W tym dziale prześwietlamy dla Was warte polecenia powieści kryminalne.
Zazwyczaj kolejność jest odwrotna. Najpierw powstaje książka, a dopiero potem na jej podstawie serial czy film. W przypadku Broadchurch było inaczej. Brytyjski serial mogliśmy oglądać już w 2013 roku. Dopiero rok później na jego kanwie Erin Kelly, autorka psychologicznych powieści sensacyjnych, napisała książkę.
Para dziennikarzy śledczych i korespondentów wojennych opisuje proces zawłaszczania sfery państwowej w Rosji przez Władimira Putina i stojących za nim oficerów służb specjalnych. Już sama mina spoglądającego z okładki książki prezydenta Federacji nie pozostawia złudzeń. Uwieczniony na niej Putin, niczym Ludwik XIV, zdaje się cedzić słowa: „państwo to ja”.
Książka przybliża sylwetki kilkunastu osób, które po 1989 roku zginęły w zagadkowych okolicznościach. Mamy tu więc śmierci zakwalifikowane jako samobójstwa, są też porwania i morderstwa. A w tle tego wszystkiego walka o wpływy i duże pieniądze. Trup ściele się gęsto, niczym w powieści kryminalnej i nic nie jest tym, czym wydawałoby się być. Niestety, to nie literacka fikcja, tylko polska rzeczywistość.
Na księgarskich półkach można już znaleźć kolejną powieść Pierre'a Lemaitre'a, francuskiego mistrza kryminału. Koronkowa robota nie zawiedzie ani fanów gatunku, ani wielbicieli twórczości Lemaitre'a. W książce znajdziecie wszystko to, co dla pisarza znad Sekwany charakterystyczne, tj. świetnie skonstruowaną fabułę, zaskakujące zwroty akcji oraz przyzwoicie utkaną warstwę językową powieści.
Agent Storm to autobiografia duńskiego kryminalisty Mortena Storma. Jego burzliwe losy opowiedziane są z rozmachem godnym najlepszego dreszczowca. W spisaniu dziejów Stormowi pomogli dwaj eksperci, na co dzień zajmujący się problematyką ekstremizmu islamskiego – Paul Cruickshank oraz Tim Lister. Storm w swojej książce podzielił się między innymi cenną wiedzą o organizacjach terrorystycznych i ich infiltrowaniu przez zachodnie służby specjalne.
Mistrz, a zarazem twórca podgatunku kryminałów neomilicyjnych, Ryszard Ćwirlej, tym razem przenosi nas w czasy współczesne. W Jedynym wyjściu nie zabraknie jednak znanych nam już z wcześniejszych książek bohaterów. A i śmieszno-straszny klimat lat 80-tych, bezbłędnie opisywany przez wielkopolskiego autora, wyziera z jego najnowszej powieści.
Królowa szwedzkiego kryminału długo kazała nam czekać na dziewiąty tom sagi z Fjällbacki. Wreszcie i polscy czytelnicy dostali w swoje ręce Pogromcę lwów. A co w środku? Fabuła dość skomplikowana, chwilami przewidywalna, czasem przekombinowana. No i oczywiście, jak to u Läckberg bywa, solidna porcja wątków obyczajowo-rodzinnych.
Najnowszy, z pięciu zapowiedzianych, tom Resortowych dzieci prześwietla sferę służb specjalnych. Liczące bez mała tysiąc stron opracowanie to solidna porcja informacji. Szkoda, że tropiąc afery, nepotyzm i nadużycia, autorzy wylali nomen omen dziecko z kąpielą. Bo gdyby nie weszli w buty komentatorów politycznych, Służby mogłyby być obiektywną, historyczną monografią. A nie są.
Nazwanie najnowszej książki norweskiego króla kryminału powieścią byłoby przesadą. Na zaledwie 164 stronach mieści się dość krótka opowieść, którą gatunkowo sklasyfikować jest trudno. Na swojej autorskiej stronie Jo Nesbø wspomina, że gdy zaczynał literacką karierę, zdecydował się, że będzie pisał o tym, o czym jedynie warto jest pisać, czyli o morderstwie i miłości, jak zwykł twierdzić z kolei inny norweski autor, Aksel Sandemose. Poddana takiej klasyfikacji Krew na śniegu traktuje jednak bardziej o miłości niż o zbrodni.
To trzecia wydana w Polsce powieść o fajtłapowatym komisarzu Kluftingerze, autorstwa niemieckiego duetu w składzie: Michael Kobr i Volker Klüpfel. Pisarski tandem po raz kolejny pokazuje, że potrafi nie tylko straszyć mrożącą krew w żyłach intrygą kryminalną, ale przede wszystkim bawić czytelnika i śmiać się z samego siebie.