Pietro Gerber to florencki psycholog dziecięcy. Jest specjalistą w zakresie hipnozy. „Usypiaczowi dzieci” – jak przezywają go znajomi – przyjdzie diagnozować pacjentkę z Antypodów. Gerber otrzymuje tajemniczy telefon z Adelajdy w Australii. Koleżanka po fachu Gerbera, Theresa Walker, prosi o pomoc w leczeniu swojej pacjentki, Hanny Hall. Ta zresztą jest już w drodze do Toskanii.
Kobieta cierpi na amnezję selektywną – pamięta jedynie część traumatycznych wydarzeń z czasów dzieciństwa. Wie, że spędziła je w toskańskiej wiosce i teraz, po latach, wraca do Włoch, by dowiedzieć się całej prawdy o ówczesnych wypadkach. Hall twierdzi, że urodziła się w czymś na kształt sekty o rygorystycznych regułach. Życie rodziny regulowało pięć spartańskich zasad. Dziewczynka musiała stronić od kontaktów z ludźmi, bo ci byli uważani za zagrożenie, strzec swojego imienia, a ufać jedynie rodzicom. Rodzina często zmieniała miejsce pobytu, a wtedy dziewczynka musiała zmienić także tożsamość. Była zmuszona też obiec cały dom, wykrzykując swoje nowo wybrane imię. Do tego rytuału nawiązuje tytuł powieści.
O ile te rewelacje pacjentki można uznać za osobliwe, to już wyznanie Hanny, że zamordowała swojego braciszka Ado, wprawia psychologa w osłupienie. Szybka kwerenda państwowych rejestrów i brak jakiejkolwiek wzmianki o śmierci chłopca sugerują Gerberowi, że kobieta fantazjuje. Jeśli tak, to w jakim celu przybyła do Włoch? I dlaczego swoimi problemami zawraca głowę psychologowi dziecięcemu?
Tym bardziej, że Pietro na brak zajęć nie narzeka. Na polecenie sądu rodzinnego prowadzi terapię sześcioletniego Emiliana. Urodzony na Białorusi chłopiec został odebrany rodzinie biologicznej i trafił do rodziców zastępczych w Italii. Mimo poprawy warunków bytowych dziecko wciąż ma problemy psychiczne. Gerber, poproszony o pomoc przez sędzię Anitę Baldi, ma zbadać, czy niepokojące doniesienia o sytuacji w nowym domu zastępczym są prawdziwe. A może również ten pacjent Pietro Gerbera konfabuluje?
Na uzyskanie jednoznacznych odpowiedzi Carrisi każe czytelnikom poczekać do finału powieści. Po drodze autor wciąga odbiorcę w gęstą mgłę niedomówień. Pojawiające się hipotezy co rusz okazują się mylne i trzeba się mocno nagłowić, by rozwikłać misternie utkaną przez pisarza zagadkę. Ta mgielna paralela przychodzi na myśl również za sprawą pacjentki Gerbera – mimo że Hall to dorosła kobieta, jest zupełnie zagubiona i porusza się niczym przysłowiowe dziecko we mgle.
Donato Carrisi sprawnie żongluje emocjami czytelnika – raz każe mu współczuć Hannie, innym razem jej obcesowość irytuje. Niezmiennie jednak będziecie zaintrygowani zachowaniem Hall i nie odłożycie książki, dopóki nie poznacie rozwiązania.
Pisarz oszczędnie – z korzyścią dla płynności lektury – operuje fachową terminologią. Nie jest to w żadnej mierze thriller medyczny, w którym nadmiar technikaliów mógłby przytłaczać. Tajniki warsztatu pracy psychologa są w „Domu głosów” pokazane na przykładach – chociażby poprzez wplecione w fabułę zapisy sesji hipnotycznych. Te fragmenty nie są wyróżnione graficznie. Zatem niemal niezauważalnie przechodzimy z wątku współczesnego do tego opisującego dzieciństwo Hall. Ten zabieg potęguje wrażenie, jakby powieść była utrzymana w konwencji snu na jawie. W pewnym momencie pojawia się podejrzenie, że równie dobrze może się okazać, że sprawa, z którą mierzy się Gerber, jest tylko złym snem przepracowanego usypiacza dzieci...
„Dom głosów” to intrygująca fabuła, osobliwy protagonista Pietro Gerber i skomplikowana sprawa do rozwikłania dla wielbicieli gatunku. A do tego w tle dostajemy opisy zabytków i atrakcji turystycznych Florencji. Nic tylko wyruszyć w wakacyjną podróż! Najlepiej śladami bohaterów powieści Carrisiego...
Donato Carrisi
„Dom głosów”
przeł. Anna Osmólska-Mętrak
Wydawnictwo Albatros
Warszawa, 2021
351 s.
Nasze recenzje powieści Donato Carrisiego: