W tym dziale zapraszamy na wędrówkę śladami Waszych ulubionych bohaterów powieści kryminalnych. Zwiedzamy zamieszkałe przez nich miasta, depcząc po piętach postaciom literackim.
Jest na West Endzie w Mischief Theatre grana komedia pod tytułem „The Play That Goes Wrong”. I faktycznie wszystko w niej idzie źle. Aktorzy – amatorzy chcą wystawić przedstawienie, ale a to im się dekoracja zawali, a to zapomną tekstu, to znowu temu, który miał grać trupa, zbierze się na kichanie. Naszą popkulturową wyprawę do Anglii na zasadzie analogii równie dobrze można by ochrzcić: „The Trip That Goes Wrong”. Całkiem adekwatna byłaby też polska wersja tytułu sztuki, która została wystawiona u Krystyny Jandy w Och-Teatrze pod szyldem: „Prapremiera dreszczowca”. Śledzenie tropów Agathy Christie i Jamesa Bonda oraz postaci, które wyszły spod pióra J.K. Rowling, czyli Harry'ego Pottera i Cormorana Strike'a, okazało się niezłym dreszczowcem.
Jest na West Endzie w Mischief Theatre grana komedia pod tytułem „The Play That Goes Wrong”. I faktycznie wszystko w niej idzie źle. Aktorzy – amatorzy chcą wystawić przedstawienie, ale a to im się dekoracja zawali, a to zapomną tekstu, to znowu temu, który miał grać trupa, zbierze się na kichanie. Naszą popkulturową wyprawę do Anglii na zasadzie analogii równie dobrze można by ochrzcić: „The Trip That Goes Wrong”. Całkiem adekwatna byłaby też polska wersja tytułu sztuki, która została wystawiona u Krystyny Jandy w Och-Teatrze pod szyldem: „Prapremiera dreszczowca”. Śledzenie tropów Agathy Christie i Jamesa Bonda oraz postaci, które wyszły spod pióra J.K. Rowling, czyli Harry'ego Pottera i Cormorana Strike'a, okazało się niezłym dreszczowcem.
W 2011 roku zwiedziliśmy Kopenhagę, poszukując śladów Joanny Chmielewskiej. Nasza królowa kryminału była po trochu skandynawską autorką, umieszczając akcję niektórych swoich powieści w stolicy Danii. Zapraszamy na naszą relację z wyprawy!
W 2011 roku odwiedziliśmy Kopenhagę. Stamtąd zrobiliśmy sobie wycieczkę do Ystad, miasteczka Kurta Wallandera, głównego bohatera powieści nieodżałowanego Henninga Mankella. Przypominamy naszą relację z wyprawy tropem sławnego komisarza.
Podróże Kawiarenki Kryminalnej kończą się zawsze tak samo – wypatrywaniem kryminalno-literackich śladów. Nie ma zmiłuj! Także w Budapeszcie wytropiliśmy kilka ciekawych miejsc związanych z książkami.
Spod pióra Joanny Chmielewskiej wyszło kilkadziesiąt kryminałów. W zasadzie na kanwie każdego z nich można by sobie urządzić wycieczkę tropem stworzonych przez królową kryminału bohaterów. Każdy fan pani Joanny ma w tym zalewie tytułów swoją ulubioną książkę. Ja uwielbiam Lesia, więc to jego śladami wyruszyłam w podróż po Warszawie.
W tegoroczne wakacje postanowiłam pójść sobie do diabła. Go to hell, tyle że przez jedno „l” i z dużej litery. Jednym słowem – pojechać na Półwysep Helski. Z miejsca porzuciłam wszelkie przewodniki, zdając się na Sierpniowe kumaki Violetty Sajkiewicz i Roberta Ostaszewskiego.
Mistrz jest tylko jeden. Choć spuchł, utył i posiwiał, to nie ma sobie równych. Mieszka na Małym Rynku w Krakowie i ma psa imieniem suka. Codziennie chodzi do Biura. Jednak nie takiego z komputerami i papierkami do przekładania. O, nie! W Biurze, do którego chadza mistrz, leją wysokoprocentowe trunki, a na mistrza zawsze czeka tam zarezerwowany stolik. Pojechałam więc do Grodu Kraka, by podążyć tropem mistrza, którego historię Marcin Świetlicki zamknął w trylogii, na którą składają się tomy: Dwanaście, Trzynaście i Jedenaście.
Bydgoszcz nie lubi Torunia, Kraków Warszawy, a Katowice Sosnowca. Konkretnych powodów tych antypatii brak, jednak każdy Ślązak Wam powie, że najlepsze, co Was może spotkać w Sosnowcu to autobus do Katowic. I vice versa. Przymykając na chwilę oko na te lokalne antagonizmy wybrałam się do stolicy Zagłębia, by przemierzyć ulice miasta tropem Korzeńca – kryminału autorstwa profesora Zbigniewa Białasa, który zdobył uznanie nie tylko czytelników, ale i...teatralnych widzów.
Wraz z nastaniem wiosny podążyłam kryminalnym tropem do miasta, gdzie każdy wywijas, jak ma bejmy, zaraz leci podylać ze swoją melą, a żaden bamber nie znosi klonkrów ani gemeli na swoim fyrtlu. Tak, pojechałam do Poznania, by sprawdzić, czy w stolicy Wielkopolski pozostało coś jeszcze z dyskretnego uroku PRL-u, tak obrazowo opisanego w powieściach Ryszarda Ćwirleja.