To już czwarta powieść autorstwa Jędrzeja Pasierskiego, trzecia zaś z serii traktującej o przygodach komisarz Niny Warwiłow. Autor znów udowadnia, że jest wszechstronny w ramach gatunku, w którym się porusza, i zasługuje na miejsce w peletonie polskich pisarzy kryminałów.
Sara Kosowska to znana, młoda aktorka i celebrytka. Organizuje w swoim apartamencie imprezę dla najbliższych przyjaciół. Po całej nocy szwendania się po klubach grupa na tarasie jej loftu obserwuje zaćmienie słońca. Nagle Sara słabnie, kładzie się na sofie i umiera. Szybko staje się jasne, że została otruta. A mordercą jest ktoś z uczestników przyjęcia.
Komu więc zależało na śmierci kobiety? Lista podejrzanych jest krótka, a wpisani są na nią: Paweł (brat Sary), Karolina (jego narzeczona), Lutek (podkochujący się w gwieździe przyjaciel), Borewicz (!) (kolega - niespełniony filmowiec) i tajemnicza dziewczyna, która w ostatniej chwili dołączyła do balujących. Autor każe nam typować co rusz innego winnego, a na koniec tożsamość zabójcy i tak zaskakuje.
Sprawę przejmuje Nina Warwiłow, która dopiero co wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim. Towarzyszy jej nieodłączny i coraz bardziej wybijający się w sprawach zawodowych aspirant Karol Chodkowski. Śledztwa nie ułatwia im prasa, która rzuca się w pogoń za sensacją. Za wszelką cenę.
Pasierski świetnie odmalowuje obraz światka ludzi sławnych i depczących im po piętach przedstawicieli mediów. Do tego dokłada wizję egzystencji pokolenia, które jest tuż przed trzydziestką, próbuje coś osiągnąć w swojej dziedzinie (jednak zazwyczaj musi iść na grube kompromisy, by móc zapłacić nie tyle za czynsz, co za jeszcze grubsze od kompromisów, regularne imprezy), i tak naprawdę jest głęboko nieszczęśliwe.
Równoprawnym bohaterem „Czerwonego świtu” jest miasto. Warszawska Praga zyskała sobie w Jędrzeju Pasierskim swojego kryminalnego barda. Prawobrzeżną stolicę można zwiedzać z rzeczoną powieścią w ręku zamiast z przewodnikiem turystycznym. Dostajemy szczegółową mapę uliczek, zakątków, knajp, klubów. Dowiadujemy się, gdzie zjeść najlepszą kanapkę, gdzie możemy się natknąć na korki, czy jaki jest przekrój społeczny tej dzielnicy. Widać, że autor nie tylko zdeptał każdy opisywany kąt, ale i zna go od podszewki. I mimo oczywistych cieni darzy wielką sympatią.
Nina Warwiłow to interesująca postać. Samotna matka, tworząca dla swojej córki dość specyficzną rodzinę. Otóż mała Mila ma dwóch tatusiów: jednego prawowitego, a drugiego, choć nieformalnego, to o wiele bardziej zaangażowanego. Przy czym policjantka z żadnym z mężczyzn nie pozostaje w związku. Jej zmagania z macierzyństwem, policyjną robotą, ojcem - alkoholikiem i po prostu szarą codziennością ukazane są bardzo przekonująco.
„Czerwony świt” to klasyczna zagadka zamkniętego pokoju. Mamy tu ograniczony krąg podejrzanych, w którym czai się morderca. To też taka zbrodnia w starym stylu zagrana w nowoczesnych dekoracjach.
Uwagę mam tylko jedną: cieni pod oczami się nie pudruje, tylko traktuje korektorem. Tę tajną wiedzę przekazuję jako czytelniczka – kobieta autorowi – mężczyźnie ;)
Nowa odsłona twórczości Jędrzeja Pasierskiego udowadnia, że czuje się on swobodnie w kolejnym podgatunku kryminału (na przykład poprzednie „W imię natury” było thrillerem). Jestem bardzo ciekawa, co autor przygotuje dla nas następnym razem.
Jędrzej Pasierski
„Czerwony świt”
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec, 2020
301 s.
RECENZJE poprzednich powieści Jędrzeja Pasierskiego znajdziecie tu: