Joanna Dulewicz, zwyciężczyni konkursu na najlepszą powieść kryminalną („Zakłamani”, Czwarta Strona Kryminału, 2020), nie zwalnia tempa i serwuje czytelnikom drugą część cyklu swojego autorstwa. „Zastraszonymi” Dulewicz udowadnia, że nie znalazła się na rynku wydawniczym przez przypadek. Dostajemy kryminał jeszcze bardziej dopracowany i wciągający.
W niewielkiej miejscowości (w rzeczywistości nieistniejącej) w świętokrzyskim zostają znalezione ludzkie szczątki. Kawałek po kawałku odkrywają je mieszkańcy: a to rolnik na polu trafi na nogę, to znowu grzybiarze w lesie natkną się na dłoń. Sprawa zostaje przydzielona Patrykowi Wrońskiemu (którego znamy już z „Zakłamanych”). Szybko okazuje się, że zadziwiająco łączy się ona z morderstwem sprzed trzech dekad.
Tamte wydarzenia sprzed lat osobiście dotknęły Lenę Chmiel, do tej pory bezpośrednią przełożoną Wrońskiego, a obecnie komendantkę policji. Policjantka tym bardziej więc naciska, by śledztwo dotarło do szczęśliwego finału.
Jednocześnie jest kontynuowany wątek kieleckiego szpitala św. Apolonii i również znanej już fanom serii, Eryki Olbracht. Kobieta znów ma problemy ze swoim mężem, które doprowadzają do prawdziwie dramatycznych rozgrywek.
Joanna Dulewicz jest naukowcem i to widać w jej powieściach. Ze skrupulatnością przeprowadziła research zanim zasiadła do pisania książki. Z dbałością oddaje wszelkie szczegóły: topograficzne opisywanych miejsc, ale też te historyczne, wiarygodnie przedstawiając rzeczywistość: obecną, jak i tę sprzed trzydziestu lat. Dopieszcza każdy puzzel swojej kryminalnej układanki pod względem prawnym, proceduralnym.
Wątek rozczłonkowanego ciała przypomina jako żywo motyw z serialu „Most nad Sundem”, w którym na samym początku policja odnajduje przekrojonego na pół trupa, przy czym połowa zwłok leży po stronie duńskiej tytułowego mostu, druga zaś po szwedzkiej. Tu scenerię mamy nieco bardziej prowincjonalną, jednak to z pewnością jest jeden z atutów tej książki. Dulewicz przenosi czytelnika do Polski małomiasteczkowej, której być może nie znajdziemy w turystycznych folderach reklamowych, ale – jak pokazuje autorka – potrafi być ona równie frapująca.
Choć „Zastraszeni” są drugim tomem serii, można spokojnie zacząć przygodę z kryminałami Dulewicz właśnie od tej części. Pisarka streszcza poprzednie wydarzenia (czasami miałem wrażenie, że zbyt dokładnie) i wprowadza czytelnika w temat.
„Zastraszeni” to powieść wielowątkowa, napisana solidnie, być może bez specjalnego zadziora, jednak uczciwie i ze znawstwem podejmowanych kwestii. Joanna Dulewicz rozwija się pisarsko. Oddaje w nasze ręce tom, w którym dzieje się więcej i szybciej niż w poprzednim, autorka jeszcze sprawniej wywołuje emocje u swoich czytelników.
„Zastraszeni” to nie tylko kryminał. To też opowieść o strachu, pod wpływem którego ludzie czasem podejmują takie, a nie inne wybory. Autorka nie stroni od mocnych tematów, opisując na przykład dramat handlu ludźmi i niewolniczej pracy. Zakończenie zaś każe przypuszczać, że będziemy mieli możliwość przeczytać też trzecie Z. Co po „Zakłamanych” i „Zastraszonych” zaserwuje nam Joanna Dulewicz? To już czas pokaże. Mam nadzieję, że nie będziemy długo czekać na kontynuację.
Nasz wywiad z Joanną Dulewicz przeczytacie TU.
Joanna Dulewicz
„Zastraszeni”
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2020
501 s.