Wiem, że mamy dopiero marzec, ale ja już jestem przekonana, że „Maski pośmiertne” to będzie kryminalny debiut 2021 roku. Anna Rozenberg napisała powieść solidną pod każdym względem: przemyślanej, pełnej zwrotów akcji fabuły, nietuzinkowego, twardego, jednak budzącego sympatię bohatera czy podbudowy historycznej. Przy tym wszystkim jest to kryminał porywający, który połyka się za jednym posiedzeniem.
Zaczynając lekturę „Masek pośmiertnych”, poczułam się, jakbym znalazła się w powieściowym świecie Petera Maya. Akcja szybko jednak przeniosła się z wybrzeża do podlondyńskiego Woking, gdzie wraz z bohaterami wplątałam się w śledztwo w iście – z kolei – mankellowskim stylu: żmudne, detaliczne, pełne zwrotów akcji, ale też ślepych tropów, prowadzące do niespodziewanego zakończenia.
Na polanie, gdzie miejscowi wyprowadzają psy, zostaje znalezione ciało kobiety. Śledztwo prowadzi David Redfern, gliniarz z mroczną przeszłością, który niedawno został przeniesiony (nie bez powodu zresztą) ze stolicy do tego dość zapyziałego miasteczka. Ofiara okazuje się być Polką, tak jak i jej były już mąż, który przyjechał z nią do Wielkiej Brytanii, lecz teraz zniknął. Naturalnie mężczyzna staje się pierwszym podejrzanym zabójstwa kobiety.
Redfern jest tym bardziej odpowiednią osobą do kierowania dochodzeniem, ponieważ sam ma polskie korzenie i potrafi zaskoczyć innych znajomością tej dziwnie szeleszczącej mowy. Wydaje się to niespotykane również dlatego, że Davida ojciec pochodził z Jamajki, zatem oto mamy ciemnoskórego mężczyznę przemawiającego w języku Lecha Wałęsy.
Sprawa komplikuje się, a podejrzanych przybywa. Może za zbrodnię jest odpowiedzialny kierowca autobusu, którego zarejestrował w feralnym czasie i miejscu miejski monitoring? Poza tym Redferd łapie trop, który prowadzi go do historii sprzed lat, do czasów, gdy w trakcie drugiej wojny światowej i tuż po niej do Wielkiej Brytanii przyjeżdżali polscy żołnierze, część została wcielona do brytyjskiej armii, część trafiała do obozów dla polskich imigrantów, niektórzy starali się sobie ułożyć życie w nowym kraju, inni za wszelką cenę chcieli powrócić do ojczyzny.
Wbrew więc pozorom „Maski pośmiertne” opowiadają bardziej o starej polskiej emigracji na Wyspach, niż o tej nowej, współczesnej fali. Anna Rozenberg zrobiła gigantyczny research. Od razu widać, że przeszła każdą opisywaną przez siebie ulicę, zajrzała do każdego budynku, który pojawia się w książce, rozmawiała z osobami, których osobiste historie stały się kanwą do powstania książki. Rozenberg wie, o czym pisze, ponieważ sama od wielu lat mieszka w Woking. Angielscy autorzy mogliby jej pozazdrościć znajomości tamtejszych realiów z dokładnością do najdrobniejszych detali. Historia bohaterów „Masek pośmiertnych” jest po części historią samej autorki. Nie ma tu miejsca na koloryzowanie, niedopowiedzenia czy wyobraźnię przykrywającą niewiedzę.
David Redfern to złożona postać. Nie tylko jego pochodzenie jest skomplikowane, ale i życie osobiste, które miesza się z tym zawodowym. W przeszłości nierozważnie pociągnął za spust i teraz ponosi tego konsekwencje. Ten wątek został zresztą póki co tylko wspomniany, z pewnością autorka pociągnie go w kolejnych częściach swojej serii. Bardzo jestem ciekawa, co z tego wyniknie.
„Maski pośmiertne” to też gatunkowo taki policyjny procedural, w którym autorka nie ucieka od fachowych opisów technik kryminalistycznych, miejsca zbrodni, sposobów działania stróżów prawa.
No i wreszcie Anna Rozenberg znakomicie pokazuje współczesną wielokulturową Wielką Brytanię (w samej policji mamy chociażby Polaka, Hindusa, Chińczyka, a pani prokurator jest Norweżką), a także plusy i wyzwania związane z taką sytuacją. Dobrze by było, gdyby „Maski pośmiertne” zostały też wydane po angielsku, ponieważ znakomicie łączą nasze dwa narody, ukazując ich splątaną historię i kulturę.
Anna Rozenberg zostawia czytelnika z jednej strony usatysfakcjonowanego rozwiązaniem zagadki kryminalnej, z drugiej zaś, w niepewności – kilka cliffhangerów czeka na wyjaśnienie. Oby drugi tom przygód Davida Redferna pojawił się jak najprędzej.
Anna Rozenberg
„Maski pośmiertne”
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2021
376 s.