ziębińskiego, z pewnością zobaczycie więcej niż podczas specjalnie zorganizowanej, wykupionej wycieczki tematycznej.
Pozostając w kryminalnym klimacie, należałoby zarezerwować nocleg w hotelu Berkeley (choć raczej mało kogo na to stać), bo to tam urzędowali bracia Kray, gangsterzy, których sława porównywalna jest do tej, jaką owiany był Al Capone. Kray nie skończyli zbyt dobrze, ale zdążyli zostawić po sobie mnóstwo śladów, także w popkulturze.
Sporo też w książce Ziębińskiego odniesień do szeroko pojętego horroru. No bo mamy tu potwory na Piccadilly Circus (Drakulę czy pana Hyde'a), wszelkiej maści bestie rodem z filmów wytwórni Hammer, duchy straszące przechodniów w londyńskim metrze (także na nieczynnych już stacjach) czy też miejsca związane z filmami opowiadającymi o końcu świata.
Co odważniejsi czytelnicy bądź zapaleni kibice piłkarscy mogą wykorzystać przewodnik Ziębińskiego do odwiedzenia Londynu piłkarskiego. Ustawki czy też mordobicia na śmierć i życie w obronie swojej drużyny nie są na ulicach stolicy niczym dziwnym. A kluby kiboli w stylu Inter City Firm (nie mylić z polskim pociągiem) sieją nie gorsze spustoszenie od wspomnianych już braci Kray.
Autor pokazuje nam też Londyn rockandrollowy. Odwiedzając miejsca związane z takimi sławami jak Rolling Stonesi czy Beatlesi, Ziębiński spotyka na swojej drodze a to Chrisa Jaggera, brata Micka, a to Damona Albarna, lidera zespołu Blur. I są to o wiele ciekawsze spotkania niż na przykład umówiony wywiad z Cameron Diaz, który musiał w Londynie przeprowadzić Ziębiński.
Jest też wycieczka literacka – tropem Karola Dickensa. Ta chyba najbardziej dała się autorowi we znaki pod względem fizycznym. Rada jest taka – odżałujcie wydatek na bilet na metro, bo to, co na mapie wydaje się niewielką odległością, w rzeczywistości może Was doprowadzić do przetarcia na wylot zelówek.
Książka Ziębińskiego nie jest typowym przewodnikiem turystycznym. Próżno w niej szukać mapek czy zaznaczonych tras. Autor rezygnuje ze szczegółowego opisu swoich marszrut, często na rzecz pogłębienia samego tematu, który porusza. Dzięki temu możemy dowiedzieć się czegoś więcej o historii Londynu i związanych z nim postaciach. Jeżeli więc postanowicie zwiedzać miasto Jamesa Bonda jego tropem, lepiej najpierw sami zaznaczcie sobie na mapie punkty, które chcecie odwiedzić, bo Przewodnik popkulturowy jest jednak zbyt chaotyczny pod względem topograficznym, by opierać się tylko na zawartych w nim opisach.
Podstawowym atutem książki Roberta Ziębińskiego jest fakt, iż została ona napisana przez prawdziwego pasjonata kultury popularnej. Na każdej stronie przewodnika widać, że autor żyje tym, co robi i opisuje, kocha to i naprawdę zna się na rzeczy. Ziębiński pisze z dowcipem, co rusz odnosi się do kinematografii czy literatury. A opowiada o Londynie z punktu widzenia zwykłego turysty ubranego w tanią kurtkę z Primarka. Szwenda się po londyńskich ulicach pozornie bez ładu i składu. Jednak w ostatecznym rozrachunku dziennikarz pokazuje nam Londyn, jakiego nie ma w typowych przewodnikach. Raczej nie zobaczymy tu London Eye czy muzeum Madame Tussaud. Zajdziemy za to w mroczne rejony stolicy Albionu, gdzie pośród blokowisk gnieździ się biedota. Z drugiej strony, zajrzymy też na przykład do klubów dla dżentelmenów, które wbrew pozorom i upływowi lat, mają się świetnie i wciąż (w większości) nie wpuszczają za próg kobiet.
Przewodnik... jest niezbyt obszerny. Można go zabrać do bagażu podręcznego, bez obaw że obciąży nam walizkę i będziemy musieli dopłacać tanim liniom lotniczym do biletu. Rozdziały są krótkie, dynamiczne, lektura mija szybko i przyjemnie.
Ziębiński przytacza w książce zarzut, który został wytoczony w jego kierunku, a mówiący o tym, iż autor zachwyca się Londynem, nie znając z autopsji prawdziwego życia w tym mieście, życia emigranta mianowicie. Argument ten wydaje się dość bezsensowny. Nawet będąc emigrantem, zmywając brytyjskie gary, czy stojąc za kasą w fast foodzie, można przecież wciąż odkrywać miasto, szukając w nim śladów swoich ulubionych książek czy filmów. Trzeba tylko chcieć i mieć w sobie taki entuzjazm, jakim dysponuje Robert Ziębiński.
Londyn. Przewodnik popkulturowy tym bardziej przypadł mi do gustu, że jako żywo przypomniał mi o moich własnych podróżach z kryminałem, czyli wycieczkach tropem kryminalnych bohaterów literackich, jakie urządzam sobie w różnych miastach. Polecam Wam spojrzeć na odwiedzane miejsce pod innym, nietypowym kątem. A jeśli wybieracie się do Londynu, to tylko z książką Ziębińskiego pod pachą.
Robert Ziębiński
Londyn. Przewodnik popkulturowy
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa, 2015
238 s.