Tomasz Konatkowski długo kazał nam czekać na czwartą część swojego kryminalnego cyklu zapoczątkowanego jeszcze w 2007 roku Przystankiem śmierć. Warto było jednak zachować cierpliwość, bo kolejny tom przygód nadkomisarza Adama Nowaka to jak spotkanie po latach ze starym dobrym znajomym.
Nowak awansował. Nie musi już tak dużo działać w terenie, częściej przesiaduje za biurkiem, bądź kieruje śledztwem, rozdysponowując zadania wśród swoich młodszych kolegów. Wiedzie też ustabilizowane życie osobiste – został ojcem i planuje ślub z Kasią. Coraz częściej myśli o przejściu na emeryturę. Choć ma dopiero czterdzieści cztery lata, raz po raz odczuwa, że nastąpiła zmiana pokoleniowa – nikt już (a w szczególności aspirant Pawlak) nie rozumie jego dowcipów, nie zna sławnych niegdyś osób, o których Nowak mówi, ani nie kojarzy piosenek, których nadkomisarz słucha.
Nowak może i się postarzał, ale to wcale nie znaczy, że przestępcy będą traktować go ulgowo. Najpierw zostaje znalezione ciało pewnego bankiera. Po bliższych oględzinach okazuje się, że został on ukamienowany. Wkrótce potem na dachu dworca Warszawa Ochota przechodnie odnajdują zwłoki kobiety. Policjanci odkrywają, że dziewczyna pracowała w tym samym biurowcu co bankier. Nadkomisarz łączy oba morderstwa i rozpoczyna śledztwo, które doprowadzi go na trop religijnej sekty, której przywódca wmawia jej członkom, że ma bezpośredni kontakt z Bogiem.
Zagdaka, jaką Konatkowski przygotował dla czytelnika, jest dosyć skomplikowana. Zakończenie było dla mnie zaskakujące. Muszę jednak przyznać, że w nadmiarze bohaterów, nowych nazwisk i pojawiających się wątków, w pewnym momencie się pogubiłam.
Cechą charakterystyczną powieści Tomasza Konatkowskiego jest szczegółowy opis Warszawy, niekoniecznie tych najbardziej rozpoznawalnych miejsc, raczej zakamarków, w których czai się mnóstwo ciekawostek do odkrycia. Widać, że autor zna i kocha swoje miasto.
Ważną składową fabuły jest też jej warstwa obyczajowa. Konatkowski przedstawia codzienne życie nadkomisarza takim, jakie jest, pokazuje szarzyznę i zwyczajność, które każdy z nas dobrze zna. Taki zabieg dodaje wiarygodności opowieści, szczególnie w kontraście do teatralnego, wręcz biblijnego modus operandi mordercy.
Konatkowski podjął ciekawą problematykę – sekty i sposób, w jaki potrafią zmanipulować ludzi. Przedstawił tę tematykę niebanalnie i nietendencyjnie.
Będę czekać na kolejne przygody nadkomisarza Adama Nowaka. Mam tylko nadzieję, że nie nazbyt długo!
Tomasz Konatkowski
Bazyliszek
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa, 2015
350 s.