Marta Guzowska w nowej odsłonie! Zamiast zaproszenia na kryminalną wyprawę archeologiczną – do czego autorka przyzwyczaiła czytelników – tym razem dostajemy thriller psychologiczny. Jest to też przekorna propozycja na spędzenie długiego weekendu. W miejsce stania w kilometrowych korkach czy zapasów z grillem Guzowska poleca wizytę w tytułowym raju. Tak właśnie ochrzczona galeria handlowa otwiera podwoje, kusząc klientów niebiańskimi doznaniami i okazją do zatracenia się.
„Raj” stanowi przyczynek do rozważań nad wszechobecnym konsumpcjonizmem i kompulsywnym gromadzeniem dóbr. Szpalty lokalnych gazet pełne są przecież egzaltowanych relacji z otwarć kolejnych dyskontów, a filmy dokumentujące przepychanki i bijatyki klientów o przecenione karpie czy klapki biją rekordy oglądalności. Polacy pokochali zakupy i tłumnie nawiedzają świątynie z blachy falistej i kartongipsu. Nie uszło to uwadze Marty Guzowskiej, która postanowiła przenieść sensacyjną intrygę do wnętrz centrum handlowego.
W bliżej nieokreślonej miejscowości w Polsce przed zbliżającym się długim weekendem zostaje otwarta galeria “Raj”. Wynajęci przez inwestorów marketingowcy dwoją się i troją, by przekuć to w wydarzenie porównywalne niemal z wizytą papieża. Ich działania są skuteczne, bo bohaterowie powieści – klienci “Raju” – już bardziej podekscytowani być nie mogą. Sprawy jednak wymykają się spod kontroli. Sceneria rajska przepoczwarza się w piekielną.
Miejsce akcji ograniczone jest ściśle do przestrzeni domu handlowego. Wydarzenia poznajemy kolejno z perspektywy poszczególnych bohaterów. To ciekawy zbiór osobowości: nastolatki – Cecylia i Dorota, nadopiekuńcza matka jednej z nich – Teresa, dwóch dilerów narkotykowych – Jakub i Andriej, złodziej o ksywie Rudy i Jonasz – pracownik korporacji nadzorującej otwarcie sklepu.
Fabuła jest okrojona czasowo – pomijając okres przygotowań do otwarcia galerii, akcja zamyka się w dwudziestu czterech godzinach. Czytelnik chronologicznie jak po nitce jest prowadzony do finału, który finezyjną klamrą nawiązuje do prologu.
Ta spójna konstrukcja pozwala skupić się na najmocniej wyeksponowanym – jak przystało na thriller psychologiczny – elemencie, czyli emocjach bohaterów. Podczas lektury trudno nie zastanawiać się, jak samemu zachowałoby się, gdyby kabała, w którą wpadli klienci galerii, stała się naszym udziałem. Intryga kryminalna ma tu drugorzędne znaczenie – tożsamość sprawcy szybko wychodzi na jaw. Nie ma szeroko zakrojonego śledztwa, nikt nie dochodzi do tego, kto i dlaczego. Wszystko kręci się wokół jednego pytania – czy uwięzieni wewnątrz sklepu bohaterowie dożyją do rana?
Powieść napisana jest w czasie teraźniejszym. Guzowska przekonywająco odtwarza sposób zachowania i język współczesnych nastolatek. Cecylia jak w soczewce skupia aktualny paradygmat swego pokolenia – nie ma cię w social mediach, to nie istniejesz albo co najwyżej jesteś życiowym „przegrywem”. Gorzej wyszła kreacja mizogina i ksenofoba Andrieja, który wszystkie kobiety określa per cipa. Jego konsekwencja w tym zakresie, ale i ogólne przerysowanie z czasem robią się sztuczne i irytujące.
W “Raju” autorka stawia też pytanie o poziom bezpieczeństwa obiektów użyteczności publicznej. Wiarygodnie opisuje obchodzenie przepisów przeciwpożarowych przez inwestorów i wykonawców celem oszczędzenia paru złotych. A że nonszalancka postawa “jakoś to będzie” ma się nad Wisłą całkiem dobrze, pokazała nie tak dawno tragedia w escape roomie w Koszalinie.
Marta Guzowska znana do tej pory z kryminałów archeologicznych, spróbowała swoich sił w jakże modnym ostatnio gatunku thrillera psychologicznego. Ten skok w bok należy uznać za udany.
Marta Guzowska
“Raj”
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa, 2019
391 s.