Francis Urquhart (czyli książkowy pierwowzór serialowego Franka Underwooda) zapragnął stanąć na czele rządu Jej Królewskiej Mości. W wyniku przemyślanej intrygi, nie zważając na cenę, cel osiągnął. W drugiej części House of Cards przyjdzie mu skrzyżować szpadę z przeciwnikiem o wiele potężniejszym niż rozhamletyzowany premier upadającego rządu. Tym razem w drugim narożniku ringu stanie król Wielkiej Brytanii we własnej osobie.
Były doradca Żelaznej Damy, Michael Dobbs, poznał politykę od kuchni. Zdobywane latami polityczne know-how wykorzystał w karierze pisarskiej. Stworzony przez niego bohater, Francis Urquhart, to współczesny Machiavelli, uosobienie bezwzględnego i cynicznego karierowicza, który za nic ma powszechnie przyjęte normy etyczne i moralne. Prawdziwie diabolicznego charakteru nadał bohaterowi trylogii Dobbsa Kevin Spacey, czyniąc w telewizyjnej ekranizacji House of Cards z F.U. niemalże diabła wcielonego.
W drugiej części serii Francis przeprowadza się na Downing Street, ale w nieskrępowanym rządzeniu Wielką Brytanią przeszkadza mu nowy król. Urquhart początkowo lekceważy monarchę, uznając go za politycznego debiutanta – książę wszak objął tron zaledwie cztery miesiące wcześniej. Choć konstytucja ogranicza monarchę, kierując więcej prerogatyw w stronę urzędu premiera, nowy król chce bardziej aktywnie wpływać na kształt spraw w państwie. Jak można się domyślać, to nie podoba się Francisowi.
Podobnie jak w poprzedniej części, w drodze do osiągnięcia zamierzonego celu Urquhartowi potrzebne będzie poparcie opinii publicznej. Z pomocą przyjdzie mu specjalistka do spraw marketingu politycznego i właścicielka firmy sondażowej. A że akurat w jej przypadku kompetencje i uroda idą w parze, atrakcyjna Amerykanka, Sally Quine, szybko wpadnie w oko F.U. Zastąpi tym samym dziennikarkę, Mattie Storin, faworytę Francisa z pierwszej części.
Przychylność prasy zapewnić ma Francisowi jego stary znajomy, magnat prasowy Benjamin Landless. Już wkrótce zapuka on do drzwi Downing Street po zwrot zaciągniętych przez Francisa w trakcie kampanii wyborczej długów wdzięczności. Jak nowy premier pogodzi rozdawnictwo obietnic bez pokrycia z budżetem czasów recesji gospodarczej? Zadanie arcytrudne, w sam raz dla przebiegłego Urquharta.
Druga odsłona trylogii robi niestety mniejsze wrażenie na czytelniku niż poprzedni tom. Co prawda Francis dalej knuje, dzieli i rządzi, rozgrywając swoich konkurentów politycznych (również w swojej macierzystej partii), niemniej jednak o ile w pierwszej części jego sierpy były wręcz nokautujące, o tyle teraz nie trafiają przeciwnika. Francis jest wyraźnie nie w formie. Osłabiony poprzednim rozdaniem, nie potrafi przewidzieć narastających wokół niego nowych zagrożeń. Łatwo rozprasza swoją uwagę. Rozczarowuje swą nieudolnością. Chociaż, biorąc pod uwagę fakt, że jest to druga z trzech części, można podejrzewać, że autor pozwoli Urquahartowi odkuć się w ostatnim tomie.
Z każdym kolejnym rozdziałem nowy monarcha, polityczny żółtodziób przez pół życia pozostający w cieniu matki - królowej, nabiera obycia. Nie bez kozery czytelnikowi skojarzyć może się książę Karol, który do pewnego czasu ostrzył sobie zęby na tron. Fikcja odbiega jednak od rzeczywistości - zgodnie z powiedzeniem: „z kim przystajesz, takim się stajesz”, książkowy król tak łatwo Francisowi nie odpuści.
Ograć króla przywodzi na myśl gotowy scenariusz filmu. Krótkie rozdziały nadają dynamikę akcji, a książkę czyta się jednym tchem. Zakończenie zaskakuje, niestety negatywnie. Z niecierpliwością czekam na ostateczne starcie, które mam nadzieję podniesie poziom i Francisa, i samej powieści.
Michael Dobbs
House of Cards. Ograć króla
przeł. Agnieszka Sobolewska
Znak Literanova
Kraków, 2015
398 s.