To już siódme, przedostatnie spotkanie z Jimmym Perezem na Szetlandach. Kryminalna seria stworzona przez Ann Cleeves jest jednym z moich ulubionych powieściowych cyklów. „Grząska ziemia”, tak jak i poprzednie tomy, to klimatyczna historia, w której każdy fan literatury gatunku odnajdzie to, co w niej najlepsze: skomplikowaną zagadkę kryminalną, której nie sposób rozwikłać niemal do samego końca, nieustępliwego detektywa, który z miejsca zjednuje sobie sympatię czytelnika, tło obyczajowe i świetnie wykreowane postacie: te pierwszo, jak i dalszoplanowe. Do tego dodajcie zapierające dech w piersiach krajobrazy wysp ulokowanych jakieś dwieście kilometrów na północ od wybrzeży Wielkiej Brytanii i kapryśną, nieprzewidywalną aurę na Oceanie Atlantyckim.
Opowieść zaczyna się od pogrzebu. Jimmy Perez stoi nad grobem pochowanego właśnie przyjaciela, gdy z pobliskiego wzgórza osuwa się ziemia. Żałobnikom udaje się uciec na czas. Na drodze lawiny błotnej staje za to domek zwany przez miejscowych Tain. Wszyscy sądzili, że był niezamieszkany, jednak Jimmy – który jako pierwszy biegnie na miejsce wypadku – znajduje w gruzowisku ciało.
Nikt zdaje się nie rozpoznawać pięknej, ubranej w czerwoną elegancką sukienkę kobiety. Szybko też okazuje się, że to nie żywioł pozbawił ją życia. Zanim zatonęła w grząskiej ziemi, została przez kogoś zamordowana.
By pomóc Perezowi w dochodzeniu, z południa przyjeżdża Willow Reeves, policjantka, która – jak wiemy z poprzednich części – nie jest Jimmy'emu obojętna. Ta więc mająca się ku sobie para plus Sandy Wilson, coraz pewniej czujący się w swoim zawodzie młodszy funkcjonariusz, tworzą śledcze trio, które będzie musiało odnaleźć zabójcę.
Pierwszymi podejrzanymi stają się członkowie rodziny Hay'ów, których dom i farma leżą najbliżej miejsca zbrodni. Zanim jednak detektywi wytypują sprawcę, muszą odkryć tożsamość ofiary. Niegramatycznie zapisywane imię Alis, którym się posługiwała, nie na wiele się im zdaje. Mało prawdopodobnym wydaje się, by nikt z tak niewielkiej społeczności, jaka zamieszkuje okolicę, nie znał zmarłej. Ktoś zatem kłamie, a większość skrywa jakieś tajemnice.
Już od czasów Agathy Christie wiadomo, że wyspa to znakomite miejsce akcji kryminału (w „Grząskiej ziemi” znajdziemy zresztą odwołanie do królowej gatunku i historii jej zaginięcia). Ann Cleeves znakomicie wykorzystuje wszystkie atuty takiej lokacji, by przedstawić nam niepokojącą i pasjonującą lekturę. Mała grupa mieszkańców Szetlandów to gwarant dwóch rzeczy: po pierwsze, niemal każdy tu każdego zna, chociażby ze słyszenia, a po drugie – być może właśnie dlatego, niejako z chęci zachowania choć odrobiny prywatności – prawie wszyscy mieszkańcy mają coś do ukrycia. Nawet Jimmy'emu Perezowi nie jest łatwo zorientować się w tej plątaninie sekretów i zależności.
Po raz kolejny brytyjska autorka świetnie wykorzystuje zjawiska przyrodnicze do podkręcenia napięcia w swojej opowieści. Na Szetlandach jest zima, leje prawie cały czas, a to powoduje naruszenie gruntu. Po jednej lawinie może nadejść następna. Nasi bohaterowie obawiają się więc nie tylko czającego się gdzieś w szybko zapadającym mroku mordercy, ale i nieprzewidywalnej natury.
Pogoda szaleje, samoloty nie docierają na wyspę, ale i nie mogą z niej wystartować. Narasta więc niemiłe poczucie przymusowej izolacji. Autorka przedstawia nam zamknięty krąg podejrzanych, wśród których jest morderca. Jednak wytypowanie tego właściwego wcale nie jest takie proste.
Ann Cleeves pokazuje antagonizmy, jakie występują pomiędzy wyspiarzami, a mieszkańcami południa (czyli reszty Wielkiej Brytanii). Ukazuje codzienne, niełatwe życie na Szetlandach, które można wieść na różne sposoby (od uprawy roślin w tunelach foliowych, po pracę w sektorze turystycznym). „Grząska ziemia” to też po prostu opowieść o ludziach. Często samotnych, mimo że otoczonych bliskimi, mających swoje słabości i walczących o przetrwanie w tym surowym, ale pięknym klimacie.
No i jest wśród nich Jimmy Perez, detektyw z tragiczną przeszłością, jednak wreszcie mający też nieśmiałe nadzieje na przyszłość. Mimo że stosunkowo młody, to staroświecki w swych przekonaniach. Nieśmiały, ostrożny, milczący. Z hiszpańskimi korzeniami, zaskakująco przystojny na tle wyspiarzy. Naprawdę chciałoby się, by wreszcie uśmiechnęło się do niego szczęście. Jednak czy autorka mu na to pozwoli?
Ann Cleeves ma talent do tworzenia ciekawych protagonistów. Znamy już Jimmy'ego Pereza i Verę Stanhope z drugiej dostępnej na polskim rynku serii (choć – co irytujące – nieopublikowanej do końca przez Wydawnictwo Amber). Czwarta Strona Kryminału obiecuje, że po ukazaniu się ostatniego tomu cyklu szetlandzkiego, będzie miała w przyszłym roku kolejną niespodziankę dla wielbicieli twórczości Cleeves. Bardzo jestem ciekawa, po które utwory sięgnie. Pisarka opublikowała jeszcze dwie inne serie: o inspektorze Ramsay'u działającym w hrabstwie Northumberland i starszym małżeństwie zapalonych ornitologów o nazwisku Palmer-Jones, którzy podróżują po wiejskich terenach Wielkiej Brytanii.
Mam nadzieję, że przy publikacji nowego cyklu wydawnictwo weźmie do galopu tłumacza, który w szetlandzkich opowieściach czasem daje popisy takie, że zauważy je nawet laik („ciało damy” może sobie leżeć w jakimś średniowiecznym romansie, we współczesnym kryminale stawiałabym jednak na „ciało kobiety”). A i korekta (w dwóch osobach!) puszcza to tu, to tam literówki niestrudzenie już w siódmym tomie z rzędu.
Okładka jak zwykle świetna! Znakomicie oddaje klimat opowiedzianej historii.
Czekam zatem na wielki finał serii szetlandzkiej. A ten jeszcze w tym roku.
Ann Cleeves
„Grząska ziemia”
przeł. Sławomir Kędzierski
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2020
461 s.
Nasze recenzje poprzednich powieści Ann Cleeves: