Po szokującym zakończeniu Ekspozycji druga część kryminalnej trylogii z komisarzem Forstem przynosi jeszcze więcej mocnych wrażeń, zwrotów akcji i na pierwszy rzut oka nieprawdopodobnych rozwiązań. I jak to u Mroza bywa, także w Przewieszeniu do ostatniego zdania (dosłownie) możemy liczyć na niespodzianki, które przygotował dla nas autor. Powiem tylko tyle – w trzecim tomie pisarz będzie musiał się słono tłumaczyć, by uzasadnić cały ten galimatias, w który wpakował swoich bohaterów.
Na tatrzańskich szlakach grasuje seryjny morderca. Jeszcze w schronisku wybiera ofiarę, by potem na trasie zepchnąć ją w przepaść. W plecaku nieszczęsnego turysty zostawia ślad, który ma rzucić podejrzenia bezpośrednio na Wiktora Forsta. A ten szybko orientuje się, że poczynania zabójcy mają związek ze sprawą, którą prowadził z dziennikarką, Olgą Szrebską.
Forst znów musi się salwować ucieczką. Ukrywa się, bo organy ścigania wzięły go sobie na widelec. Komisarz chce udowodnić, że jest niewinny. Walczy też z czasem, by uratować bliską mu osobę, którą porwał morderca. Za jedynego sojusznika ma swojego przełożonego, Edmunda Osicę. No i jak to ma w zwyczaju, pakuje się w poważne tarapaty, z których tym razem nie tak łatwo będzie mu się wywinąć. Fabuła Przewieszenia, choć pełna emocji, jest jednak spokojniej poprowadzona niż ta w Ekspozycji.
W drugiej części tatrzańskiej trylogii znajdziemy zdecydowanie więcej górskich krajobrazów niż w Ekspozycji . Widać, że Mróz nie tylko tworzy z mapą w ręku, ale też osobiście przemierzył opisywane szlaki. Przewieszenie jest więc niezłą gratką dla wielbicieli podhalańskiej wspinaczki.
Trzeba pamiętać, że jest to środkowy tom z zaplanowanych trzech, co wiąże się z tym, iż autor musiał pewne wątki pozostawić w zawieszeniu. O żadnym happy endzie (ani w ogóle zakończeniu) nie może być w przypadku Przewieszenia mowy. Na rozwiązanie musimy poczekać podobno jeszcze kilka miesięcy, aż ukaże się ostatnia część opowieści o Forście.
Mróz przyzwyczaił czytelników do dobrego. Wiemy, że autor czai się aż do samego finiszu książki z wielką niespodzianką, którą serwuje nam na odchodne, skazując nas na domysły i wyczekiwanie ciągu dalszego. A skoro już wiemy, że zaskoczenie będzie, nie jest ono aż tak niespodziewane. Choć przyznam, że naprawdę jestem ciekawa, jak pisarz wyjaśni to, co obwieścił w ostatniej sentencji Przewieszenia. Remigiuszu Mrozie, oby Twoja eksplikacja była wiarygodna!
W drugim tomie cyklu Mróz podbija emocje także za sprawą tego, że wyraźniej ukazuje postacie antagonistów głównego bohatera. W Ekspozycji Forst ścigał nieznanego mordercę, tutaj jest to już konkretna osoba. Możemy śledzić jej poczynania i drżeć, jaką to też nową zasadzkę szykuje na komisarza. Jednak jeszcze bardziej niż zabójca, Forsta nęka para innych przeciwników. To prokuratorzy, którzy zostali przedstawieni jako banda twardogłowych kretynów, upartych jak stado osłów i zupełnie pozbawionych wyobraźni. Gdy Wadryś-Hansen i Gerc coś sobie ubzdurają, to nie ma zmiłuj. I biada Forstowi!
Tandem Forst – Osica, to świetnie wykreowany duet bohaterów. Ich pełna ironii, dowcipu i głęboko ukrytej sympatii relacja jest mocnym punktem powieści Mroza. A czytanie dialogów, jakie między sobą przeprowadzają, to czysta przyjemność. Czystą rozrywką z kolei jest lektura tak Przewieszenia, jak i wcześniejszej Ekspozycji. Z niecierpliwością oczekuję ostatecznego starcia!
Remigiusz Mróz
Przewieszenie
Wydawnictwo Filia
Poznań, 2016
461 s.