Zazwyczaj kolejność jest odwrotna. Najpierw powstaje książka, a dopiero potem na jej podstawie serial czy film. W przypadku Broadchurch było inaczej. Brytyjski serial mogliśmy oglądać już w 2013 roku. Dopiero rok później na jego kanwie Erin Kelly, autorka psychologicznych powieści sensacyjnych, napisała książkę.
Broadchurch to niewielkie, nadmorskie miasteczko w hrabstwie Dorset, do którego prowadzi tylko jedna droga. Nikt nie pojawia się tu przypadkiem. Mieszkańcy są zżyci. Każdy zna każdego. Czyli jest to idealne miejsce, w którym można by umieścić zagadkę kryminalną, rodem z powieści Agathy Christie. I faktycznie właśnie na schemacie whodunnit, typowej zagadki zamkniętego pokoju, opiera się fabuła powieści, jak i serialu.
Bo serial i powieść to w zasadzie to samo. Czytając książkę Kelly, miałam wrażenie, że przeglądam scenariusz filmowy (książka, na scenariuszową modłę, jest napisana w czasie teraźniejszym), uzupełniony jedynie o opisy tego, co w telewizji widzimy, a nie pojawia się w dialogach. Opisy zresztą bardzo sugestywne i ładnie podane literacko. Jeżeli jednak widzieliście serial (pierwszy sezon) i chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o historii wymyślonej i pierwotnie napisanej przez Chrisa Chibnalla, w książce tego nie znajdziecie. To pozycja dla tych, którzy nie zapoznali się jeszcze z produkcją telewizji ITV lub dla zagorzałych fanów serialu. Tak na marginesie, Chibnall pracował także przy serialu Doctor Who, gdzie główną postać przez pewien czas grał David Tennant, odtwórca roli komisarza Aleca Hardy'ego w Broadchurch.
A jaka jest fabuła książki? Senną codzienność Broadchurch zakłóca śmierć jedenastoletniego Danny'ego Latimera. Chłopiec zostaje znaleziony martwy na plaży u podnóża klifu. Szybko okazuje się jednak, że nie spadł z urwiska, tylko został uduszony, a następnie pozostawiony w tym miejscu. Sprawę prowadzi para śledczych: sierżant Ellie Miller i komisarz Alec Hardy. Miller to typ mamuśki w średnim wieku. Miała dostać promocję w pracy, ale jej stanowisko oddano Hardy'emu. Ellie zna w Broadchurch wszystkich i nie wierzy, by któryś z mieszkańców mógł być zamieszany w morderstwo. Z kolei Hardy, który jest człowiekiem z zewnątrz, podejrzewa każdego. Za detektywem ciągnie się też zła sława sprawy z Sandbrook, której nie potrafił rozwiązać (między innymi tę historię porusza drugi sezon serialu). Policjantom depcze po piętach miejscowa prasa, nie raz psując im szyki poprzez podawanie do wiadomości publicznej tajnych z założenia informacji o śledztwie.
Czytelnik idzie w ślad za kierunkiem myślenia Hardy'ego i podejrzewa co rusz to kolejną postać. Nie budzi więc naszego zaufania Mark, ojciec Danny'ego, jego kolega z pracy Nige Carter czy starsza pani mieszkająca ze swoim psem w przyczepie kempingowej. Podejrzanych jest zresztą o wiele więcej. A tożsamości mordercy nie sposób odgadnąć do momentu, gdy autor już sam zechce nam ją przedstawić. A wtedy wszystko skleja się w logiczną całość.
Najsilniejszą stroną tej opowieści nie jest jednak sprytnie uknuta intryga. Nie jest nią nawet mroczny, duszny klimat, w jakim skąpana jest historia. Motorem napędowym tego kryminału jest para policjantów prowadzących dochodzenie. Są jak ogień i woda. Ścierają się ze sobą, nie mogą wręcz na siebie patrzeć. Do chwili, gdy wreszcie znajdują nić porozumienia, a wtedy ich relację można nazwać, szorstką bo szorstką, ale jednak przyjaźnią. Ellie jest miła i uczynna. Alec gburowaty i oschły. Ellie wierzy w ludzi. Hardy wręcz przeciwnie, spodziewa się po nich tego, co najgorsze i do wszystkich najchętniej zwracałby się po nazwisku, na czele z sierżant Miller. Ellie ma szczęśliwą rodzinę. Hardy jest samotnikiem. Jednak, gdy poznamy jego tajemnicę z przeszłości, dopiero wtedy w pełni zrozumiemy motywy jego działań i tym bardziej postać ta zyska naszą sympatię.
Z okładki książki spoglądają odtwórcy głównych ról: wspomniany już David Tennant i Olivia Colman. Po obejrzeniu serialu naturalnym jest, że czytając powieść, wyobrażamy sobie właśnie tych aktorów, widzimy wręcz całe sceny znane z małego ekranu. W papierowej wersji nie jest nam jednak niestety dane oglądać znakomitej gry aktorskiej, a już w szczególności słuchać szkockiego, niezrozumiałego akcentu Tennanta, który dopełnia stworzoną przez niego postać outsidera.
Świetnym rozwiązaniem jest mapa Broadchurch z zaznaczonymi najważniejszymi dla akcji miejscami, zamieszczona na pierwszych stronach książki.
Powieść Erin Kelly dla fanów serialu będzie ciekawym dodatkiem. Serial zdobył zresztą tak wielką popularność, że nakręcono już drugi sezon i zapowiedziano, że powstanie trzeci. A Amerykanie nakręcili własną wersję Broadchurch pod tytułem Gracepoint, w której to fabuła jest taka sama, jedynie zakończenie nieznacznie zmieniono.
Jeżeli jednak serialu jeszcze nie widzieliście, książka będzie dla Was tym większą atrakcją. Chyba, że zdecydujecie się w pierwszej kolejności na projekcję. Ten trudny wybór pozostawiam Wam.
Erin Kelly
Broadchurch
przeł. Marta Kisiel-Małecka
Wydawnictwo Literackie
Warszawa, 2015
429 s.