W tym dziale prześwietlamy dla Was warte polecenia powieści kryminalne.
Choć rzecz tyczy się walki z caratem, Polskich terrorystów czyta się jak współczesne raporty kontrwywiadowcze. Przemycanie dynamitu w majtkach, gorsetach, stanikach, składanie bomb na zapleczu zakładu krawieckiego czy dobrze zorganizowane napady na pociągi – to tylko niektóre z anegdot, którymi Wojciech Lada porywa czytelniczą wyobraźnię. Do sukcesu książki przysłużył się w dużej mierze talent pisarski autora, ale i ułańska fantazja bojowników z przełomu XIX i XX wieku.
Joanne K. Rowling już wydanym pod pseudonimem Robert Galbraith Wołaniem kukułki udowodniła, że jest znakomitą autorką nie tylko powieści o Harrym Potterze, ale i pełnokrwistych kryminałów. Na księgarskich półkach można będzie od jutra znaleźć drugą część przygód nietuzinkowego prywatnego detektywa, Cormorana Strike'a. Tym razem Rowling rzuca na swój literacki ruszt, a i na pożarcie czytelnikom, światek wydawniczy.
Od czasu do czasu spadkobiercy nieżyjących już pisarzy wpadają na takie karkołomne pomysły. Zezwalają wybranym autorom, by kontynuowali przygody bohatera stworzonego przez ich utalentowanego protoplastę. W taki sposób powrócił do akcji Jason Borne czy James Bond. Teraz przyszła pora na Herkulesa Poirot. Czy to zabieg udany? Nie jestem przekonana.
Gaja Grzegorzewska napisała nową powieść, z nowym bohaterem, w nowym wydawnictwie. Betonowy pałac jest mocny. Dosadny, pełnokrwisty, pozbawiony hamulców. Nie każdy jednak tę moc wytrzyma. Podczas lektury nachalnie nasuwały mi się porównania z Wojną polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną Doroty Masłowskiej. W moim odczuciu ta konfrontacja wychodzi na korzyść Grzegorzewskiej.
Zasnute mgłą ulice dziewiętnastowiecznego Londynu, po których co rusz przejeżdża dorożka, w zakamarkach czają się bandyci lub wystają panienki lekkich obyczajów. Agenci Scotland Yardu, którzy jeszcze nie otrząsnęli się po zeszłorocznych atakach nigdy nieschwytanego Kuby Rozpruwacza, a już muszą stawić czoła kolejnemu seryjnemu mordercy. Ten zaś grasuje po tym ogromnym mieście uzbrojony w...nożyczki i poluje na policjantów.
Przyznaję, że sięgając po opasłą cegłę z odciskiem wielkiego palucha na okładce, popełnioną przez Terry`ego Hayesa, obawiałem się, że autora bardzo musiał męczyć talent. Wysmarował w końcu 750-stronicową epopeję. Już po pierwszym rozdziale skarciłem samego siebie za to, że niczym ten Hajnel Maras - bohater Kōmisorza Hanusika Marcina Melona (wciąż ta książka tkwi w mojej głowie), szybciej strzelam niż myślę. Bo lektura Hayesa jest wprost kapitalna i pochłania czytelnika bez reszty.
Wielu już wieszczy schyłek mody na skandynawskie kryminały. A tu jakby na przekór pojawiają się nowe, całkiem udane debiuty z dalekiej północy, których autorzy mogą na dłużej zagościć na rynku wydawniczym. Do takich niewątpliwie należy Wykolejony, pochodzącego z Danii Michaela Katza Krefelda.
W ręce wpadła mi szalenie interesująca lektura. Nie tylko ze względu na jej demaskatorski charakter, ale przede wszystkim na jej bogactwo informacyjne i rzeczową publicystykę. Mowa o książce amerykańskiego dziennikarza śledczego, prawnika, laureata wielu prestiżowych nagród – Gleena Greenwalda. To właśnie jego, wespół z Laurą Poitras, zaprosił do współpracy Edward Snowden.
Druga część przygód dzielnych wojaków z CIA stawiających czoła terrorystycznej międzynarodówce wyszła właśnie spod pióra Martina Zelenaya. Kryjący się pod pseudonimem Amerykanin polskiego pochodzenia to kolejny szpieg, który raporty, analizy i ganianie po mieście z berettą zamienił na pisanie książek.
Dziennikarz, nauczyciel i popularyzujący śląskość, tradycję i kulturę regionu społecznik postanowił napisać kryminał. Ale jaki! Po pierwsze, nie po polsku, a w całości po śląsku i o Śląsku. Po drugie, jest to kryminał na wesoło lub jak nazwał ten podgatunek autor kryminałów retro o przedwojennym Lublinie, Marcin Wroński – krymi-zgrywa, i to z dużą dawką czarnego humoru. Marcin Melon przejdzie do annałów historii literatury jako autor piyrszyj kryminalnyj komedyji we ślonskij godce.