Świat jest dość duży, ale wszędzie „miejskie doświadczenia” stają się podobne. Myślę, że jest to jeden z powodów globalnego rozprzestrzeniania się kryminału jako gatunku i jego sukcesu. Od swych początków w dziewiętnastym wieku kryminał odpowiadał na powszechne pytania, kluczowe dla życia we współczesności, pytania o to, w jaki sposób kontrolować miejskie społeczności, wyjaśniał kwestie wyobcowania, przemocy itp. Te doświadczenia stają się wspólne dla całego świata, a kryminały są po to, by te przeżycia opisywać.
Kawiarenka Kryminalna: Awi Awraham, główny bohater Chłopca, który zaginął, tłumaczy matce, która przyszła zgłosić zaginięcie syna, dlaczego w Izraelu wychodzi tak mało kryminałów. No właśnie, dlaczego?
Dror A. Mishani: Po pierwsze, chciałem powiedzieć, że Awi nie ma tak do końca racji. Istnieje kilka powieści kryminalnych napisanych w języku hebrajskim (niektóre nawet dobre), ale ogólnie rzecz biorąc, akurat ta tradycja literacka nie jest za bardzo popularna i nie cieszy się zbyt dużym powodzeniem w Izraelu - to prawda. Myślę, że przyczyny tego są liczne. Bardzo ważnym powodem jest fakt, iż literatura hebrajska w ogóle, ma tendencje do mierzenia się z motywami narodowościowymi (jak żydowska czy izraelska tożsamość narodowa). A na takie tematy kryminał jako gatunek pozostaje obojętny.
KK: Skoro po hebrajsku jest tak niewiele kryminałów, to jacy „kryminalni” autorzy są najbardziej popularni w Izraelu?
D.A.M.: Do niedawna tłumaczenia kryminałów również nie cieszyły się w Izraelu tak wielką popularnością. Ale dzisiaj tacy pisarze jak Harlan Coben czy Boris Akunin są dość lubiani. Muszę się przyznać, że większość kryminałów poznawałem, czytając je po angielsku czy francusku, bo wielu moich ulubionych autorów nie było – niektórzy wciąż nie są – przetłumaczonych na hebrajski.
KK: Skąd pomysł, by protagonistę powieści nazwać Awraham Awraham? Przecież on musiał mieć ciężkie życie, kiedy chodził do szkoły.
D.A.M.: Pewnie powinienem sprawić, by imię Awiego zabrzmiało znacząco i odesłać czytelników do Biblii, by zobaczyli, gdzie w Księdze Rodzaju imię Awraham Awraham zostało użyte po raz pierwszy. Ale fakty są takie, że chciałem zastosować imię szczególne, które nieustannie tkwiłoby w świadomości bohatera. Miałem kolegę w klasie, który nazywał się Awraham Awraham – to imię wydało mi się odpowiednim dla detektywa.
KK: Za Chłopca, który zaginął otrzymałeś nagrodę imienia Martina Becka za najlepszą tłumaczoną powieść w Szwecji. Zdobywasz kolejne wyróżnienia. Jakie to uczucie osiągnąć tak wielki sukces już przy samym debiucie?
D.A.M.: Martin Beck jest jednym z moich ulubionych bohaterów. Zdjęcie jego twórców, Maj Sjöwall i Pera Wahlöö, wisi nad moim biurkiem, zawsze przed moimi oczami, kiedy piszę. Ich książki o Becku są najlepszym przykładem tego, co można osiągnąć w powieści detektywistycznej. Więc możesz sobie wyobrazić, jak cudowną niespodzianką było dla mnie zdobycie tej nagrody. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że mój detektyw jest czytany i doceniany przez czytelników – Szwecką Akademię – która czyta przecież najlepsze kryminały, jakie tylko są możliwe.
