Na księgarskich półkach można już znaleźć kolejną powieść Pierre'a Lemaitre'a, francuskiego mistrza kryminału. Koronkowa robota nie zawiedzie ani fanów gatunku, ani wielbicieli twórczości Lemaitre'a. W książce znajdziecie wszystko to, co dla pisarza znad Sekwany charakterystyczne, tj. świetnie skonstruowaną fabułę, zaskakujące zwroty akcji oraz przyzwoicie utkaną warstwę językową powieści.
Pozwólcie jednak, że ogarnę zamieszanie, które mogło wywołać pojawienie się Koronkowej roboty. Na okładce możecie przeczytać, że jest to trzecia część trylogii. Tymczasem tak po prawdzie jest to pierwszy tom przygód komisarza Camille'a Verhoevena, tyle że jako trzeci z kolei wydany w Polsce. Wydawcy mają to do siebie, że często wprowadzając na rynek nowego autora, jako pierwszą przedstawiają dopiero którąś z kolei jego powieść, z założenia lepiej napisaną od poprzednich. Do tego u Lemaitre'a trylogia wcale nie składa się z trzech części, tylko z pięciu. Trzy główne to: Koronkowa robota, Alex i Ofiara. Ale w języku francuskim pojawił się także w wersji elektronicznej tytuł chronologicznie umiejscowiony pomiędzy tomami drugim i trzecim - Les Grands Moyens. Wyszedł także najnowszy, zaledwie 142 stronicowy tom pod tytułem Rosy & John. Tyle, jeżeli chodzi o formalności.
A w Koronkowej robocie komisarz Verhoeven tropi seryjnego mordercę, który jest jednocześnie wielbicielem kryminałów. Zabija kobiety dokładnie w taki sposób, w jaki postępują zabójcy w wybranych przez niego powieściach. Wzoruje się więc na American Psycho Breta Eastona Ellisa czy Roseannie Pera Wahlöö i Mai Sjöwall. Verhoeven próbuje przewidzieć następny ruch mordercy, jednak pośpiech, naciski ze strony przełożonych, kłopoty z podwładnymi w pracy i konieczność zaopiekowania się ciężarną żoną nie ułatwiają mu zadania. I tu pojawia się problem dla tych, którzy przeczytali już dwa poprzednie tomy trylogii wydane przez wydawnictwo Muza. Oni po prostu (do pewnego stopnia) znają zakończenie.
Na pocieszenie dodam, że Lemaitre i tak przygotował tak niespodziewany twist dla czytelnika, że mimo wszystko będzie on usatysfakcjonowany. Francuski pisarz, jak rzadko który jego kolega czy koleżanka po fachu, potrafi zaskoczyć zakrętami fabuły.
Lemaitre buduje swoje postacie na zasadzie Smerfów - przypisując każdemu bohaterowi jedną, charakterystyczną cechę, która ma go odróżnić od pozostałych i utkwić w pamięci czytelnika. Verhoeven jest więc niewiarygodnie niski (trochę ponad 140 cm wzrostu), Louis jest niezwykle bogaty (policjantem został, by przydać się na coś społeczeństwu), Armand jest nieprawdopodobnie skąpy (pisze ogryzkiem ołówka z Ikei), Maleval to nieuleczalny podrywacz, a Le Guen kolekcjonuje kolejne żony i dzieci (na alimenty przepada cała jego pensja).
Koronkowa robota nie jest pozbawiona okrucieństwa, tak typowego dla książek Lemaitre'a. Jest to więc lektura dla osób o silniejszych nerwach. Choć, tytułem usprawiedliwienia, sam autor podczas tegorocznej wizyty na Warszawskich Targach Książki upierał się, iż to nie on jest okrutny, tylko świat.
W swoim literackim debiucie Lemaitre, każąc mordercy wzorować się na klasykach gatunku, tworzy swego rodzaju powieść w powieści. Zaprasza czytelnika do zabawy literaturą, która to rozrywka jest tyleż niebezpieczna, co fascynująca.
Pierre Lemaitre
Koronkowa robota
przeł. Joanna Polachowska
Muza
Warszawa, 2015
414 s.