To już dwudziesty drugi tom przygód Nastii Kamieńskiej. I wcale nie ostatni, a przed polskim czytelnikiem jeszcze sporo do odkrycia. Tym razem moskiewscy śledczy wchodzą w świat muzyki i tropią mordercę noszącego adekwatną ksywę Fan. Kolejny raz dostajemy w swoje ręce porządnie skrojoną powieść gatunkową, do tego słusznych rozmiarów, bo „Śmiech bogów” liczy sobie ponad sześćset stron. Będziecie mieli co czytać nie tylko w okresie świątecznym!
Moskwę nawiedza upalne lato. W trasę rusza mało znany zespół rockowy Bi-Bi-Es. Anastazja Kamieńska tymczasem musi rozwiązać sprawę dwóch morderstw. Szybko okazuje się, że obie ofiary brały udział w koncercie wspomnianej kapeli. I obaj – ponieważ byli to mężczyźni – źle się wyrażali o wokalistce grupy, Swietłanie Miedwiediewej.
Nastia, która musi przejąć kontrolę nad dochodzeniem, trafia na trop Fana, jak określa się potencjalnego mordercę, wielbiciela piosenkarki. Czyżby umyślił sobie bronić honoru kobiety i w konsekwencji tego zabijał nieukontentowanych słuchaczy?
W tym samym czasie Żenia, córka bogatego biznesmena Rubcowa, dostaje podejrzane listy. Dziewczyna najchętniej, także pod ich wpływem, wyrwałaby się spod zaborczych skrzydeł ojca i zaznała uciech czekających na nią poza murami domu rodzinnego. Rubcow jednak zgłasza sprawę listów na milicji i nie jest przekonany, czy rzeczywiście są one pomyłką związaną z faktem, że Żenia jest uderzająco podobna do Swietłany Miedwiediewej.
Poznajemy jeszcze pewne dziwne małżeństwo, które wydaje się tworzyć związek tylko z pozoru. Tak Olga jak i Paweł spotykają się z innymi partnerami, jednocześnie utrzymując złudzenie, że są razem.
Jak te wszystkie sprawy łączą się ze sobą, będzie już musiała odkryć niezawodna jak zwykle Nastia Kamieńska. Bo czytelnikowi raczej nie przyjdzie z łatwością rozwiązanie intrygi, którą zaplotła dla nas Aleksandra Marinina. Mnie zakończenie zaskoczyło.
Te najsławniejsze rosyjskie kryminały to nie tylko powieści gatunkowe, ale też opowieść o Moskwie (w tym tomie z lat dziewięćdziesiątych). Tej prawdziwej, codziennej, niewyciągniętej z folderów reklamowych. Marinina jak nikt przybliża czytelnikom zwyczajne życie przeciętnych Rosjan, a robi to w sposób tak pasjonujący, że pozostaje się tylko cieszyć, że pisze bardzo obszernie i w wielu tomach, które systematycznie przekłada na polski Aleksandra Stronka pod auspicjami Czwartej Strony Kryminału.
Oprócz podążania za kolejnymi krokami wciągającego dochodzenia możemy też zajrzeć do moskiewskich mieszkań, a także poznać życie prywatne naszych ulubionych i już całkiem dobrze znanych przez te ponad dwadzieścia części bohaterów. Tu Anastazja wciąż pracuje w milicji (w późniejszych tomach zostaje prywatnym detektywem).
Proza rosyjskiej królowej kryminału to doskonały przykład na to, że nie trzeba fajerwerków, by zyskać sobie dozgonną miłość i przywiązanie czytelnika. Wystarczy solidna opowieść skrojona z uczciwością świetnej rzemieślniczki i nad wyraz spostrzegawczej obserwatorki życia społecznego.
Jeśli przeanalizować listę powieści Aleksandry Marininy, można dojść do wniosku, że na polskim rynku nie został wydany tom szesnasty (dlaczego?). Po „Śmiechu bogów” znów jest luka i dopiero trafił do nas numer dwudziesty ósmy („Życie po życiu”). Jest więc na co czekać. Już możecie robić miejsce na półkach na kolejne tomy (a będzie go potrzeba całkiem sporo).
Aleksandra Marinina
„Śmiech bogów”
przeł. Aleksandra Stronka
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2020
607 s.
Nasz wywiad z Aleksandrą Marininą przeczytacie TU.
Nasze recenzje powieści Aleksandry Marininy: