Młody i ambitny lekarz psychiatra przenosi się na peryferia stanu Connecticut i podejmuje pracę w miejscowym szpitalu. To placówka niedofinansowana, zaniedbana, z brakami w kadrze. Jego uwagę przykuwa jeden z podopiecznych. To tytułowy pacjent, który już od ponad dwudziestu lat przebywa w ścisłej izolacji. Jest szalenie niebezpieczny dla otoczenia. Tak przynajmniej twierdzi dyrekcja placówki...
W przedmowie autor objaśnia, że pomysł na fabułę zaczerpnął z dyskusji zamieszczonej na internetowym forum medycznym. Jasper DeWitt zastrzega, że nie udało mu się zweryfikować tożsamości lekarza i pozostałych bohaterów opisanej historii. Autor wątku, piszący pod pseudonimem lekarz psychiatra, to pierwowzór powieściowego protagonisty. Zatem koniec końców nie wiadomo, czy to prawdziwa historia, czy też sprytny zabieg literacki, mający na celu uwiarygodnienie wytworu fantazji autora.
„Pacjent” jest pisany jak dziennik, którego narratorem jest wspomniany świeżo upieczony psychiatra, nazwany dla porządku Parkerem. Parker odtwarza w owym pamiętniku swoje doświadczenia z pracy w szpitalu, w tym najważniejsze – przebieg spotkań i rozmów z pacjentem, nazwanym tu Josephem (zdrobniale Joe). Prawie nikt nie pamięta, jak mężczyzna naprawdę się nazywa, mało kto chce o nim rozmawiać. Joe jest traktowany jak trędowaty, a jego obecność w szpitalnych murach to temat tabu.
Wiadomo, że Joe trafił do placówki w wieku sześciu lat. Uskarżał się na zaburzenia snu. Rodziców zaniepokoiły dojmujące koszmary dziecka i silnie przez nie odczuwany lęk. Problem szybko się pogłębił – pracownicy medyczni, którzy mieli choćby krótkotrwały kontakt z pacjentem, kończyli okaleczeni fizycznie i psychicznie. Stawali się przygnębieni, spadała im samoocena, narastał strach przechodzący w ataki paniki, pojawiała się trauma. Podobnie reagowali współpacjenci umieszczani w tej samej sali co Joe.
Pewnego dnia jedna z pielęgniarek opiekujących się Josephem skacze z dachu szpitala. Parker jest wstrząśnięty, bowiem poznał ją jako pełną wigoru i pewności siebie, wręcz opokę kadry placówki. Okazało się, że na wieczornym dyżurze weszła na chwilę do izolatki Joe. To staje się punktem zwrotnym historii. Parker wkracza do akcji. Negocjuje z dyrektorką placówki zgodę na przejęcie leczenia pacjenta.
I niemal natychmiast medyk odbiera życiową lekcję pokory. Ani ambicja, ani rozbudzony altruizm, ani dyplom renomowanej uczelni nie przybliżają lekarza do zdiagnozowania choroby i doboru odpowiedniego leczenia. Spotkania twarzą w twarz z pacjentem, długie sesje terapeutyczne odciskają piętno na psychice Parkera.
Zamiast odpowiedzi pojawia się coraz więcej pytań, wątpliwości względem stosowanych wcześniej terapii, zachowania dyrekcji szpitala i poprzednich lekarzy prowadzących czy też postawy rodziców Joe. Parker zaczyna żałować, że nonszalancko pokpił dobre rady starszych pracowników szpitala, którzy zalecali mu trzymanie się jak najdalej od feralnego pacjenta. Ale kości zostały rzucone, jest już za późno na odwrót – lekarz zostaje wciągnięty w niebezpieczną rozgrywkę, która wywróci jego świat do góry nogami.
Jasper DeWitt udowadnia, że można w niezwykle ciekawy i emocjonujący sposób połączyć thriller medyczny z horrorem. Nieznany pierwotny lęk, którego doświadcza Parker w obecności Josepha, staje się też lękiem czytelnika. Lektura „Pacjenta” absorbuje bez reszty. Obserwacja pojedynku Parkera z Joe przykuwa uwagę do ostatniej strony. A koniec jest nieprzewidywalny i złowieszczy.
Jasper DeWitt
„Pacjent”
przeł. Jan Kraśko
Wydawnictwo Agora
Warszawa, 2021
232 s.