Dziennikarz, nauczyciel i popularyzujący śląskość, tradycję i kulturę regionu społecznik postanowił napisać kryminał. Ale jaki! Po pierwsze, nie po polsku, a w całości po śląsku i o Śląsku. Po drugie, jest to kryminał na wesoło lub jak nazwał ten podgatunek autor kryminałów retro o przedwojennym Lublinie, Marcin Wroński – krymi-zgrywa, i to z dużą dawką czarnego humoru. Marcin Melon przejdzie do annałów historii literatury jako autor piyrszyj kryminalnyj komedyji we ślonskij godce.
Śląsk już nie raz przewijał się w polskiej literaturze kryminalnej. To w Katowicach losy swojego bohatera, Rudolfa Heinza, osadził Mariusz Czubaj. W Siemianowicach Śląskich drogi na wynglorkę szukali bohaterowie Ręcznej roboty Ryszarda Ćwirleja. Po części też o Śląsku traktował Zbigniew Białas w Korzeńcu i Pudrze i pyle. Nie mniej w tych powieściach, jeśli pojawiała się gwara, to tylko w dialogach. U Melona wszystko, także opisy są w gwarze, a Śląsk i śląskość żyje, są wiernie i bogato ukazane, w najdrobniejszych nawet szczegółach.
Strukturalnie Kōmisorz Hanusik to zbiór jedenastu krótkich, zabawnych opowiadań kryminalnych z elementami fantastyki. Motywem przewodnim są rozliczne perypetie tytułowego komisarza z Wydziału Specjalnego śląskiej policji - Joachima Hanusika. Musi on, niczym agenci Mulder i Scully w Z Archiwum X, stawić czoła śląskim zjawiskom nadprzyrodzonym. W sukurs przyjdzie mu Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Scotland Yard, a nawet jednostki specjalne NATO.
Jak na twórczość belfra przystało, dzieło Melona oprócz rozrywkowego ma też walor utylitarny. Poza oczywistym popularyzowaniem śląskiej gwary, dydaktyzm realizuje się przez przywołanie mało znanych śląskich mitów o stworokach (demonach i potworach). Zgrabne wplecenie wszelkiej maści beboków, utopców, połednic i podciepów oraz uczynienie z nich antagonistów głównego bohatera, ubarwiło i ożywiło narrację kolejnych opowiadań.
Dobór lekkiej formy sprawia, że Kōmisorz... owym dydaktyzmem nie razi. Informuje, poucza, ale w przystępny i zachęcający sposób. Przez ponad dwieście stron nie nudziłem się ani przez sekundę. Dobrego humoru tu pod dostatkiem. I nie jest to humor rodem z serialowej Świętej wojny, która tyle szkody wyrządziła wizerunkowi Śląska i Ślązaków. Owszem, opowiadania Melona są łatwe w odbiorze, ale bynajmniej nie przygłupawe.
Przyznaję się bez bicia, że już od pierwszych stronic lektury zanosiłem się głośnym śmiechem. Apogeum nastąpiło przy opowiadaniu Szolka ôd Świyntyj Hyjdle. W nim protagonista decyzją przełożonego, inspektora Smolorza, zostaje wysłany w zagraniczną misję. Ma wspomóc brytyjskich kolegów w złapaniu kradzioka, kery zahabił magiczno szolka, kero pomiyniała woda we wino (złodzieja, który ukradł magiczny kielich, przemieniający wodę w wino) z British Museum. Zestawienie śląskiej gwary z językiem angielskim spotęgowało komizm przedstawianych sytuacji. Partie dialogowe Hanusika i detektywa Henry`ego Pooltocka Juniora sprawiły, że popłakałem się ze śmiechu.
Atutu oryginalności dodaje Kōmisorzowi... również okładka. Nie ma tu sztampowych zdjęć ściągniętych z rozlicznych internetowych stocków. Jest za to unikalna ilustracja, spod pędzla świętochłowickiego malarza, Jarosława Kassnera.
Czytelnikowi nie pozostaje nic innego jak KSPZ, czyli Kulać Się Po Zolu (tarzać się po podłodze ze śmiechu, czyli odpowiednik internetowego rotfl) i mieć nadzieję (wraz ze wspominającym o tym w posłowiu autorem), że Koleje Śląskie nie zmuszą pisarza do porzucenia pociągów na rzecz auta przez całkowitą likwidację połączeń i że wciąż, wysiadując na różnych dworcach kolejowych, Melon będzie tworzył dalsze części przygód Hanusika.
P.S. Panie Marcinie, że tak powiem – zicnij sie chopie na banhofie i durś szkryflej, bo mosz do tego pierōńsko grajfka. Mom Cie w zocy! Pyrsk!
Marcin Melon
Kōmisorz Hanusik
Silesia Progress
Kotōrz Mały, 2014
222 s.