Już po raz trzeci (po „Wiosce kłamców” i „Więzach krwi”) spotykamy się z Dionizą Remańską, główną bohaterką kryminalnej serii autorstwa Hanny Greń. Jak brzmi piąte przykazanie Dekalogu każdy wie, nie wszyscy jednak go przestrzegają... Prywatna detektyw ma więc znów ręce pełne roboty.
Do Dionizy zgłasza się matka chłopaka, który zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Maria Pisarek uważa, że ktoś go zamordował. Ktoś z mieszkańców Osin – niewielkiej, fikcyjnej miejscowości położonej w Beskidach. Podejrzanym mógłby być w zasadzie każdy. Maria utrzymuje, że lokalna społeczność uwzięła się na Pawła, prześladowała go, aż wreszcie Pisarek przepadł, a ciała wciąż nie odnaleziono.
Szybko okazuje się jednak, że i ten kij ma dwa końce. Paweł Pisarek był informatykiem. Swoje umiejętności technologiczne wykorzystywał do szantażowania sąsiadów. Czy właśnie to doprowadziło do jego śmierci? Policja umarza śledztwo, Remańska jest więc dla Marii ostatnią deską ratunku.
Tymczasem równocześnie toczy się drugie dochodzenie, które dotyczy okrutnie pobitego proboszcza miejscowej parafii. Sprawa zaczyna się łączyć ze śmiercią Pisarka, Co się naprawdę wydarzyło w Osinach? Możemy liczyć na to, że Dioniza Remańska pozna prawdę.
Jeśli sądziliście, że powieści Hanny Greń to lekkie kryminały osadzone w małych miasteczkach, które połyka się w jeden wieczór, to mieliście rację tylko w kwestii szybkości lektury. Autorka, owszem, przenosi swoich bohaterów, jak i czytelnika, do niewielkich miejscowości, przysiółków, położonych gdzieś pośród gór i lasów, jednak jej opowieści nie mają w sobie nic z sielskości. Nie wywołują dreszczyku emocji rozwiązywaniem zagadki kryminalnej. One walą między oczy prawdziwymi zbrodniami o najcięższym kalibrze. Hanna Greń nie boi się poruszać w swoich książkach palących problemów społecznych i wywlekać zazwyczaj niebyt piękną prawdę na wierzch.
Jak w dwóch poprzednich częściach, tak i tym razem, jest oczywiście przedstawiona nieliczna społeczność, która z jednej strony zna się na wylot, z drugiej zaś, skrywa tajemnice, które po wyjściu na jaw, obdzierają tę grupkę mieszkańców i ich piękne przyrodniczo otoczenie z wszelkiego idyllizmu. I może dobrze, że autorka stosuje kamuflaż geograficzny, bo takich sąsiadów nikt z pewnością nie chciałby mieć za płotem.
Hanna Greń stawia też pytania o motywacje sprawcy, a szerzej sytuację społeczno-obyczajową, która pcha jednostkę do pozbawienia życia drugiej osoby. Czasem jednak pobudki mogą być tak istotne, że absolutyzm moralny płynący z przykazania „nie zabijaj” schodzi na dalszy plan.
Autorka pokazuje też w „Piątym przykazaniu”, że ma poczucie humoru. Bo w ogóle Hanna Greń, to świetna kobieta z często autoironicznym poczuciem humoru (o czym możecie się przekonać, czytając nasz wywiad z autorką: TU).
„Piąte przykazanie” można spokojnie czytać jako osobną książkę, jednak zachęcam do sięgnięcia także po poprzednie tomy cyklu.
Hanna Greń
„Piąte przykazanie”
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2020
398s.