KK: Czytając Chłopca, który zaginął, chwilami miałam wrażenie, że mam w rękach powieść Henninga Mankella. Wydaje mi się, że masz podobną do Mankella wrażliwość, Twoja opowieść toczy się w podobnym tempie i klimacie jak historie o Kurcie Wallanderze. Myślisz, że Awi Awraham i Kurt Wallander mogliby się zaprzyjaźnić?
D.A.M.: To świetne pytanie, Marto. Dziękuję. Lubię myśleć, że mogliby zostać najlepszymi przyjaciółmi. Sądzę, iż obydwaj postrzegają policyjną robotę w podobny sposób i dzielą pewną polityczną wrażliwość. Ale z drugiej strony, Kurt i Awi są samotnikami, więc kto wie? Myślę też, że mogliby stanowić znakomity zespół śledczy. A jeżeli chodzi o Mankella, to jest on Mistrzem i mam głęboką nadzieję, że jeszcze wiele od niego usłyszymy.
KK: Po raz kolejny okazuje się, że bez względu na szerokość geograficzną, borykamy się z podobnymi problemami. Cholon, w którym dzieje się akcja Twojej powieści jest miastem wielokulturowym, do którego zjeżdżają imigranci z różnych stron świata – podobnie jak w Sztokholmie czy Londynie. Czy można powiedzieć więc, że świat jest całkiem mały?
D.A.M.: Nie, świat jest dość duży, ale wszędzie „miejskie doświadczenia” stają się podobne. Myślę, że jest to jeden z powodów globalnego rozprzestrzeniania się kryminału jako gatunku i jego sukcesu. Od swych początków w dziewiętnastym wieku kryminał odpowiadał na powszechne pytania, kluczowe dla życia we współczesności, pytania o to, w jaki sposób kontrolować miejskie społeczności, wyjaśniał kwestie wyobcowania, przemocy itp. Te doświadczenia stają się wspólne dla całego świata, a kryminały są po to, by te przeżycia opisywać.
KK: Jesteś nie tylko pisarzem kryminałów, ale i w swojej akademickiej pracy zajmujesz się historią tego gatunku. W którą więc Twoim zdaniem stronę ewoluuje kryminał jako gatunek literacki?
D.A.M.: Myślę, że w dobrą stronę. Literatura kryminalna zachowuje swoją misję opisywania przemocy i zagrożenia życia w czasach współczesnych, ale dzisiaj zgłębia też bardzo interesujące, nowe obszary literackie. Czuję, że kryminał jest coraz bardziej zainteresowany nie tylko tym, kto zabił, ale też dlaczego zabił – i tym, jak straszne są konsekwencje przestępstw dla ludzkiego życia.
KK: W odróżnieniu od takich autorów jak Daniel Silva, nie poszedłeś w stereotyp i pisząc kryminał dziejący się w Izraelu, nie uznałeś za konieczne mieszania w intrygę sytuacji, nazwijmy ją, żydowsko-arabskiej. Dlaczego?
D.A.M.: Moim celem było napisanie realistycznej powieści policyjnej, która dzieje się w Cholon, gdzie główny bohater to wywodzący się z klasy średniej detektyw. Tacy gliniarze jak on mają do czynienia ze zwykłymi, miejskimi przestępstwami, a nie z konfliktem żydowsko-arabskim. Może w przyszłości, kiedy Awi przeprowadzi się do innej części Izraela albo awansuje, skonfrontuję go z tym problemem.
KK: Od razu zaznaczę, że to będzie komplement. Świetnie oszukujesz czytelnika! Już się takiemu wydaje, że wie, „kto zabił”, a tu szykujesz niespodziankę i wywracasz intrygę do góry nogami. Jak technicznie podchodzisz do konstruowania fabuły? Spisujesz sobie akcję po kolei na karteczkach, czy idziesz na żywioł?
