Jo Nesbø, norweski król kryminału, odwiedził Wrocław. Spotkanie odbyło się w Teatrze Muzycznym Capitol, a zorganizowane zostało w ramach inauguracji programu Światowej Stolicy Książki UNESCO 23 kwietnia, w Międzynarodowy Dzień Książki, kiedy to Wrocław przejął właśnie ten tytuł.
Ostatnim razem Jo Nesbø zawitał w Polsce w 2010 roku, kiedy to odebrał Honorową Nagrodę Wielkiego Kalibru, przyznawaną w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Czasu minęło sporo, pisarz zyskał na sławie, nic więc dziwnego, że na godzinę przed planowanym spotkaniem pod drzwiami Teatru Muzycznego Capitol już ustawiły się tłumy fanów Jo Nesbø. Widownia z minuty na minutę zapełniała się czytelnikami, aż wreszcie nie pozostało nawet jednego wolnego miejsca.
Zgromadzonych przywitał Irek Grin, kurator Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 i koordynator obchodów Światowej Stolicy Książki UNESCO Wrocław 2016-2017, a także m.in. dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Grin poprowadził spotkanie wraz z Mariuszem Bonaszewskim, aktorem, a jednocześnie wielkim fanem twórczości Jo Nesbø.
Harry Hole
Już na samym początku Jo Nesbø, którego pojawienie się na scenie wywołało aplauz publiczności, podał wiadomość, na którą od dawna czekali wszyscy wielbiciele (a szczególnie wielbicielki) Harry'ego Hole'a. Otóż nowy, jedenasty już tom przygód policjanta z Oslo pojawi się w Norwegii w marcu 2017 roku. Tym, którzy nie wiedzieliby, kim jest Harry Hole, autor poradził po prostu przeczytać książki, bo opisanie tego bohatera w kilku słowach jest, jak stwierdził, niemożliwe.
Początki kariery pisarskiej
O początkach swojej kariery pisarskiej Nesbø mówił tak:
- Zacząłem grać w zespole (Di Derre – przyp.red.), bo wcześniej słuchałem dużo muzyki. Zacząłem pisać, bo mnóstwo czytałem. Miałem 37 lat. Poczułem, że to jest moja kolej, by opowiedzieć historię.
Autor zastanawiał się też nad powodami, dla których został pisarzem. Przyznał, że oczywiście pisarze pragną sławy, kobiet czy pieniędzy, ale w jego przypadku najważniejsze jest to, by stworzyć coś dobrego. Dlatego w hipotetycznej sytuacji, Nesbø mógłby pracować, wedle własnych słów, przez dwa lata nad znakomitą książką, której nikt by potem nie przeczytał. Najistotniejsza byłaby dla niego świadomość, że napisał świetną rzecz. Porównał w tym względzie samego siebie do stolarza, który jest zadowolony z domu, który zbudował, choć przecież w nim nie mieszka i nie może się nim cieszyć osobiście.
Pisarz przywołał pierwszą świetną historię, którą czytał, czyli Przygody Tomka Sawyera Marka Twaina. Wspominał też swego rodzaju rytuał, jaki wypracowała sobie jego rodzina, która zbierała się co roku i opowiadała sobie różne historie.
- Moje książki są odpowiedzią na te rodzinne historie – przyznał Nesbø.
Pieniądze i alkohol
Irek Grin zadał dwa podstawowe pytania, które pewnie dręczyły niejednego, ale nie każdy był na tyle odważny, by je wyartykułować.
- Czy jesteś bardzo bogaty i czy dużo pijesz?
Jo Nesbø przyznał, że i owszem, jest bogaty, ale uważa to za marnotrawstwo, ponieważ pieniądze go nie interesują. Autor nie ma nawet samochodu, a na imprezy jeździ rowerem, by zawsze, gdy przyjdzie mu na to ochota, móc na niego wsiąść i odjechać. W życiu też nie kupiłby sobie jachtu. Poza tym, obliczył na szybko, że nie upił się już od dobrych dwudziestu lat.
Inaczej sprawy się mają z Harrym Holem, o czym wie każdy czytelnik książek norweskiego pisarza. Jego uzależnienie Nesbø porównał do demona, który, jego zdaniem, musi tkwić w każdym superbohaterze. Poza tym autor mówił:
- Nie piszę o alkoholiku, tylko o człowieku, którego uzależnienie jest jedynie częścią jego osobowości.
Projekt Szekspir
Autor opowiedział też o swoim udziale w projekcie związanym z 400. rocznicą śmierci Williama Szekspira przypadającą w tym roku, do którego zaproszono wielu pisarzy z całego świata. Mają oni napisać swoje historie oparte o dzieła wielkiego dramaturga. Jo Nesbø wybrał Makbeta.
