W swojej najnowszej książce pisarski tandem Faliński&Barnaś zabiera czytelników na wyprawę na kraniec globu. I choć „Obcy horyzont” jest powieścią szpiegowsko-historyczną, to również w pewnym stopniu podróżniczą. Znajdziemy tu mnóstwo egzotycznych lokalizacji, lazur nieba, słońce, palmy i wszechobecny klimat wakacji. Jednak to tylko zasłona dymna. Na pierwszym planie rozgrywa się szpiegowski pojedynek, którego stawką może być wejście Polski do struktur euroatlantyckich. Zerwaniu zimnowojennych okowów próbuje zapobiec ciągle groźny, już nie radziecki, a rosyjski, Wielki Brat.
Konstrukcja powieści opiera się na dwóch naprzemiennie występujących wątkach osadzonych na dwóch liniach czasowych. Mamy więc retrospektywę, która przenosi nas w lata osiemdziesiąte XX wieku oraz główny wątek roku 1995. Oba w którymś momencie połączą się w spójną historię.
W historii z dalszej przeszłości najważniejszym rozgrywającym jest Stefan Kafer, oficer polskiego wywiadu działający w branży chemicznej. Poznajemy go, gdy wraz z żoną i synem płyną promem z Sycylii do Tunezji, a stamtąd do Maroka. Mężczyzna prowadzi podwójne życie. Ukrywa przed żoną Franceską powód nagłego wyjazdu z Włoch. Dopadają go wyrzuty sumienia, gdy w trakcie rejsu dowiaduje się, że doszło do zamachu na papieża Jana Pawła II. Wyznaje żonie, że podjął współpracę z wywiadem radzieckim, że nie wszystko poszło po jego myśli i że muszą teraz znaleźć dla siebie inne, bezpieczne miejsce.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Od tej pory trójka renegatów będzie już ciągle siedzieć na walizkach. Północną Afrykę zamienią na południe kontynentu. Targany zamieszkami społecznymi apartheidu Johannesburg na rajskie Seszele. Będzie też Bangkok, Australia i Nowa Zelandia. Życie Stefana, Franceski i małego Franka to nieustający bieg i strach przed długimi mackami Moskwy.
W drugim wątku poznajemy trójkę kursantów Ośrodka Kształcenia Kadr Wywiadowczych w Starych Kiejkutach. Anita Wandol, Sebastian Tomanowicz i Marcin Łodyna uczą się szpiegowskiego rzemiosła i chcą służyć w Urzędzie Ochrony Państwa. Ich edukacji w Lesie, jak żargonowo określa się kuźnię kadr wywiadowczych na Mazurach, bacznie przygląda się wysłannik z centrali wywiadu. Pułkownik Tortak z Zarządu Wywiadu liczy, że wezmą udział w arcyważnej, ściśle tajnej operacji.
W gmachu UOP-u przy ulicy Rakowieckiej (szpiedzy jeszcze nie przenieśli się na Miłobędzką, gdzie rezydują obecnie) trójka bohaterów, już nie podchorążych a oficerów, dostaje zadanie zwerbowania oficera tajnych służb Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Reżim z Pjongjangu usilnie pracuje nad pozyskaniem broni jądrowej. Rozsyła po świecie wysłanników z zadaniem zdobycia maszyn, surowców i know-how niezbędnego do wzbogacania uranu. Podstępem, pieniędzmi, kłamstwem czy szantażem mają dostarczyć dynastii Kimów upragnioną śmiercionośną zabawkę. Z oczywistych powodów te plany chcą zniweczyć Stany Zjednoczone. Z pomocą może im przyjść Polska, która chce dołączyć do NATO i Unii Europejskiej. Powodzenie misji może zaskarbić młodej demokracji przychylność decydentów Zachodu. Anita, Sebastian i Marcin bez wahania podejmują niebezpieczną grę.
Autorzy łączą fakty historyczne z literacką fikcją. Z pietyzmem konstruują tło wydarzeń – dużo w tej książce szczegółów topograficznych, nazw hoteli, restauracji czy charakterystycznych dla danego regionu potraw i napojów. Akcję osadzono w wielu lokalizacjach, choć jej tempo jest raczej miarowe. Poza kulminacyjną sceną powieści fabuła „Obcego horyzont” nie jest oparta na szalonych pościgach czy zakrawających o brak prawdopodobieństwa wyczynach superbohaterów rodem z popkulturowych kalek pokroju perypetii agenta 007. Tutaj postacie, bardziej niż z tężyzny fizycznej, czerpią z intelektu, sprytu, logicznego myślenia. Metodycznie, krok po kroku, dążą do zamierzonego celu. Choć wróg czuwa i bynajmniej nie zamierza być biernym obserwatorem.
Intryga jest złożona, ale i bardzo uporządkowana, podana klarownie. Nie ma tu rozwiązań typu deux ex machina. Cennym wyróżnikiem fabuły są wtrącenia historycznych wydarzeń i postaci ze świata polityki czy wojskowości. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że autorzy upowszechniają historię polskiego wywiadu II RP, okresu drugiej wojny światowej i lat powojennych.
Marcin Faliński to emerytowany oficer polskiego wywiadu (Urzędu Ochrony Państwa oraz Agencji Wywiadu). Nie dziwi zatem w tej powieści obecność branżowych smaczków-wyimków z pracy tej instytucji, jak i z życia polskich szpiegów (na przykład opisy ich ulubionych warszawskich lokali, gdzie spędzali wolne chwile, kuluarów szkoły w Kiejkutach czy postaci Andrzeja z Biura Techniki UOP-u – miłośnika otwierania kas pancernych przypominającego sławnego Kwinto).
Nie byłoby powieści szpiegowskiej bez wywiadowczego rzemiosła – zatem i bohaterowie „Obcego horyzontu” bacznie sprawdzają, czy nie mają ogona, wkuwają na pamięć nowe tożsamości, profesjonalnie postarzają pachnące jeszcze farbą drukarską paszporty.
„Obcy horyzont” to przykuwająca uwagę historia, ciekawi bohaterowie i egzotyczna literacka wyprawa z odpowiednią dozą napięcia. To dobra rozrywka nie tylko dla wielbicieli powieści szpiegowskich.
Marcin Faliński, Rafał Barnaś
„Obcy horyzont”
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa, 2023
392 s.