Niewielka książka, wielkie odkrycie. Antti Tuomainen to poeta wśród autorów kryminałów. Dawno żadna powieść mnie tak nie uwiodła. Pięknym językiem, liryzmem, trafiającymi w punkt spostrzeżeniami autora. Do tego wszystkiego czytelnik otrzymuje fińskie, urokliwe krajobrazy, intrygującą zagadkę i ciekawie skrojonego głównego bohatera. Nic tylko czytać!
Aleksi miał trzynaście lat, gdy jego mama wyszła na spotkanie i nigdy nie wróciła. Jej ciała nie odnaleziono, ale Aleksi zdaje sobie sprawę z tego, że kobieta została zamordowana. Po dwudziestu latach mężczyzna chce wyrównać rachunki. Wie, kto jest zabójcą. To bogaty biznesmen, Henrik Saarinen. Aleksi nie ma jednak dowodów świadczących o winie przemysłowca, dlatego też policja nie podziela jego przekonania.
Aleksi zatrudnia się więc jako dozorca w posiadłości Saarinena. I czeka na stosowny moment, by dowiedzieć się, gdzie została pochowana jego matka. Potem zamierza na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. Czy jednak rzeczywistość przedstawia się właśnie tak, jak wyobraził ją sobie Aleksi? I czy jego poczynania nie sprowadzą na niego śmiertelnego niebezpieczeństwa?
Ostatnio mnoży się mnóstwo podgatunków kryminału zwanych noir. Mamy dla przykładu szkocki tartan noir (proza Iana Rankina czy Petera Maya) czy też kobiece chick noir (Zaginiona dziewczyna Gillian Flynn). Dlaczego by więc nie miało być miejsca dla Helsinek noir? Można takie kategoryzowanie uznać za naciągany chwyt marketingowy. Jednak w tym przypadku coś jest na rzeczy.
W twórczości fińskich autorów kryminałów można znaleźć pewien wspólny mianownik. Swego rodzaju nostalgię, nutę melancholii, poetycką narrację. Tak też jest i u Tuomainena. Podobne tropy znaczą strony powieści Mattiego Rönki. A już najbardziej fińskim w tym znaczeniu pisarzem wydaje się pochodzący z Niemiec (ale ożeniony z Finką i piszący o kraju saun i Świętego Mikołaja) Jan Costin Wagner. Skoro już jesteśmy przy skojarzeniach, to jeszcze do tej zacnej grupy warto by zaliczyć Åke Edwardsona, który mógłby w tym kontekście rozważyć przeprowadzkę ze Szwecji nieco na wschód.
Wymienieni autorzy, na czele z Anttim Tuomainenem swoją twórczością umieszczają kryminał jako gatunek na wyższym poziomie literackim i estetycznym. I tak Czarne jak moje serce to nie tylko powieść ze zręcznie skonstruowaną intrygą i zaskakującym zakończeniem, ale przede wszystkim znakomita, pełna smaczków literatura.
Tuomainen ma w poszanowaniu szczegół. Plastycznie oddaje atmosferę opisywanych scen. Czasem każe nam gonić za pędzącą przed siebie akcją. Innym razem pozwala czytelnikowi na chwilę zadumy. Autor wykreował hipnotycznego protagonistę. Melancholijnego, trochę oderwanego od rzeczywistości, wyobcowanego. I znów w tym względzie Aleksi jest niczym detektyw Kimmo Joentaa z powieści Jana Costina Wagnera.
Wiem jedno. Z przyjemnością przeczytam wszystko, co wyjdzie, bądź wyszło spod pióra Anttiego Tuomainena.
Antti Tuomainen
Czarne jak moje serce
przeł. Edyta Jurkiewicz-Rohrbacher
Albatros A. Kuryłowicz
Warszawa, 2016
286 s.