Był 22 listopada 1963 roku. Dochodziła godzina 12:30. Czający się w składnicy książek w Dallas były oficer piechoty morskiej pociągnął za spust karabinu Carcano. Dwie kule trafiły jadącego odkrytym lincolnem Johna F. Kennedy`ego i pozbawiły Amerykę jej 35. prezydenta. Zamachowiec, Lee Harvey Oswald, zdeklarowany marksista, który rok wcześniej wrócił z trzyletniego pobytu w Związku Radzieckim, mógł zamienić zimną wojnę w gorącą wymianę atomowych ciosów.
Jednak dezerter z KGB Jurij Nosenko skutecznie przekonał władze amerykańskie, by odrzuciły tezę o sowieckim udziale w tym zabójstwie. Czy Nosenko był w istocie nasłanym przez Moskwę kretem? Po wielu latach na to pytanie próbuje odpowiedzieć były szef kontrwywiadu CIA w Wydziale Rosji Sowieckiej, Tennent H. Bagley.
Autor jest bezpośrednim świadkiem tamtych wydarzeń. To do niego do placówki CIA w Genewie zgłosił się Nosenko. Dla Bagley`a był on klasycznym oferentem – chciał sprzedawać Ameryce sekrety Związku Radzieckiego. Jak pisze Bagley, poczuł wtedy, jakby ktoś rzucił mu na kolana sztabkę złota. Lecz już po pierwszych przesłuchaniach dezertera owa sztabka zaczęła coraz bardziej przypominać tombak.
W wypowiedziach Nosenki pojawiało się coraz więcej nieścisłości, często zmieniał wcześniejsze zeznania. W końcu poproszono o asystę w przesłuchaniach innego zbiega z ZSRR, wieloletniego specjalistę kontrwywiadu KGB, majora Piotra Dieriabina. Postawił on druzgocącą dla środowiska wywiadowczego USA tezę o tym, że Nosenko był mającą dezinformować Amerykanów wtyczką Sowietów. Przez długie lata Nosenko umiejętnie karmił CIA odpowiednio spreparowanymi informacjami. Tę smutną prawdę szefostwo amerykańskich służb przez lata wypierało. Kolejne raporty Bagley`a ignorowano. Tymczasem Nosenko brylował na galach, gdzie wręczano mu medale i dyplomy w podziękowaniu za jego zasługi.
Bagley niczym wytrawny prokurator wyłuszcza wszelkie luki i wątpliwości w życiorysie podwójnego agenta. Stara się też wyjaśnić mechanizm wypierania gorzkiej prawdy o pułapce, w którą CIA dało się Sowietom złapać. Po lekturze Wojen... trudno nie być przekonanym o co najmniej podejrzanym charakterze, jeśli nie całkowicie wyreżyserowanej przez Rosjan, misji Jurija Nosenki w USA. Ten punkt widzenia podziela wielu ekspertów czy weteranów KGB, którzy po upadku ZSRR zdobyli się na chwilę szczerości.
Były pracownik CIA dokonuje syntetycznego przeglądu długoletniej praktyki rosyjskich służb w trudnej sztuce dezinformacji. Już od zarania swoich rządów bolszewicy aktywnie infiltrowali środowiska swoich przeciwników, najpierw wewnętrznych, później zagranicznych. Sowieci w czasie II wojny światowej rozwinęli do perfekcji agresywne gry operacyjne przy wykorzystaniu rzekomych dezerterów, pozorujących przejście na stronę wroga. Ćwiczyli je również w Polsce. Autor omawia operację „Cezary”, podczas której korzystający z dorobku NKWD polski Urząd Bezpieczeństwa zinfiltrował, a w konsekwencji zlikwidował podziemną organizację „Wolność i Niezawisłość”.
Są Wojny szpiegów próbą dania odporu dawnym przełożonym autora, którzy oskarżyli go o popadanie w paranoję, odsunęli wreszcie Bagleya od sprawy Nosenki. Bagley w swojej książce odstawia jednak emocje na bok i chłodno relacjonuje swoją wersję wydarzeń.
Wojny... są pozycją cenną, bo pisaną przez bezpośredniego uczestnika wydarzeń. Nie jest to bynajmniej nacechowany kombatanctwem pamiętnik, lecz merytoryczne studium dezinformacji stosowanej przez sowieckie służby, bazujące na odtajnionych dokumentach i świadectwach ekspertów. W lekturze opracowania pomocne są indeksy użytych fachowych terminów i skrótów oraz opisywanych osób. Atrakcyjnym dodatkiem jest też nietuzinkowy projekt okładki Wojen...
O skomplikowanych zakulisowych grach mocarstw pisze Bagley przystępnie i rzeczowo. Mnie do głównej tezy Wojen szpiegów, mówiącej o tym, że w świecie wywiadu nic nie jest tym, czym wydaje się być, przekonał. Polecam.
Tennent H. Bagley
Wojny szpiegów. Krety, tajemnice i śmiertelnie niebezpieczne rozgrywki
przeł. Zbigniew A. Królicki
Zysk i S-ka
Poznań, 2014
372 s.