Tylko kwestią czasu było, gdy któryś z autorów podchwyci temat pandemii i wykorzysta go w powieści. Niewątpliwie pierwszy okazał się Robert Ziębiński, który w ręce czytelnika oddaje „Lockdown”. Pod tym tak popularnym w dzisiejszych czasach słowie kryje się wciągający thriller, którego nie odłożycie na półkę, dopóki nie dotrzecie do ostatniej kartki.
Olga Maj jest miliarderką. Jej córka Dominika zostaje uprowadzona, a porywacze żądają dziesięciu milionów euro okupu. Olga nawet miałaby z czego zapłacić, jednak jest jeden problem. Chwilę po tym dramatycznym wydarzeniu w kraju zostaje ogłoszony tytułowy lockdown. A to wszystko za sprawą pandemii, która zbiera obfite żniwo. Nie jest to wprawdzie Covid, tylko wymyślona przez autora choroba, a skutki są jeszcze bardziej opłakane.
Państwo praktycznie przestaje działać. Banki odmawiają większych wypłat, a policja ma inne rzeczy do roboty niż ściganie zwykłych przestępców. Na ulicach wybucha rebelia, ludzie plądrują sklepy, wojsko wkracza do akcji. Olga musi więc radzić sobie sama. Jedynym pomocnikiem jest jej kierowca Karol.
Maj stara się sobie przypomnieć, komu zaszła za skórę, kto mógłby chcieć zamienić jej życie w piekło. Robi rachunek sumienia. Musi jednak działać prędko. Czas ucieka. By zdobyć odpowiednią kwotę, bizneswomen będzie musiała zwrócić się o pożyczkę do gangsterów, wejść w ich świat i nauczyć się zupełnie dotąd jej nieznanych reguł gry. Komu może zaufać? Mało kto jest tu tym, za kogo się podaje. Czy Olga przetrwa? Czy wygra? Dowiecie się tego za trzy dni.
Właśnie tak długo (a raczej krótko) trwa akcja „Lockdownu”. Przez ten czas dzieje się jednak tyle, co nie w jednej, a w kilku powieściach sensacyjnych. Wydarzenia następują po sobie w lawinowym tempie, fabuła jest najeżona punktami zwrotnymi. Powieść Roberta Ziębińskiego to wielkie pieniądze, strzelaniny, szybkie samochody, ludzie ze świecznika. Tekst dopracowany jest także pod względem konstrukcji: podziału na krótkie rozdziały, oznakowania upływającego czasu – te zabiegi jeszcze wzmocniły dynamizm opowieści.
Tytuł książki jest angielski, a treść niczym wyjęta z amerykańskiego filmowego thrillera. Co z jednej strony jest dużą zaletą, ponieważ powieść przykuwa i uwodzi niczym kolejny odcinek przygód agenta 007. Z drugiej jednak, w przełożeniu na polskie realia wypada mało wiarygodnie. Wszystko to jednak kwestia przyjętej konwencji. Ja w to wchodzę.
W książce znajdziemy wręcz jawne odniesienia do polskiej polityki – występuje tu na przykład premier Makowiecki... Przebija też przez nią ogromna wiedza popkulturowa Roberta Ziębińskiego, świadomość gatunku, warsztatu i umiejętność zabawy nimi. W tym kontekście ja z sympatią wspominam lekturę innej pozycji autora o tytule „Londyn. Przewodnik popkulturowy”.
Duży plus również za to, że Ziębiński w tym mocnym thrillerze, wbrew stereotypom, w roli głównej osadził kobietę. Olga to silna postać, która nie ustępuje najbardziej niebezpiecznym mężczyznom.
„Lockdown” to idealna powieść na kolejną kwarantannę, która zapewne wszystkich nas czeka podczas nadchodzącej jesieni. Dzięki Robertowi Ziębińskiemu możecie być pewni, że nie będziecie skazani na nudę. Poczujecie też ulgę, że wbrew pozorom, u nas wcale nie jest tak źle...
Robert Ziębiński
„Lockdown”
Wydawnictwo Kobiece
Białystok, 2020
402 s.