Bernard Minier, francuski mistrz kryminału, powraca z nową powieściową serią. „Lucia” to sporo nowości dla fanów książek Miniera. Przede wszystkim mamy tu kobietę jako główną bohaterkę. Poza tym akcja osadzona jest w Hiszpanii. Znajdziemy w powieści też elementy niezmienne dla kryminałów twórcy postaci Martina Servaza: wciągającą, pełną zwrotów fabularnych akcję, doskonały research, mroczną zagadkę i to nieuchwytne „coś”, co sprawia, że tej historii się nie czyta, ją się połyka. Z dużą satysfakcją.
Tytułowa Lucia to funkcjonariuszka Guardia Civil, czyli Straży Obywatelskiej, i jej elitarnej kryminalnej jednostki UCO. Poznajemy ją w dramatycznym momencie. Oto stoi w deszczu na wzgórzu kawałek drogi za Madrytem i obserwuje ukrzyżowane ciało swojego zawodowego partnera. Ktoś zmanipulował Sergia, wyciągnął go na potajemne spotkanie i zamordował. Lucię tym bardziej dotyka ten dramat, ponieważ miała z kolegą romans. Mimo zbyt bliskich związków śledczej z ofiarą, Lucia staje na czele dochodzenia i poszukiwań zabójcy.
Kontaktuje się z nią Salomón – profesor Uniwersytetu w Salamance, który wraz ze swoją grupą wybitnych doktorantów stworzył DIMAS-a – program komputerowy, który wprawdzie jest jeszcze w fazie rozwoju, ale w przyszłości ma pomagać wszelkim służbom w kojarzeniu różnych spraw kryminalnych rozrzuconych nawet po całym kraju. Już teraz DIMAS znajduje korelację między śmiercią Sergia, a kilkoma morderstwami z przeszłości.
Lucia dołącza więc do zespołu Salomóna i bada te dawne sprawy, które były przeprowadzone w jeszcze bardziej teatralny sposób niż obecna. Sprawca układał ciała zabitych na podobieństwo barokowych obrazów. Policjantka i profesor łączą siły i razem starają się schwytać seryjnego mordercę.
Bernard Minier dał odpocząć Martinowi Servazowi i wziął na tapet kobiecą bohaterkę. Lucia stanowi odwrócenie powieściowych stereotypów płciowych. W zasadzie z nikim nie potrafi się dogadać – nie znoszą jej nawet własna matka i siostra. Odebrano jej prawa do opieki nad synem, którym zajmuje się ojciec. I patrząc na zachowania Lucii – sąd dobrze zrobił, bo też i policjantka jest dość egoistyczną postacią. Przykładowo, gdy ma zły humor, chce porozmawiać z synkiem i nie zważa na to, że jest środek nocy, a dziecko śpi. To jej uczucia są dla niej najważniejsze. Dodatkowo nad Lucią ciąży tragedia z przeszłości związana z jej ukochanym bratem.
Można by pomyśleć, że choć w pracy znajdzie wytchnienie. Nic jednak z tego. Także tutaj z Lucii wychodzi egotyczna natura – nie uznaje pracy zespołowej, działa w pojedynkę. Jedno jej trzeba przyznać – robi to skutecznie. I za to lubi ją czytelnik.
To też trochę taka hiszpańska Lisbeth Salander – ciało ma poznaczone tatuażami – każdy coś dla niej znaczy. Chodzi ubrana na czarno, filigranowej budowy, nie wygląda na swój wiek. Jest też nieustraszona i możemy być pewni, że bez mrugnięcia okiem sprawi łomot najgorszym zbójom. Krótko mówiąc, Minier stworzył silną kobiecą postać, która pewnie jeszcze sporo namiesza w kryminalnym, literackim świecie.
Genialna jest tu struktura powieści i zaskoczenie, które autor przygotował dla czytelnika. Wbije Was w fotel, mogę zapewnić. To rozwiązanie zagadki jest też dowodem na to, jak świetną śledczą jest Lucia. Sama intryga jest skomplikowana i wielowymiarowa.
Kryminalna opowieść toczy się wokół dwóch wątków: policyjnego śledztwa (osadzonego w różnych, często od siebie odległych punktach kraju) i świata uczelnianego (w Salamance). „Lucia” to też swoista wycieczka po Hiszpanii – autor opisał wiele ciekawych miejsc, zabytków – można więc zwiedzać Półwysep Iberyjski z książką Miniera w dłoni. A do tego na początku powieści zamieszczono mapy: Hiszpanii, Salamanki i Segowii – dlaczego więc w trakcie lektury na bieżąco nie sprawdzać, gdzie się co działo?
Widać, jak ogromny research zrobił autor: ten dotyczący pracy hiszpańskiej policji, historii sztuki, tamtejszych atrakcji turystycznych itd. Czasem wręcz ma się wrażenie, że tych szczegółowych informacji jest zbyt wiele – nie wszystkie są niezbędne, by podążać za fabułą (np. w którym roku jaka jednostka została utworzona itp.). Niemniej pisarzowi należą się wyrazy szacunku za fachowe podejście do tematu.
„Lucia” to dowód na to, że Bernard Minier niezmiennie trzyma kryminalną formę. To też ciekawa nowa odsłona jego twórczości. Ostrzegam jednak, że po tej lekturze spacer po muzeum Prado w Madrycie już zawsze będzie przywodził na myśl iście zbrodnicze sceny.
Bernard Minier
„Lucia”
przeł. Monika Szewc-Osiecka
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań, 2023
349 s.
RECENZJE powieści Bernarda Miniera:
WYWIADY z Beernardem Minierem przeczytasz TU i TU.