To już jest koniec trylogii o komisarzu Wiktorze Forście. Finałowym tomem serii Remigiusz Mróz udowadnia, że nie tylko potrafi znakomicie bawić swojego czytelnika, ale i przekazać poprzez literaturę gatunkową głębsze treści. Mróz rozwinął się i dojrzał jako pisarz. Trawers jest jeszcze lepszy niż poprzedzające go Ekspozycja i Przewieszenie.
Tatrami znów wstrząsa seria morderstw popełnianych na wysokogórskich szlakach. Zaczyna się od śmierci turysty, w którego ustach śledczy odnajdują syryjską monetę. Z jednej strony od razu pojawiają się podejrzenia, iż Bestia z Giewontu, którą Forst ścigał w Ekspozycji i Przewieszeniu powróciła. Z drugiej jednak, dla prowadzącej dochodzenie prokurator Dominiki Wadryś-Hansen i inspektora Edmunda Osicy nie bez znaczenia wydaje się fakt, iż w Kościelisku właśnie zamieszkała grupa uchodźców z Syrii. Śledczy skupiają swoją uwagę na emigrantach, gdy tymczasem odsiadujący długoletni wyrok Forst jest przekonany, że sprawy mają się zupełnie inaczej.
Z Forstem nie jest dobrze. By przetrwać więzienną codzienność i nie pogrążyć się w myślach o przeszłości, były komisarz przyjmuje heroinę. I coraz bardziej popada w marazm. Wiktor w zasadzie stracił już nadzieję, że coś go jeszcze czeka innego niż oglądanie życia zza krat. Do czasu, gdy dostaje pewną przesyłkę. Forst, mimo wszelkich przeciwności, znów jest w grze.
I ponownie także w Trawersie możemy liczyć na szybką akcję, zaskakujące punkty zwrotne, błyskotliwe dialogi, humor i autoironię autora. Jednak prócz tych standardowych już dla prozy Mroza składników w trzecim tomie trylogii pisarz pokazuje też swoją wrażliwość społeczną. Opisuje problem uchodźców dzielący współczesną Europę z każdego punktu widzenia. Unika moralizatorstwa i czarno-białych klisz.
Jeśli już o zaskoczeniach fabularnych mowa, to tym razem jedno z nich jest naprawdę mocne. To końcowe udało mi się niestety przewidzieć. Także w tym przypadku świetnie spisuje się duet Forst – Osica. Między tymi bohaterami jest niezła chemia, a ich przekomarzanki słowne mogłabym czytać całymi stronicami.
Epizodycznie pojawia się w Trawersie postać znana z innej powieściowej serii Mroza – prawniczka, Joanna Chyłka. Jeżeli ktoś jeszcze nie miał przyjemności jej poznać, po tych gościnnych występach na pewno takowej nabierze.
No i to słodko-gorzkie zakończenie. Podoba mi się. I – mówcie, co chcecie – daje nadzieję na kontynuację. W końcu kto powiedział, że trylogia musi się koniecznie składać z trzech części?
Remigiusz Mróz
Trawers
Filia. Mroczna strona
Poznań, 2016
569 s.