Antti Tuomainen swoją nową powieścią jak zwykle nie zawodzi i udowadnia, że jest autorem wszechstronnym. A do tego jego duszy nieobcy jest komizm. „Człowiek, który umarł” to kryminał, w którym każdy akapit doprawiony jest solidną dawką czarnego humoru. I trucizny, która zabija głównego bohatera, choć ten nie zamierza się tak łatwo poddać.
Tego jeszcze nie było, żeby ofiara poszukiwała własnego zabójcy. Najwyraźniej w Finlandii wszystko jest możliwe. Otóż Jaakko Kaunismaa właśnie został zamordowany. No prawie. Usłyszał w każdym razie od lekarza wyrok: zatrucie jakąś substancją organiczną. Śmierć nastąpi wkrótce.
Załamany eksporter grzybów wraca do domu. Z deszczu pod rynnę, można by rzec, bo tam zastaje własną żonę w objęciach własnego firmowego kierowcy. Zamiast zrobić awanturę, wycofuje się po cichu. I zaczyna knuć!
No bo przecież to oczywiste, że to właśnie małżonka wraz z kochankiem go podtruwają. Z pewnością chcą przejąć dobrze prosperującą firmę, a jego mieć raz na zawsze z głowy. Do tego na horyzoncie pojawia się konkurencja: bandyckie (złożone z samych bandytów) przedsiębiorstwo, które chce zdobyć monopol na sprzedaż fińskich grzybów do Japonii. Może więc oni pragną się pozbyć Jaakka? No i jeszcze, jakby mało było kłopotów, naszemu bohaterowi po piętach depcze pewien niezwykle uprzejmy podkomisarz.
Kaunismaa rozpoczyna prywatne śledztwo, które nie obędzie się bez ofiar. Choć Jaakko wcale się o nie nie prosi! Ważna jest determinacja. I dużo lodów oraz coli, dzięki którym schorowany grzybiarz może funkcjonować na najwyższych (czasami zbyt wysokich) obrotach.
Tuomainen z wielkim powodzeniem zrealizował szalony pomysł fabularny. „Człowiek, który umarł” do dowcipna powieść, pełna absurdu, przesady rodem z filmów Tarantino i czarnego humoru tak słownego, jak i sytuacyjnego (jeden z moich ulubionych momentów to przemowa Jaakko wygłoszona w połowie po angielsku, w połowie po fińsku). Sama profesja protagonisty jest już nieźle odjechana.
Wybuchy śmiechu podczas lektury gwarantowane. Ale żeby nie było tylko rozrywkowo, autor serwuje nam szczyptę egzystencjalnych przemyśleń. Bo i „Człowiek...” jest gdzieś tam w głębi książką o istocie życia. I śmierci.
Jest to też pełnoprawny kryminał z dochodzeniem, śledczym, gronem podejrzanych i zaskakującym zakończeniem. Oryginalna powieść. Od Finlandii nadciąga ożywczy kryminalny wiatr.
Antti Tuomainen
„Człowiek, który umarł”
przeł. Iwona Kiuru
Wydawnictwo Albatros
Warszawa, 2019
350 s.
Recenzja "Kopaliśmy sobie grób" Anttiego Tuomainena dostępna TU.
Recenzja "Czarne jak moje serce" Anttiego Tuomainena dostępna TU.