Wydawnictwo Albatros właśnie wznowiło – w odświeżonej szacie graficznej i w nowym tłumaczeniu – pierwszy tom cyklu kryminalnego z D.D. Warren w roli głównej. To jednak nie bostońska śledcza jest tak naprawdę protagonistką „Samotnej” – pojawia się tylko na kilka chwil (a po raz pierwszy gdzieś w jednej trzeciej powieści). Ta historia należy do dwóch zbłąkanych dusz: snajpera Bobby'ego Dodge'a i bogatej, ale pokrzywdzonej przez los Catherine Gagnon.
Obie te postacie są – każda na swój sposób – irytujące. Catherine to kobieta, która jest pierwszej wody manipulantką, używa seksu jako narzędzia do osiągania swoich celów, nie odczuwa też emocji, co czyni z niej swego rodzaju psychopatkę. Jest jednak powód, dla którego tak się zachowuje – w dzieciństwie została porwana przez gwałciciela, który przetrzymywał ją przez niemal miesiąc w ciemnej norze i wykorzystywał. (Motyw tego rodzaju przestępstwa wydaje się fascynować pisarkę – pojawia się też w wątku Flory Dane w późniejszych książkach Lisy Gardner).
Z kolei Bobby postępuje zupełnie nieracjonalnie – jakby sam się prosił o kłopoty. Ulega urokowi Catherine, choć to ona stanowi źródło jego kłopotów. (Po udziale bohatera w sesji terapeutycznej poznajemy przyczyny jego obecnego stanu ducha).
Pewnej nocy w zamożnej dzielnicy Bostonu dochodzi do sprzeczki rodzinnej. Żona dzwoni na policję i prosi o pomoc, twierdząc, że ona i jej synek są w śmiertelnym niebezpieczeństwie – jej mąż chce ich zastrzelić. Na miejscu zjawia się ekipa policyjna, także oddział snajperów – a spośród nich jako pierwszy przyjeżdża Bobby. Mężczyzna namierza cel i widząc uzbrojonego Jimmy'egp Gagnona celującego z broni do skulonej i tulącej synka żonę, naciska spust.
Można by pomyśleć, że uratował życie Catherine i Nathana, tymczasem rusza przeciwko niemu śledztwo. Jest podejrzany o popełnienie morderstwa. Zwłaszcza ojciec ofiary, wpływowy sędzia, naciska na władze i wykorzystując swoje znajomości, stara się zaprowadzić Bobby'ego za kraty.
Zgodnie z powiedzeniem mówiącym, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, Catherine i Bobby łączą siły, by udowodnić, że strzelanina była konieczna i to Jimmy był agresorem. Inaczej Bobby pójdzie do więzienia, a Catherine straci wszystko, na czele z cierpiącym na niezidentyfikowaną chorobę synem, o pieczę nad którym walczą dziadkowie.
Zakończenie z jednej strony wydaje się oczywiste, z drugiej jednak przynosi pewną niespodziankę dla czytelnika. Nie sprawia jednak, że zapałamy sympatią do którejś z postaci – tu po prostu nie ma bohatera, którego można by polubić (no może prócz szczeniaka, którym opiekuje się... morderca). Wspomniany zabójca jest zresztą złożoną postacią, odmalowaną może nieco zbyt groteskowo, zważywszy na kaliber przestępstw, jakich się dopuszcza. Niemal do końca nie wiadomo, kto tu kłamie, a kto mówi prawdę. Komu wierzyć? Za kogo trzymać kciuki?
Lisa Gardner zrobiła solidny research do tej powieści. W szczegółach przedstawia kuchnię pracy snajpera. Porusza też problem etyczny związany z tym zawodem: w zasadzie obojętnie, jak strzelec postąpi, będzie miał wyrzuty sumienia. Zabije napastnika? Będą go prześladować myśli o tym, że pozbawił drugiego człowieka życia. Nie strzeli? Być może przez taką decyzję zginą niewinni ludzie, bo on w porę nie zareagował. A potem i tak zostanie ze swoimi rozterkami – i konsekwencjami prawnymi – sam.
Kolejna kwestia poruszona w książce to fakt, że w zatrważającej większości system penitencjarny nie spełnia swojej resocjalizacyjnej roli. Osadzony, wychodząc na wolność, rzadko kiedy czuje, że odpokutował za swoje winy i jest gotowy rozpocząć uczciwe życie. Raczej wraca na utarte ścieżki przestępstwa.
Postacie czasem postępują nielogicznie, burząc wiarygodność opowieści. (Na przykład Cat upiera się, by zostać z czterolatkiem w domu, w którym dopiero co na jego oczach zginął jego ojciec. Albo w chwili zagrożenia życia kobieta, zamiast rzucić się na poszukiwania i ratowanie syna, dyskutuje z teściem – fragment powstały pewnie po to, by wyjaśnić czytelnikowi zawiłości intrygi). Policja z kolei – na czele z D.D. – jawi się tu jako banda niezbyt rozumnych uparciuchów zafiksowanych na jednym, pasującym do ich tezy rozwiązaniu.
Sądzę, że oryginalny tytuł tej traktującej o samotności powieści („Alone”) lepiej oddaje jej wydźwięk. Bo samotna jest tu nie tylko Catherine, ale i niemal każda pojawiająca się w książce postać: od psycholożki, przez Bobby'ego, po zabójcę.
Mam także za sobą lekturę tomu dziesiątego i jedenastego z serii o D.D. Warren („Powiem tylko raz” i „Czyste zło”), w których bostońska policjantka jest już pełnoprawną protagonistką. I donoszę, że warto poczekać do momentu, gdy w tych historiach to właśnie D.D. zacznie grać pierwsze skrzypce, bo to ciekawa, bezkompromisowa postać, której losy śledzi się z zapartym tchem.
Lisa Gardner
„Samotna”
przeł. Jerzy Żebrowski
Wydawnictwo Albatros
Warszawa, 2021
380 s.