„W ukryciu” Lisy Gardner to drugi tom kryminalnej serii przygód bostońskiej śledczej D.D. Warren. Wydawnictwo Albatros wznawia kolejne części w nowej szacie graficznej. Choć „W ukryciu” można czytać bez znajomości innych książek autorki, to zdecydowanie lepiej będzie sięgnąć najpierw po pierwszy tom, czyli „Samotną”, gdyż historie te się uzupełniają.
Powieść rozpoczyna się niezwykle intrygującą historią trzyosobowej rodziny Grangerów, która spędza życie na walizkach. Ledwie zdąży się gdzieś zadomowić, a już ojciec daje hasło do odwrotu, matka pakuje nędzny dobytek i wraz z córką Annabelle wyruszają do kolejnego przypadkowego miejsca, by tam pod przybranymi tożsamościami rozpocząć wszystko od nowa. Przed czym tak naprawdę uciekają? Anabelle, którą poznajemy już jako dorosłą kobietę, nigdy się tego nie dowiedziała.
Tymczasem w Bostonie na terenie szpitala psychiatrycznego zostaje odkryty masowy grób – pieczara. Ktoś zmumifikował tam ciała sześciu kilkuletnich dziewczynek. Jedna z nich nosi naszyjnik z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem: Annabelle Granger... O całej sprawie Annabbell (obecnie nazywająca się zupełnie inaczej) dowiaduje się z mediów. Zgłasza się więc na komisariat, by wyjaśnić sytuację. I tak trafia na prowadzącą śledztwo D.D. Warren oraz specjalnie do niego zaangażowanego Bobby'ego Dodge'a, który teraz pracuje w policji stanowej.
Narracja toczy się dwutorowo. Z jednej strony poznajemy przebieg wypadków z punktu widzenia Annabelle, z drugiej zaś, trzecioosobowy narrator przedstawia nam poczynania stróżów prawa. Dochodzenie jest niezwykle trudne i wyczerpujące. D.D., która tak naprawdę także w tym tomie (jak i w „Samotnej”) jest raczej drugoplanową postacią, zachowuje się jakby była RoboCopem. W ogóle nie odpoczywa, chodzi wściekła i nawet nie potrafi podziękować współpracownikom za pomoc. Bobby z kolei (który tak jak i w pierwszej części gra w tej historii pierwsze skrzypce) zachowuje się niezbyt profesjonalnie i znów zakochuje się nie w tej, w której powinien.
Znając także późniejsze powieści Lisy Gardner, można zauważyć powtarzający się w nich motyw, który z jakichś względów fascynuje autorkę. Mowa o specyficznym rodzaju przestępstwa: porwanie kobiet, przetrzymywanie ich w podziemnej kryjówce i wykorzystywanie seksualne. Jedno w każdym razie jest pewne – Lisa Gardner wie, jak budować napięcie i wystraszyć czytelnika.
Sama kryminalna fabuła jest odpowiednio zagmatwana, a rozwiązanie przynosi zaskoczenie. Postacie są niejednoznaczne, podejrzani się mnożą – w sumie do końca nie wiadomo, kto tu ma czyste sumienie, a kto wręcz przeciwnie. No i niektórym zdarza się wygadywać głupoty – oto kobieta twierdzi, że skoro jej córka była w dzieciństwie gwałcona, w końcu została lesbijką. To tak jakby upierać się przy tym, że człowiek rasy białej poparzył się słońcem, więc postanowił zostać czarnoskórym...
Lisa Gardner wraca w tej książce do swojego ulubionego miasta – Bostonu. Możemy więc przejść się jego zatłoczonymi, fascynującymi, ale i niebezpiecznymi ulicami tropem bohaterów. Nie ma się jednak czego bać – w końcu na straży czuwa tu D.D. Warren. A z nią nie wygrał jeszcze żaden złoczyńca.
Lisa Gardner
„W ukryciu”
przeł. Katarzyna Procner-Chlebowska
Wydawnictwo Albatros
Warszawa, 2021
428 s.
Wywiad z Lisą Gardner przeczytacie TU.
Nasze recenzje powieści Lisy Gardner: