„Zakłamani” to kryminalny debiut Joanny Dulewicz. Autorka trafiła na salony literackie nietypową drogą. Drzwi do pisarskiej kariery otworzyła jej wygrana w konkursie na najlepszą powieść kryminalną organizowanym przez wydawnictwo Czwarta Strona. I było to zwycięstwo zasłużone.
Dulewicz przenosi nas do Kielc i okolic. Eryka Olbracht wraca ze stolicy do Zbijowa, swojej rodzinnej wsi. To wprawdzie fikcyjna miejscowość, ale problemy, w które wpada młoda kobieta, są jak najbardziej realne. Mąż Eryki rok wcześniej zaginął. Żona traci nadzieję, że Marcin wróci. Oswaja się z perspektywą wdowieństwa.
Rzuca się w wir pracy i zastępuje małżonka w kierowaniu kieleckim szpitalem św. Apolonii. To dla niej zupełne novum, gdyż do tej pory była polonistką. Wdraża się w obowiązki prezesa zarządu, poznaje procedury, przegląda dokumentację. I dochodzi do wniosku, że ważniejsza niż kompetencje jest znajomość koterii towarzysko-biznesowych narosłych w placówce. By utrzymać stanowisko, kobieta musi poznać, kto z kim i przeciwko komu knuje.
Eryka wpada w orbitę zainteresowań stróżów prawa, gdy przed jej posesją miejscowy pijaczek znajduje okaleczone zwłoki. Ofiarą jest Ukrainka, Hałyna Aristowa, którą leczono w szpitalu, gdy kierował nim Olbracht. Śledztwo w sprawie śmierci kobiety spada na barki młodego policjanta Patryka Wrońskiego.
Starszy sierżant musi się zmierzyć nie tylko z dochodzeniem, ale i ze swoją szefową Leną Chmiel. Pani inspektor to postać antypatyczna i apodyktyczna. Klnie jak szewc, pomiata pracownikami. Wydaje jej się, że pozjadała wszystkie rozumy. Nic więc dziwnego, że podwładni drżą na samą myśl o spotkaniu z Chmiel.
Poznajemy również księdza miejscowej parafii Wojciecha Pająka. Jego siostra Milena zginęła w wypadku samochodowym. Duchownego zaś dręczą wątpliwości co do okoliczności jej śmierci. Pająk rozpoczyna swoje prywatne śledztwo. Rozpytuje świadków i znajomych. Wreszcie odkrywa kilka niepokojących faktów i niedopowiedzeń.
Wszystkie wątki splatają się ze sobą, prowadząc do zaskakującego finału. Dulewicz dawkuje czytelnikowi kluczowe dla rozwiązania zagadki informacje. W pewien sposób usypia naszą czujność, podając mniej istotne fakty i wydarzenia z życia bohaterów, by wreszcie zaserwować te przełomowe i zaskakujące.
Autorka dobrze oddaje realia życia na prowincji. Już pierwsze chwile Eryki po powrocie do Zbijowa pokazują prawdę: w małej społeczności wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko. Każdy zna niemal każdego, a jeśli nie jest z nim spokrewniony, to przynajmniej chodzili razem do szkoły lub pracują w tym samym miejscu. I tak już duszną atmosferę powieści dodatkowo zagęszcza zmowa milczenia panująca wśród mieszkańców, którzy chętnie zamiatają brudy pod dywan.
Dulewicz trafnie nakreśla rolę, jaką w małych miejscowościach odgrywa kler. To normalne, że ksiądz się szarogęsi, wprasza ludziom z niezapowiedzianymi wizytami, a ci jeszcze kajają się, bo nie przygotowali wody święconej ani kropidła (s.78).
Autorka porusza istotny problem społeczny, jakim jest przemoc wobec kobiet. W „Zakłamanych” znajdziemy znacząco rozbudowaną warstwę obyczajową. Poznamy galimatias emocji i uczuć targających bohaterami, a także w szczegółach ich problemy rodzinne.
Czasem natykamy się w tekście na drobne potknięcia (na przykład bohaterowie do szklanek wlewają whisky, a za chwilę biorą z nich łyk wódki (s.157)). Irytuje też zdecydowanie przerysowana kreacja inspektor Chmiel.
„Zakłamani” to przyzwoity debiut. Autorka już zapowiedziała kontynuację, o czym możecie przeczytać w wywiadzie (TUTAJ), którego udzieliła Kawiarence Kryminalnej.
Joanna Dulewicz
„Zakłamani”
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2020
543 s.