Aorta Bartosza Szczygielskiego to mroczny, jednak niepozbawiony poczucia humoru kryminał, mocno osadzony w polskich realiach. To porządny kawał gatunkowej prozy, który w żadnym razie nie pozwoli Wam uwierzyć w to, iż jest to dzieło debiutanta. Język, bohater, klimat, intryga – wszystkie elementy literackiej układanki są tu na swoim miejscu i idealnie ze sobą współgrają. Czytajcie, a nie pożałujecie.
Gabriel Byś to warszawski komisarz policji, który zostaje przydzielony (zesłany) do sprawy morderstwa, do jakiego doszło w niedalekim Pruszkowie. Młodej kobiecie wyłupiono oczy i poddawano ją torturom w jej własnym mieszkaniu. Świadkiem zabójstwa był mały chłopiec.
Policja nie za bardzo ma pomysły na rozwiązanie tej sprawy. Byś jednak drąży i dochodzi do wniosku, że w morderstwo, tak jak i w każdy ciemny interes w mieście, musi być zamieszany pewien były mafiozo. Komisarz odkrywa coraz to więcej występków, którymi kieruje ten sam człowiek. Naruszyć jednak tę piramidę przestępstw nie będzie wcale tak prosto.
Naprzemiennie z policyjnym dochodzeniem śledzimy też wątek Kasi. To dziewczyna, o której początkowo wiemy niewiele, wydaje się dosyć dziwna, z pewnością uwikłana w jakieś śliskie biznesy. Z biegiem czasu jej historia zaczyna łączyć się w głównym wątkiem, tworząc jedną, chwilami naprawdę makabryczną opowieść.
Bartosz Szczygielski zna Pruszków, który kojarzy się przecież jednoznacznie, od podszewki, bo w nim mieszka. I korzysta z tej wiedzy z pożytkiem dla swojej prozy. Echa mafii pobrzmiewają w Pruszkowie już tylko gdzieś w tle. Najmłodsze pokolenie nie pamięta lat dziewięćdziesiątych, kiedy strzelaniny na ulicach nie były niczym niezwykłym. Teraz to po prostu jedna z podwarszawskich sypialni. Autor umiejętnie łączy ze sobą te dwa, tak różne, oblicza miasta.
Aorta to nie jest bajka dla grzecznych dzieci. Znajdziemy tu naturalistyczne opisy scen zbrodni, które poruszą najtwardszych czytelników. Zakres tematyczny opowieści jest szeroki. Jest tu mafia, są narkotyki, handel ludźmi, prostytucja i wszechobecny seks. Są też wplątane w intrygę łamigłówki matematyczne i trochę informatyki. Autor nie boi się mocnych rozwiązań. Doczytacie do finału, a sami się przekonacie.
Książka Szczygielskiego podbiła moje serce Bysiem. Komisarz z jednej strony jest zgryźliwy, lubi się powyzłośliwiać, dogryźć komu trzeba. Gabriel Byś jest jednak przede wszystkim dobrym, kochającym (na swój sposób) żonę facetem. Jest też dążącym do sprawiedliwości, uczciwym policjantem, który swoją pracę stawia na pierwszym miejscu.
Przy okazji trzeba zauważyć dwie rzeczy. Autor znakomicie opisuje niuanse związku. Analizuje obie – męską i żeńską - strony barykady. Wnika w psychikę kobiety tak dobrze, że podczas lektury nie raz pomyślałam sobie – o, faktycznie, ja przecież też tak robię! Do tego Szczygielski pisze niezwykle zmysłowo.
Druga rzecz to wspomniany już żart. Aorta, mimo poważnych tematów, jakie porusza, skrzy dowcipem, głównie czarnym humorem. Kwestie dialogowe śmigają jak brzytwy. Język jest żywy, wyjęty z ust prawdziwych ludzi, a nie papierowych postaci. W ramach porównania przyszedł mi do głowy serial Breaking Bad, który mimo dramatycznej treści, był też chwilami niezłą komedią.
A skoro już przy kinie jesteśmy, to dodam jeszcze, że Szczygielski zastosował fajny, filmowy chwyt połączonych ze sobą przejść między kolejnymi scenami. Materiał gotowy do przeniesienia na ekran.
Jeżeli chodzi o samą zagadkę, to autor odpowiednio rozkłada tropy poprzez całą opowieść. Nie podaje wszystkich informacji od razu. Pozwala czytelnikowi snuć domysły, często wyprowadzając go w pole. Sama fabuła nie jest oparta na szybkiej akcji i jej zaskakujących zwrotach. Śledztwo jest raczej spokojne, prowadzone trochę w mankellowskim stylu.
Prestiżowa Mroczna Seria Wydawnictwa W.A.B. ostatnimi czasy miała kilka słabszych momentów. Aorta Bartosza Szczygielskiego oznacza jednak powrót do klasyki gatunku na najwyższym poziomie.
Bartosz Szczygielski
Aorta
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa, 2016
396 s.