D.A.M.: Z góry znam fabułę, ale zostawiam też miejsce bohaterom, by mogli mnie zaskoczyć (i zaskakują!). Wiem też, jaką zbrodnię będę opisywał i kto jest moim przestępcą, ale pozwalam Awiemu rozwijać dochodzenie w jego własnym tempie i w wybranym przez niego kierunku. Gdy wpadają mi do głowy pomysły, zapisuję je na komórce i wysyłam je sobie mailem. Kiedy piszę, robię to regularnie, każdego dnia, od wczesnego poranka do późnego popołudnia. Czasem zapisuję stronę albo nawet dwie na dzień, a niekiedy tylko jedno zdanie albo nawet nie tyle...
KK: To ożywcze przeczytać kryminał, który wreszcie nie dzieje się w zalanym deszczem Sztokholmie, a bohaterowie nie nazywają się Svensson. Z Chłopca, który zaginął można dowiedzieć się wielu ciekawostek o Twoim kraju. Czy mógłbyś polecić jakichś innych izraelskich autorów?
D.A.M.: Myślę, że dość dużo izraelskich powieści zostało przetłumaczonych na polski. Oczywiście mogę polecić „typowych podejrzanych”: Davida Grossmana, Etgara Kereta, Amosa Oza, A. B. Yehoshua, Zeruyah Shalev. Ale chciałbym także zarekomendować kilku młodszych autorów, takich jak: Sayed Kashua, Sara Shilo i Yael Neeman. Żadne z nich nie pisze kryminałów, ale ich opis izraelskiego społeczeństwa jest świeży i wyjątkowy.
KK: W Izraelu wyszła już Twoja druga powieść pod tytułem w angielskim tłumaczeniu A Possibility of Violence. Czy mógłbyś zdradzić, co tym razem czeka inspektora Awrahama?
D.A.M.: Może zamiast opowiadać bezpośrednio, czego dotyczy druga sprawa, przytoczę cytat z tylnej okładki (wydanie w języku hebrajskim z maja 2013r.):
Podczas każdego dochodzenia pojawia się taki moment, kiedy wydaje się, że obraz nigdy się już nie rozjaśni. Szczegółów jest zbyt wiele, są zbyt dziwne, zbyt daleko położone od siebie – jak ludzie siedzący nad brzegiem morza. Ale po chwili ogniwa łączą się, sytuacja się klaruje. Nagle w ciemności rozpala się nowy punkt i oświetla resztę. Szczegóły wydają się teraz inne, nabierają sensu, łączą się. Co zdawało się być daleko, okazuje się być całkiem blisko.
Tym razem była to mała walizka z bombą umieszczona w pobliżu przedszkola i człowiek, który uciekł z miejsca zbrodni, kulejąc. Kobiecy głos w telefonie ostrzega: „walizka to tylko początek”. Kobieta, która poleciała na Filipiny, ale nie było jej na pokładzie żadnego samolotu. Ojciec dwójki dzieci, który ucieka, choć nikt go nie ściga. Inspektor policji Awraham tym razem jest zdeterminowany, by uratować niewinnych i bezbronnych.
“A Possibility of Violence”, druga powieść izraelskiej serii kryminalnej, która osiągnęła bezprecedensowy sukces na całym świecie, to historia inspektora Awrahama, który próbuje otrząsnąć się z traumy pierwszego dochodzenia, prowadząc sprawę jeszcze bardziej zwodniczą i odrażającą. To też historia uciekającego ojca, który desperacko stara się uchronić dzieci przed czymś, czego nawet nie ośmiela się nazwać. (tłum. red.)
A tak przy okazji, Marto, zacząłem już pisać trzecią część – to jest dopiero mrożąca krew w żyłach historia...
Wywiad przeprowadziła Marta Matyszczak
Dror A. Mishani – izraelski pisarz kryminałów, tłumacz i literaturoznawca, specjalizujący się w historii kryminału. W Polsce ukazała się dotąd jego debiutancka powieść, Chłopiec, który zaginął. Została ona uhonorowana min. nagrodą imienia Martina Becka dla najlepszej przetłumaczonej powieści kryminalnej w Szwecji.