W tym dziale zapraszamy do lektury wywiadów z twórcami literatury sensacyjnej.
Jeden z domów wydawniczych powiedział mi: My już mamy jednego szkockiego autora, więc najwyraźniej mieli limit szkockich autorów, których mogli wydać! Poza tym, w tamtych czasach w Wielkiej Brytanii wydawcy publikowali tylko kryminały, które ściśle wpisywały się w reguły gatunku. Innymi słowy, nie koncentrowano się w nich zbytnio na psychologii czy wewnętrznym konflikcie detektywa.
Być może jestem jak tresowany pies: może to automatyczna reakcja! Przez tyle lat skupiałem się głównie na filmach - zastanawiałem się, co zrobić, by dana scena „zagrała” i w sensie dramatycznym, i później, na taśmie filmowej - że chyba stało się to moim naturalnym sposobem myślenia. (…) Kiedy więc zabrałem się do pisania powieści, myślałem o niej jako o sekwencji scen i momentów, które łączą się w nieprzerwaną, logiczną całość. Tak jak w dobrym filmie, mam nadzieję.
Nie jestem policjantką ani prokuratorem, trudno zatem byłoby mi napisać książkę z ich punktu widzenia. W Zbrodni na boku opowiedziałam o świecie – albo „światku” – który znam. Kryminalna intryga była tylko pretekstem do przedstawienia środowiska prawniczego – z jego całym kolorytem, przywarami, słownictwem.
Niestety, nie ćwiczę żadnej sztuki walki, nie walczę przy pomocy białej broni, choć kiedyś całkiem dobrze strzelałem, co pewnie potwierdzą moi dowódcy ze szkoły wojskowej. Życie rzadko stawia mnie w sytuacji, w której musiałbym wstać i pomóc komuś, kto został napadnięty. Czuję jednak, że zrobiłbym to. To, co mnie łączy z Bergiem, to z pewnością umiłowanie do dobrych gatunków piw i eleganckich ciuchów, choć ja nie szyję na miarę, bo to droga zabawa. Obaj też znamy się na literaturze polskiej i wiemy, do czego zdolne są aktorki.
Udręka zaczyna się dopiero po przeczytaniu tego, co się napisało. Okazuje się, że tekst można poprawiać nieskończoną ilość razy, a i tak na końcu przychodzi refleksja, że jedynym finałem jest termin. Zanim ukończyłem Zasługę nocy, rzeczywiście wydawało mi się, że należy jakoś to uczcić. Potem zrozumiałem, że czeka mnie jeszcze tyle pracy, że doprawdy nie ma z czego się cieszyć.
Świat jest dość duży, ale wszędzie „miejskie doświadczenia” stają się podobne. Myślę, że jest to jeden z powodów globalnego rozprzestrzeniania się kryminału jako gatunku i jego sukcesu. Od swych początków w dziewiętnastym wieku kryminał odpowiadał na powszechne pytania, kluczowe dla życia we współczesności, pytania o to, w jaki sposób kontrolować miejskie społeczności, wyjaśniał kwestie wyobcowania, przemocy itp. Te doświadczenia stają się wspólne dla całego świata, a kryminały są po to, by te przeżycia opisywać.
Jeden z moich starszych krewnych, kiedy byłem mały, zrobił się agresywny. Musiał pozostać w zamknięciu, ale moja mama opiekowała się nim i odwiedzała go, zabierając mnie ze sobą. Pamiętam wizyty w tym starym szpitalu, przechodzenie obok strażników, którzy otwierali i zamykali za nami drzwi. Starszy pan był pod wpływem leków, w czasie naszych odwiedzin był bardzo spokojny. Ale wciąż to było dosyć przerażające doświadczenie.
Na pewno potrafię bardzo walecznie krzyczeć i szybko biegać, dlatego podejrzewam, że w sytuacji zagrożenia najpierw skorzystałabym z tych opcji. ;-) Lubię walki w dojo, ale wolałabym nigdy nie wykorzystywać moich skąpych umiejętności w jakiejś ciemnej uliczce. To trochę przerażające przekonać się, że można zrobić komuś krzywdę – moja bohaterka miała szczęście, że w porę przybiegł jej na ratunek (albo napastnikowi na ratunek…) dzielny młodzieniec. Mam nadzieję, że w moim przypadku też zawsze jakiś się znajdzie w okolicy. ;-)
Zawsze powtarzam, że jestem włoskim pisarzem, urodzonym na Sycylii, żyjącym w Europie. Przez całe życie robiłem co w mojej mocy, by nie wprowadzać podziałów pomiędzy Włochami a Sycylią. Oczywiście jest wiele różnic, ale Włochy same w sobie są dość specyficznym krajem. Palermo różni się od Neapolu, który jest zupełnie inny niż Wenecja... Północny zachód Włoch nie jest podobny do północnego wschodu, ani centrum do południa. Mamy różne dialekty, inne jedzenie, inny sposób myślenia, ale wszyscy jesteśmy Włochami!
Naprawdę nie wiem, ile mam kryminałów. Dużo książek leży w kartonach, czekają, aż będę miała trochę czasu i je poukładam na półkach, wtedy policzę. Poza tym ciągle kupuję coś nowego. Nie ukrywam, że bardzo dużo kryminałów przybyło mi do kolekcji, gdy buszowałam wśród półek w składnicy makulatury. Ja tego nie wymyśliłam, tak jak komisarz Ożegalski przynosiłam do domu po trzydzieści książek za bagatelka piętnaście złotych. To były piękne czasy.