Szukamy daleko: niezłomnych bohaterów amerykańskiej literatury sensacyjnej, skandynawskich mroków z północy Europy, wybieramy spośród morza brytyjskich autorów gatunku. Tymczasem tuż za miedzą mamy takie perełki jak czeskie kryminały Ivy Procházkovej. W zalewie tytułów ze wszystkich stron świata to są właśnie te książki, po które warto sięgnąć. Śledzenie przygód Mariána Holiny to nie tylko świetna rozrywka, ale też obcowanie z dobrą, pozostawiającą ślad w czytelniczej duszy literaturą.
Najpierw był „Mężczyzna na dnie”, teraz „Roznegliżowane”. Podinspektor Marián Holina znów ma pełne ręce roboty. A to dlatego, że na obrzeżach Pragi w ogródku pewnego Chińczyka zostają znalezione zwłoki młodej, ubranej niezwykle skąpo jak na zimową aurę kobiety. Śledztwo rusza pełną parą. Tropy wiodą policję w sam środek mniejszości wietnamskiej zamieszkującej stolicę Czech.
Jednak jak to u Procházkovej bywa, zagadka, którą czytelnik musi rozwiązać wraz z Holiną, jest wielopoziomowa i skomplikowana. Poznajemy historie kilkorga bohaterów. Jest tu Tamara opiekująca się niepełnosprawnym mężem i ich wygrany los na loterii. Jest Doubravka pomagająca Tamarze, dziewczyna o dość pogmatwanym życiu osobistym i uczuciowym. Jest zaborczy ojciec Doubravki i jej dwóch absztyfikantów. Są Vanda i Anh, studentki prawa dorabiające sobie w nie do końca przejrzysty pod względem moralnym sposób. Są też Wietnamczycy knujący niejasne interesy na swoim targowisku.
Liczne wątki przeplatają się ze sobą skrzętnie i umiejętnie, tworząc kryminalną mozaikę, którą nie tak prosto poskładać w całość. Z przyjemnością pozwoliłam się autorce wodzić za nos niemal do samego końca opowieści, z grona podejrzanych próbując wyłowić winnego. Samo zakończenie jest miło nieoczywiste.
Powieść Procházkovej nie jest tylko i wyłącznie detektywistyczną łamigłówką. To także obraz współczesnej Pragi malowany przez pisarkę z pewnej perspektywy, której Procházková nabrała, przez lata przebywając na emigracji. Dzięki temu doświadczeniu potrafi teraz spojrzeć na swoich rodaków niejako z zewnątrz, z obiektywizmem.
Autorka, czerpiąc z własnej historii, bierze na warsztat problem tożsamości narodowej, opisuje losy ludzi, którzy wyjeżdżając ze swojej ojczyzny i osiedlając się na stałe w innym kraju, skazują się na stan, w którym nigdy i nigdzie nie będą już tak naprawdę u siebie. Raz wyrwane korzenie nigdy już nie wrosną w żadną ziemię wystarczająco głęboko.
„Roznegliżowane” to też powieść o silnych kobietach. Bohaterki Procházkovej w zdominowanym przez mężczyzn świecie radzą sobie znakomicie i udowadniają samym sobie, że mają swego rodzaju wewnętrzną moc. Wspomniana już Tamara z podniesionym czołem znosi znój opieki nad mężem, Šotolová udowadnia, że jest znakomitą policjantką, Vanda w chwili zagrożenia potrafi stłuc napastnika na kwaśne jabłko.
Marián Holina jest nietypowym śledczym. W pracy kieruje się intuicją i horoskopami (jego ukochane rogaliki idą w tym tomie nieco w odstawkę). Holina to tak naprawdę sympatyczny facet. A jego siłą jako protagonisty kryminalnej opowieści jest kierująca nim niezłomna determinacja w dotarciu do prawdy. Podinspektor zrobi wszystko, by sprawiedliwości stało się zadość, nawet kosztem swojego życia osobistego i własnych korzyści.
Autorka pisze lekko, z dyskretnym humorem. Profesjonalnie opisuje policyjne procedury na miejscu zbrodni. Wiedzę tę zdobyła, jeszcze gdy pracowała nad scenariuszem serialu o przygodach Mariána Holiny, który chronologicznie występuje po tym, o czym możemy przeczytać w książkach.
Okładka „Roznegliżowanych” jest jak sama treść książki – stonowana i sugestywna, dowodząca, że liczy się prawdziwa jakość, a nie sztuczne fajerwerki.
Niechaj więc nastanie moda na czeski kryminał, bo sądząc po powieściach Ivy Procházkovej, to rozrywka na najwyższym poziomie.
Iva Procházková
„Roznegliżowane”
przeł. Julia Różewicz
Wydawnictwo Afera
Wrocław, 2017
414 s.
Recenzja „Mężczyzny na dnie”.
Wywiad z Ivą Procházkovą.