To pierwsza część czterotomowej serii przygód byłego policjanta, prywatnego detektywa Jacksona Brodiego. Kate Atkinson już w Zagadkach przeszłości prezentuje czytelnikom cechy charakterystyczne swojej twórczości, to jest ironiczny humor, lekkość stylu, świetnie zarysowane postacie i wielowątkową intrygę z nieoczywistymi rozwiązaniami. A każdy kolejny tytuł cyklu zdaje się być lepszym od poprzedniego.
Jackson Brodie to detektyw, nad którym ciąży trauma z dzieciństwa. Brodie ma córkę, ma też byłą żonę, a jego życia prywatnego w żadnej mierze nie można nazwać udanym. Nie ma jednak w tym stanie rzeczy aż tak wiele jego winy. Nie jest to typowy powieściowy bohater, który pije zbyt dużo, skacze z kwiatka na kwiatek i stacza się na samo dno. Brodie się stara. A że nie zawsze mu to wychodzi, to już inna kwestia.
Detektyw ma nie lada zadanie. Natyka się na kilka z pozoru zupełnie niezwiązanych ze sobą spraw, które zaczynają układać mu się, niczym mozaika, w spójną całość zagadki kryminalnej, która swoimi korzeniami sięga lata wstecz.
Pewnej starszej pani giną koty, którymi się opiekuje. Zamęcza więc Brodiego telefonami, by ten pomógł jej w znalezieniu czworonogów. Dwie stare panny nakłaniają Jacksona, aby dowiedział się, co stało się z ich siostrą, która ponad trzydzieści lat wcześniej zniknęła z ogródka przy domu. Chorobliwie otyły były prawnik chce, żeby Brodie odszukał mordercę jego córki, która najprawdopodobniej została zabita przez przypadek. Do biura naszego śledczego przychodzi też piękna pielęgniarka, która pragnie odnaleźć siostrzenicę.
Sprawy zaczynają przeplatać się między sobą, mieć coraz więcej punktów wspólnych, aż prowadzą do nieoczekiwanego zakończenia. Pewnych konkluzji można domyśleć się wcześniej, niż zapewne życzyłaby sobie tego autorka, inne zaś okazują się zupełnym zaskoczeniem. Niektóre wątki Atkinson zostawia w zawieszeniu i to czytelnik może wybrać sobie zakończenie, jakie mu najbardziej odpowiada. Fabuła utkana przez Kate Atkinson to apetyczny literacki miszmasz, którego rozplątywanie jest czystą przyjemnością.
Początek Zagadek... jako żywo przypomina prolog trzeciego tomu o Jacksonie Brodiem, Kiedy nadejdą dobre wieści? W obu przypadkach mamy do czynienia z wielodzietną rodziną, o którą troszczyć musi się matka, ponieważ ojciec okazuje się być osobnikiem nad wyraz nieodpowiedzialnym. Matka to kobieta, która poprzez uwikłanie się w męża i pieluchy utraciła swoją wolność, a jej jedynym orężem przeciw szarej rzeczywistości pozostaje gorzka ironia. Potem jednak podobieństwa między książkami kończą się, a zaczyna się zupełnie inna historia. Choć motyw kobiet nie do końca z własnej woli rezygnujących z siebie dla rodziny pozostaje u Atkinson aktualny także w pozostałych wątkach.
Akcja powieści osadzona jest w Cambridge. Autorka świetnie oddała atmosferę studenckiego miasteczka, które dodatkowo latem nawiedzane jest przez hordy młodzieży z zagranicy, która przyjeżdża tu, by uczyć się języka. Lokalna społeczność, unurzana w sosie własnych problemów, wydaje się być raczej mało przychylnie nastawiona do obcych.
Głównymi atutami twórczości brytyjskiej autorki pozostają dla mnie znakomity język, cięty humor, ale też interesująco skonstruowana, wielopoziomowa opowieść, którą Atkinson serwuje czytelnikom. Jestem niezwykle ciekawa pozostałych dwóch części serii, która plasuje się wysoko na liście moich ulubionych kryminalnych smaczków.
Kate Atkinson
Zagadki przeszłości
przeł. Paweł Laskowicz
Czarna Owca
Warszawa, 2015
366s.