Strzeż się polski show-biznesie! Bo cię Alek Rogoziński opisze, wytknie twe skrywane zawzięcie wady, a potem jeszcze zamorduje co poniektórych twych przedstawicieli dla przykładu. W debiutanckiej powieści pt. Ukochany z piekła rodem Rogoziński rozprawia się z celebrytami, środowiskiem pisarzy i wydawców oraz światem kolorowych, plotkarskich pisemek (a wie, co pisze, bo sam pracuje w magazynie Party). Robi to kryminalnie i na wesoło, z lekkością, wdziękiem i bezpretensjonalnością.
Joanna jest poczytną pisarką romansów. Nawiasem mówiąc tak poczytną, że sprzedała już 50 milionów egzemplarzy swoich powieści na całym świecie – toż to sukces porównywalny z osiągnięciami Stiega Larssona, mało prawdopodobny jak na polskie realia. Nie byłoby jej sukcesu, gdyby nie menadżerka Betty, która twardo stąpa po ziemi i stara się trzymać w ryzach swoją lekkomyślną pracodawczynię. Wszystko idzie dobrze, do czasu gdy Joanna znajduje w łazience trupa swego młodego kochanka, Konrada.
Szybko okazuje się, że fotograf romansował z Joanną wcale nie z powodu głębokiego uczucia, jeno kierowały nim względy o wiele bardziej praktyczne. Joanna postanawia na własną rękę (przy pomocy Betty) rozwikłać zagadkę morderstwa, czy to się będzie policji – w osobie dobrotliwego kapitana Darskiego – podobało czy też nie.
W sprawę wplątana jest cała chmara osób – są dziennikarze pewnej plotkarskiej gazety, dla której pracował Konrad, jest Ptasznik, czyli pani sprzątaczka wyglądem przypominająca wielkiego chłopa, jest ogrodnik, Ryży Benio, czyli tchórzliwy paparazzi, no i jest też Klaudia Hutniak – piosenkarka, która sama siebie uważa za diwę, a przypomina raczej wytwór rodem z kart pseudo mądrych książek Paulo Coelho. Skojarzenia z prawdziwą postacią same pchają się na myśl – nie tylko dzięki górniczo-hutniczym podobieństwom w nazwisku oryginału i jego literackiego odpowiednika. Na miejscu Rogozińskiego obawiałabym się pozwu. O ile diwa zhańbi się przeczytaniem kryminału.
Śledztwo nabiera tempa, a morderca działa dość aktywnie, atakując kolejne osoby. Kto zacz? Przeczytajcie sami. Zapewniam, że nie tak łatwo wpaść na jego trop, bo i Rogoziński skrzętnie utkał fabułę, sypiąc fałszywymi podpowiedziami dla czytelnika, a przy tym zręcznie wyprowadzając go w pole.
Autor sam przyznaje się bez bicia, że jego literacką inspirację stanowi twórczość Joanny Chmielewskiej i też na podobieństwo jej książek napisał swoją. Posunął się nawet do tego, że głównej bohaterce nadał imię Joanna i zrobił z niej pisarkę. Naraził się tym samym na zarzuty o naśladownictwo. Uważam, że był to zupełnie niepotrzebny zabieg! Alek Rogoziński nie musi podpierać się niczyim dorobkiem ani prowadzić do porównań swojej twórczości z dziełami innych. Owszem, uważny czytelnik a do tego fan kryminałów z przymrużeniem oka naszej polskiej królowej tego gatunku bez trudu odnajdzie mnóstwo podobieństw w Ukochanym... do powieści Chmielewskiej. Jednak nie są one nachalne i gdyby autor zaryzykował i zaufał swojemu talentowi, porzucając owe odnośniki, mógłby w pełni udowodnić, że ma swój własny styl i na swój niepowtarzalny sposób potrafi bawić czytelnika do łez.
Zresztą debiutujący pisarz umie nie tylko bawić! Rogoziński potrafi też nieźle wystraszyć odbiorcę. Kończy rozdziały perfidnie w najbardziej ekscytujących momentach, zastępując je innym wątkiem. A czytelnik przyśpiesza przewracanie kartek i obgryzanie paznokci.
Autor konstruuje postacie charakterystyczne, chwilami stereotypowe, ale zapadające czytelnikowi w pamięć. Dialogi Rogozińskiego płyną, nie ma w nich grama sztuczności. Widać u autora znajomość tematyki show-biznesowej, jednak już tej kryminalistycznej nie za bardzo (nie ma możliwości określenia godziny zgonu z dokładnością co do minuty). Zresztą policja poczyna tu sobie zupełnie nieprzepisowo. Nie jest to jednak zarzut, bo i konwencja kryminału na wesoło rządzi się swoimi prawami.
Jeszcze na koniec słowo do wydawcy Alka Rogozińskiego – dlaczego to autor musi odwalać za Was marketingową robotę – co zresztą wychodzi mu znakomicie (przesyłanie egzemplarzy recenzenckich już z imiennymi autografami) – i promować książkę na własną rękę? Odciążcie pisarza, niech w tym czasie pisze dalej, bo wychodzi mu to bardzo zgrabnie.
Ukochany z piekła rodem to naprawdę udany debiut. Niewymagająca rozrywka na co zimniejszy nie tylko majowy weekend.
Alek Rogoziński
Ukochany z piekła rodem
Wydawnictwo Melanż
Warszawa, 2015
269 s.