W tej powieści znajdziecie wszystko, czego można oczekiwać po solidnym thrillerze, czyli szybką akcję, suspens, międzynarodowy rozmach, odwołania do historii Polski i współczesnych afer politycznych oraz niebanalnego bohatera literackiego. Wojciech Dutka swoim Lunatykiem udowadnia, że nasza rodzima proza gatunkowa stoi na światowym poziomie.
Max Kwietniewski jest czarnoskórym nowojorczykiem, prywatnym detektywem, którego matka pochodzi z Polski. Max nie tylko mówi po polsku, ale i miał żonę Polkę. Mieszkał też w latach dziewięćdziesiątych przez jakiś czas w kraju nad Wisłą. Teraz jest rok 2014 i z dawnego życia Kwietniewskiego niewiele pozostało. Wkrótce zostanie uwikłany w aferę, której korzenie sięgają lat PRL-u.
Wszystko zaczęło się w 1986 roku, kiedy oficer Służby Bezpieczeństwa Kazimierz Wiśniak z dnia na dzień zniknął z kraju. Został wysłany przez radzieckie władze do Nigerii, gdzie miał przeprowadzić operację pod kryptonimem Lunatyk, związaną z polami roponośnymi w tym kraju.
W latach dziewięćdziesiątych w wolnej już Polsce wpływy komunistycznych aparatczyków są wciąż silne. Dawny działacz opozycyjny, Władysław Skotnicki, popełnia samobójstwo. Jednak jego dzieci nie wierzą w to, że ojciec targnął się na swoje życie. Rozpoczynają prywatne śledztwo, które sprowadzi na rodzinę tragedię.
Te trzy wątki łączą się ze sobą w jedną, poprowadzoną w szybkim tempie opowieść. Dutka wplata w fabułę autentyczne wydarzenia z komunistycznej historii Polski. A jako historyk z wykształcenia, robi to z precyzją, znawstwem i dbałością o detale. W wątku współczesnym nie zabrakło odwołań do skandalicznych wydarzeń z polskiej sceny politycznej, o których jeszcze nie tak dawno czytaliśmy w gazetach. Wystarczy wspomnieć, że książkowi politycy chadzają w Warszawie do restauracji Wróbel i Przyjaciele, gdzie spożywają, w niezbyt intymnych, jak się później okazuje okolicznościach, osławione już ośmiorniczki.
Nie brakuje też w Lunatyku nawiązań do prawdziwych osób. W bohaterach rozpoznamy znanych parlamentarzystów czy dziennikarzy. Nie jest to jednak opowieść o rzeczywistych skandalach rodem z sejmu na Wiejskiej. Te wydarzenia zostały przez autora użyte jedynie jako pretekst do stworzenia własnej, sensacyjnej intrygi, która przenosi czytelnika niemal na każdy kontynent naszego globu.
Dutka miał ciekawy pomysł na protagonistę. No bo sami sobie wyobraźcie, jakie zainteresowanie (w najlepszym razie) może budzić wśród Polaków Afroamerykanin mówiący językiem Mickiewicza. Trochę nie do końca przekonały mnie relacje uczuciowe pomiędzy niektórymi bohaterami. Jakoś trudno mi było uwierzyć w prawdziwość miłości Maxa do Elisabeth czy Anny do Wiśniaka.
Duże pieniądze, zdeprawowani politycy i księża, afera na skalę światową, seks, broń, brylanty, esbeckie teczki, podsłuchy, światowe agencje wywiadowcze – to składniki, z których Wojciech Dutka przyrządza godziwą dawkę czytelniczych emocji. W planach jest już kontynuacja przygód Maxa Kwietniewskiego.
Trzeba jeszcze dodać, że książka została opublikowana przez Wydawnictwo Albatros bardzo ładnie pod względem graficznym.
Ta powieść nie spodoba się żadnej ze stron politycznych. A już na pewno nie przypadnie do gustu klerowi. Z pewnością za to znajdzie uznanie u zwykłego czytelnika.
Wojciech Dutka
Lunatyk
Wydawnictwo Albatros
Warszawa, 2016
394 s.