Mons Kallentoft, szwedzki pisarz znany z serii kryminałów z komisarz Malin Fors w roli głównej, otwiera nowy cykl, w którym przenosi czytelników na Majorkę. Jego pierwszą odsłoną jest „Patrz, jak spadam".
"To wyspa zapomnienia, możesz tu przepaść w pięknie krajobrazu, zniknąć w ukrytych górskich dolinach, a za każdym razem, kiedy uniesiesz wzrok, niebo będzie niebieskie." („Patrz, jak spadam", s.18)
Mons Kallentoft odbrązawia powszechne wyobrażenie o tej śródziemnomorskiej wyspie - rajskiej idylli z wiecznie świecącym słońcem, morską bryzą i palmami. Majorka Kallentofta to arena walki gangów narkotykowych oraz bezwzględnych deweloperów zabudowujących hotelami i apartamentowcami każdą dostępną przestrzeń. Do tego niewesołego obrazu Kallentoft dorzuca rosnącą przestępczość, prostytucję, hałaśliwe dyskoteki na trzy tysiące osób, brud, turystów kopulujących na plażach i deptakach. Otoczona morzem Majorka boryka się z niedoborami wody pitnej. Nie można podlewać ogrodów i trawników, a z kranów woda płynie tylko w określonych godzinach. Nic tylko rzucać wszystko i przeprowadzać się do tego edenu...
Głównym bohaterem „Patrz, jak spadam” jest prywatny detektyw Tim Blanck. To Szwed, który osiedlił się na Majorce - zupełnie jak Mons Kallentoft. Blancka skłoniły do tej decyzji dość dramatyczne okoliczności. Otóż trzy lata wcześniej jego córka Emme podczas wakacji ze znajomymi przepadła bez wieści właśnie na Majorce. Od tamtej pory nastolatka nie daje znaku życia. Jej koleżanki, z którymi była na wakacjach, nie mają pojęcia, co się z nią stało. Telefon Emme milczy. Blanck porzuca więc Sztokholm i rusza na miejsce tragedii, by odnaleźć córkę. Poszukiwania nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, a lokalni policjanci rozkładają bezradnie ręce.
Utrata dziecka rozbija małżeństwo Tima z Rebecką, wziętą chirurg. Mężczyzna zostaje na Majorce i kontynuuje poszukiwania. Pocieszenia szuka w ramionach Mileny, z którą tworzy relację typu friends with benefits - nie tylko seks, ale i rozmowy o życiu.
A Tim zarabia na nie, tropiąc niewiernych małżonków na zlecenie biura detektywistycznego Heidegger Private Investigators. Choć czasem trafia mu się ciekawsza sprawa, jak na przykład odzyskanie długu od cwanego handlarza opychającego naiwnym nieistniejące jachty.
Blanck ziewa z nudów, gdy kolejnym razem znów zostaje zatrudniony do matrymonialnego śledztwa. Detektyw mocno się zdziwi, gdy pstrykanie zdjęć żonie przyprawiającej rogi sędziwemu krezusowi wciągnie go w sam środek rozróby mafijnych gangów. Poleje się krew, padną trupy, a narzekający na brak emocji Tim otrze się o śmierć.
Tim Blanck to postać tragiczna. Nieustannie obwinia się za nieszczęście, jakie musiało spotkać jego córkę. Oczami wyobraźni wciąż widzi kadry z przeszłości, na których jego rodzina wiedzie beztroskie życie w bogatym i statecznym Sztokholmie. Teraz Blanck jest zgorzkniały i zblazowany. Cierpko komentuje otaczającą go rzeczywistość. Majorka, która mogłaby być rajem, dla niego stała się piekłem na ziemi. Tim odbija sobie niepowodzenia w życiu prywatnym na polu zawodowym - w pracy jest sumienny i ma wyniki.
Tim Blanck to trochę taki Philipe Marlowe w szwedzkim wydaniu: konkretny, ironiczny i nieprzejmujący się prozą życia.
W powieści pojawiają się polskie akcenty - w roli niewiernej żony Kallentoft osadził poznaniankę Nataszę (imię mało polskie...), z kolei jej koleżanka Grażyna pochodzi ze „stolicy smogu" (tu trafne spostrzeżenie), czyli Krakowa.
Akcja w wątku retro przenosi się też do Szwecji – i tu miłośnicy literatury skandynawskiej znajdą znane sobie elementy: słodycze o smaku lukrecji, sklepy 7-Eleven czy gumy do żucia Stimorol. W warstwie językowej także natrafimy na charakterystyczne dla powieści z dalekiej północy wtręty wrzucane w języku angielskim.
Narracja jest prowadzona w czasie teraźniejszym, co przynosi spory dynamizm. Jedynie fragmenty ukazujące początki małżeństwa Blancków i dorastanie ich córki podane są w czasie przeszłym.
„Spójrz, jak spadam” to nowa przygoda w pisarstwie szwedzkiego mistrza kryminału. Polubiłem Tima Blancka i czekam na ciąg dalszy jego przygód.
Mons Kallentoft
„Patrz, jak spadam"
przeł. Natalia Kołaczek
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań, 2021
416 s.