- Makbet zawsze mnie fascynował. Piękne są jego poetyka i wgląd w postacie. Sama historia nie jest doskonała. W mojej książce użyłem tylko szkieletu opowieści, dużo pozmieniałem. Akcję osadziłem w latach 70. ubiegłego wieku. Trzy wiedźmy z Makbeta to u mnie trzej dealerzy narkotykowi – wyjawił autor.
Pisarz nie uniknął pytań o muzykę zespołu Di Derre, porównywaną przez prowadzących do krainy łagodności.
- O czym ty śpiewasz? - chciał wiedzieć Irek Grin.
- O kobietach – przyznał autor. I chyba już niczego nie trzeba było dodawać.
Ekranizacja
Już w przyszłym roku na ekrany kin trafi ekranizacja Pierwszego śniegu Jo Nesbø i będzie nosiła tytuł The Snowman. Autor przyznał, że nie miał zbyt dużego wpływu na realizację filmu, oprócz wyboru reżysera, którym został Tomas Alfredson, znany m.in. z reżyserii Szpiega. W rolę Harry'ego Hole'a wcieli się Michael Fassbender, który zagrał m.in. w Bękartach wojny czy X-Menie.
- Wszystko jest w dobrych rękach – uspokajał Nesbø. - Sam nie chciałbym, żeby mi ktoś zaglądał przez ramię – przyznał, pytany, czy pragnąłby mieć więcej do powiedzenia przy produkcji filmu – na przykład Szekspir – dodał.
- Powiedziałem Alfredsonowi w rozmowie telefonicznej: „rób, co uważasz, bylebyś zrobił dobry film” - relacjonował twórca Harry'ego Hole'a - „inaczej cię zabiję”, dodałem.
Warsztat pisarza
Jo Nesbø opowiadał, iż ma piękny apartament w Oslo, ze zniewalającym widokiem na miasto, ze wspaniałym, obszernym biurkiem, ogromnym monitorem komputera, ze znakomitym ekspresem do kawy i świetnym sprzętem grającym ze swoją ulubioną muzyką. I jest to jedyne miejsce, w którym...nie może pisać.
Autor wstaje więc, idzie do swojej ulubionej kawiarni, gdzie ma swój ulubiony stolik. Ten jednak, ponieważ zazwyczaj jest już całkiem późno, jest zajęty. Wtedy pisarz pyta siedzącą przy nim osobę, czy może się dosiąść. A że Norwegowie są uprzejmi z natury, zwykle uzyskuje pozwolenie. Wtedy autor zasiada za swym stolikiem i tak długo wpatruje się w osobę obok, aż ta, czując się nieswojo, przesiada się. Następnie Nesbø zakłada wielkie słuchawki na uszy, by nie słyszeć gwaru, ubiera grubą kurtkę, bo stolik stoi przy drzwiach, które są przeważnie otwarte, i pisze, mając nadzieję, że nikt się do niego nie dosiądzie.
- Lubię też pisać na lotniskach. Mają tam dobrą kawę i odpowiednie stoliki do pisania. Kiedy z głośników ogłaszają, że samolot jest opóźniony o dwie godziny, jestem chyba jedyną osoba, która się z tego cieszy. Bo mogę sobie jeszcze popisać – opowiadał autor.
Powieści Jo Nesbø znane są z licznych twistów fabularnych i zaskoczeń, które autor przygotowuje dla czytelnika. Jednak stworzenie odpowiedniej struktury wcale nie jest proste.
- Czytelnik, który dotarł do zakończenia, nie powinien mówić „Co?!!!”, tylko „No, oczywiście!” - wyjaśniał pisarz, tłumacząc, że trzeba dać czytelnikowi szansę, by samodzielnie rozwiązał zagadkę, podsuwając mu odpowiednie tropy.
Research też nie jest wcale taki łatwy. Podczas niego, autor może napytać sobie biedy.
- Zrobiłem w życiu rzeczy, za które mógłbym pójść do więzienia – przyznał Jo Nesbø, nie zagłębiając się w konkrety.
Półtoragodzinne spotkanie zleciało w mgnieniu oka. Autor przyznał na odchodne, że następnego dnia wybiera się w okolice Krakowa, by tam powspinać się po skałkach.
Potem przyszedł czas na autografy. Kolejka fanów Jo Nesbø zaopatrzonych w jego książki ustawiła się długim wężykiem, wystającym daleko poza teren teatru.
Nam pozostaje jedynie czekać na kolejne przygody Harry'ego Hole'a, powieść Jo Nesbø opartą na motywach Makbeta i na następną wizytę autora w Polsce. Oby było to szybciej niż za kolejne sześć lat!
Recenzję Policji znajdziecie tutaj.
Recenzję Syna znajdziecie tutaj.
Recenzję Krwi na śniegu znajdziecie tutaj.
Recenzję Więcej krwi znajdziecie tutaj.