Książka Tori Telfer to syntetyczny przegląd sylwetek kobiet, które dzięki sprytowi, zimnej krwi i stalowym nerwom dokonywały oszustw w imponującym stylu. Czasem ofiarami ich przebiegłości padali bankierzy, milionerzy, politycy, prawnicy, ale nader często prości, naiwni przeciętniacy. Bohaterki tej porywającej opowieści gotowe były zrobić wiele, by zdobyć rozgłos, pieniądze czy awans społeczny.
Oto poznajemy tytułowe oszustki i ich niezwykłe życiorysy. To hochsztaplerki działające na przestrzeni ostatnich czterech wieków. Łącznie dostajemy kilkanaście – a uwzględniając wątki epizodyczne, około dwudziestu – historii kobiet, które nie wahały się łamać obowiązującego prawa czy zasad moralnych. Telfer interesująco i ze swadą prowadzi wywód o tym, jak kolejne naciągaczki mamiły swoje ofiary i odnosiły w tych procederach sukcesy. To ekscytująca lektura, pozwalająca zadziwić się nad rozmiarem tupetu bohaterek.
Jedna sprawa to barwna i wciągająca narracja. Inna rzecz – ciekawa konstrukcja książki. Autorka skrupulatnie usystematyzowała katalog swoich protagonistek i zaszeregowała każdą do wybranej kategorii, której poświęciła osobny rozdział. I tak, możemy poczytać o: „bywalczyniach”, „jasnowidzących”, „fantastkach” czy „włóczęgach”.
A co to za historie? Warto wspomnieć chociażby o francuskiej szlachciance, Joannie de Saint-Rémy, i wywołanej przez nią aferze naszyjnikowej wymierzonej w morale królowej Marii Antoniny. Afera ta doprowadziła do skandalu, który zdaniem części historyków walnie przyczynił się do wybuchu rewolucji francuskiej.
W grupie „jasnowidzących” autorka przybliża na przykład dość absurdalne okoliczności powstania ruchu spirytualistycznego w Stanach Zjednoczonych. Poza tym w książce pojawia się też polski akcent za sprawą Franciszki Szankowskiej, czyli „Panny Nieznanej”, którą w 1920 roku wyciągnięto z rzeki w Berlinie. Dwa lata spędziła w szpitalu psychiatrycznym, w ogóle się nie odzywając. Po czym nagle oświadczyła, że jest Anastazją Romanową, córką ostatniego cara Rosji, Aleksandra II. Ile w tym prawdy, możecie się domyślić...
Opisując numery wycinane przez swoje bohaterki, pisarka nie stroni od dowcipnych, zjadliwych komentarzy. Dużo w tej książce humoru! Przedstawione kobiety są sprytne, bezczelne, ale też niezwykle pomysłowe w robieniu na szaro podkładających się naiwniaków. Mimo że z góry wiadomo, że postacie te łamią prawo i tak w zasadzie są czarnymi charakterami, Tefler opisuje je tak porywająco, że czytelnik chwilami z nimi sympatyzuje. Choć przeważa niedowierzanie, że udało im się dokonać przekrętów na taką skalę.
Swój przegląd spektakularnych kobiecych machlojek Tori Telfer opiera o bogaty i udokumentowany materiał faktograficzny, o czym można się przekonać, zerkając w przypisy. Pisarka sięgnęła po artykuły prasowe, doniesienia internetowe, monografie, anonse i ogłoszenia z archiwalnych gazet czy też akta spraw sądowych. „Oszustki” oparte są o bogatą kwerendę bibliograficzną, jednak widać tu też świetną redakcję obszernego materiału. A co najważniejsze, książkę czyta się z wielkim zainteresowaniem i narastającą ekscytacją.
Lektura tej napisanej z biglem książki to znakomita zabawa. To również swego rodzaju przestroga przed tym, jak nie dać się oszukać. A w dobie częstych doniesień o wykiwanych niewiastach, które były święcie przekonane, że rozmawiają na czacie z samym Arnoldem Schwarzeneggerem czy innym Bradem Pittem, a w rzeczywistości zostały nakłonione do przelania na ich konta oszczędności życia – bardzo aktualna!
I na koniec taka myśl – a gdyby to takie książki serwowano uczniom na lekcjach historii? Jestem przekonany, że wzrosłoby zainteresowanie przedmiotem. Tori Telfer w idealnych proporcjach łączy wiedzę z rozrywkowym sposobem przedstawienia tematu.
Tori Telfer
„Oszustki”
przeł. Jarosław Mikos
Wydawnictwo Poradnia K.
Warszawa, 2021
358 s.