Książka przybliża sylwetki kilkunastu osób, które po 1989 roku zginęły w zagadkowych okolicznościach. Mamy tu więc śmierci zakwalifikowane jako samobójstwa, są też porwania i morderstwa. A w tle tego wszystkiego walka o wpływy i duże pieniądze. Trup ściele się gęsto, niczym w powieści kryminalnej i nic nie jest tym, czym wydawałoby się być. Niestety, to nie literacka fikcja, tylko polska rzeczywistość.
Autorką jest Dorota Kania, niegdyś dziennikarka Super Expressu, Życia Warszawy, Wprost, a od kilku lat związana z mediami prawicowymi. Na kartach książki omówiła dokumenty z zakończonych śledztw prokuratorskich oraz postępowań sądowych, a opis wzbogaciła materiałami archiwalnymi Instytutu Pamięci Narodowej. Klamrą spinającą wszystkie te niewyjaśnione śmierci mają być, już sądząc po samym tytule, służby specjalne.
Poza głośnymi sprawami jak uprowadzenie i zamordowanie Krzysztofa Olewnika, generała Marka Papały czy samobójczej śmierci Andrzeja Leppera, opisano też tutaj mniej znane, choć równie kontrowersyjne przypadki. Poznajemy między innymi życiorys Marka Karpia, założyciela i długoletniego dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich, który wielokrotnie uczulał organy centralne państwa o wzmożonej w latach 90. aktywności białoruskich i rosyjskich służb specjalnych w Polsce. 13 sierpnia 2004 roku ciężarówka o białoruskiej rejestracji zepchnęła jego auto pod nadjeżdżającego z przeciwka tira. Karp wypadek przeżył, ale miesiąc później zmarł. Przypuszcza się, iż miały w tym swój udział podawane mu tuż przed śmiercią silne leki psychotropowe, po których miał stany lękowe. Sekcję zwłok wykonano zbyt późno, a sprawcę wypadku, Białorusina Siergieja Zhuka, wypuszczono. Śledztwo w sprawie uchybień lekarzy umorzono.
Przypadków podobnych do sprawy dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich jest w tej książce dużo więcej. Przewijające się w nich liczne zaniedbania, uchybienia i opieszałość wymiaru sprawiedliwości budzą zrozumiałe oburzenie, ale i skłaniają czytelnika do snucia podejrzeń. Przypadkowość zaistniałych błędów śledczych jest nader wątpliwa i trudno podzielać opinię prokuratury, która zazwyczaj wybiera wygodną dla siebie furtkę w postaci umorzenia śledztwa z powodu braku dowodów. Pojawianie się wokół spraw ludzi związanych z dawną bezpieką, jak również z nowymi, utworzonymi po 1989 roku, służbami specjalnymi dodatkowo zaciemnia sytuację.
Wymóg tajności działań służb specjalnych zawsze skutkować będzie marginesem niedomówień. Bez dostępu do materiałów źródłowych wytworzonych przez służby nie sposób wyczerpująco wyjaśnić poruszone w publikacji zagadnienia. Z tego też powodu książka Kani nie rozwiała narosłych wokół opisanych śmierci wątpliwości. Wręcz odwrotnie, przywołując w jednym miejscu przeczące oficjalnym doniesieniom fakty, lektura Cienia... namnożyła znaków zapytania. Publikacja Kani uporządkowała dostępne publicznie, lecz dotychczas rozproszone w różnych miejscach dokumenty i relacje mediów o opisanych przypadkach. Po lekturze zawartego w książce materiału faktograficznego ustalenia wspomnianych śledztw jawią się jako nieprzekonywające.
W Cieniu tajnych służb zabrakło mi relacji krewnych i znajomych zmarłych. Byłoby to cennym uzupełnieniem, ale i dodatkową weryfikacją hipotez i ustaleń dokonanych przez organy ścigania. Przykładowo, w książce Anity Czupryn i Doroty Kowalskiej Ostatni samuraj brat dowódcy jednostki specjalnej GROM Sławomira Petelickiego zasygnalizował swoje wątpliwości co do tezy o samobójstwie pułkownika. Szkoda, że Kania nie poszła tym tropem.
Atutem publikacji jest powściągliwość autorki w ferowaniu wyroków. Swoje wywody Kania kończy przedstawieniem faktów, do których dotarła i wyłuszczeniem wątpliwości wobec oficjalnych wersji zdarzeń. Wyciąganie wniosków pozostawiła czytelnikom.
Książkę Doroty Kani odbieram jako swoistą czerwoną kartkę wymierzoną organom ścigania, które wskutek indolencji, złej woli lub zamówienia politycznego swoje postępowania prowadzą tendencyjnie. Dodatkowo, kiepską polityką informacyjną dają pożywkę różnym domysłom i teoriom spiskowym.
Dorota Kania
Cień tajnych służb
Wydawnictwo M
Kraków, 2013
212 s.