Robert Małecki to nowe, gorące nazwisko na polskim rynku wydawniczym. Fani literatury kryminalnej powinni zapamiętać tego autora, bo z pewnością jeszcze nie raz namiesza on w naszej rodzimej prozie gatunkowej. Najgorsze dopiero nadejdzie to debiut, a jednocześnie rasowy thriller z szybką akcją, mocnymi punktami zwrotnymi i wyrazistym bohaterem. Bierzcie i czytajcie!
Marek Bener to dziennikarski wyga. Z różnych powodów jego zawodowa przyszłość w toruńskiej gazecie nie wygląda na świetlaną. Bener w zasadzie jest już na wylocie, mógłby więc sobie darować, ale z przyzwyczajenia bierze się za opisywanie pożaru pewnego domu. W zgliszczach zostają znalezione zwłoki. Ofiarą okazuje się być dawny przyjaciel Benera, Wojciech Holtz.
Bener z Holtzem zerwał stosunki, gdy ten drugi przed laty odbił Markowi narzeczoną. Wkrótce po pożarze obecna wdowa po Holtzu znika bez śladu. Bener będzie próbował na własną rękę i z narażeniem życia rozwiązać skomplikowaną sieć intryg, w którą wplątane są najważniejsze osoby w mieście.
Małecki stawia na szybką akcję i nie pozwala czytelnikowi ani na chwilę nudy. Fabuła bogata jest w punkty zwrotne i czekające na odbiorcę zaskoczenia. Początkowo zawile poprzeplatane ze sobą wątki z czasem zaczynają łączyć się w zmyślnie skonstruowaną całość. Przy tym wszystkim autor nie rezygnuje z ładnego, literackiego języka. Możemy w tekście odnaleźć wiele celnych sformułowań, trafiających w punkt myśli.
Nigdy nie wiesz o sobie wszystkiego. Nigdy, dopóki nie staniesz na krawędzi i nie zrobisz czegoś, do czego – jak sądzisz – nie byłbyś zdolny, a co w konsekwencji zmienia cię na zawsze.
(Najgorsze dopiero nadejdzie, s. 322)
Robert Małecki przez lata był dziennikarzem, nic więc dziwnego, że ze znawstwem, szczegółowo opisuje meandry tego zawodu. Oddaje też ducha miasta, z wszystkimi jego jasnymi i ciemnymi stronami.
Marek Bener to postać niejednoznaczna. Niby jest bezkompromisowym żurnalistą, twardym facetem z tajemniczą przeszłością (już jestem ciekawa jak ten osobisty wątek Małecki poprowadzi w kolejnych tomach), jednak z drugiej strony jest w nim jakieś rozedrganie, jakaś wrażliwość, które sprawiają, że mamy do czynienia z człowiekiem z krwi i kości, bohaterem wielowymiarowym.
Małecki nie kryje się z tym, iż jest zagorzałym fanem Harlana Cobena. Można zauważyć wiele podobieństw między Najgorsze dopiero nadejdzie a powieściami amerykańskiego pisarza. Zdecydowanie jednak wolę Małeckiego. Bo nie dość, że dostarcza czytelniczej rozrywki na najwyższym poziomie (jak i Coben), jednak do tego pisze o świecie nam bliższym. A pisze w sposób pozwalający poznać ten świat, jak i samych siebie, jeszcze dogłębniej.
Kolejne tomy przygód Marka Benera w przygotowaniu. I wiecie co? Najlepsze dopiero nadejdzie.
Robert Małecki
Najgorsze dopiero nadejdzie
Czwarta Strona
Poznań, 2016
402 s.