Życie nie znosi próżni. Jeszcze do niedawna istniejąca luka w polskiej literaturze szpiegowskiej zaczyna się zapełniać. Na lidera tego gatunku wysforował się Vincent V. Severski, który wraca z ostatnią już częścią trylogii o szpiegach z rodzimej Agencji Wywiadu. Po Nielegalnych i Niewiernych nadchodzą Nieśmiertelni. Koniec serii jest iście brawurowy.
Na emeryturze ten ukrywający się pod pseudonimem oficer wywiadu nie próżnuje. Pisanie raportów i analiz wywiadowczych zamienił na tworzenie kapitalnych powieści. A że każdy pisarz niczym wampir przetacza życie na papier, toteż czytelnicy Severskiego dostają coś więcej niż czystą beletrystykę. Wartością dodaną jego lektur są natrętne myśli o tym, czy to jeszcze fikcja, czy też, choćby w części, aktualia z frontu wywiadowczego. Dorobek 26 lat w zawodzie i udział w 140 misjach w ponad 50 krajach inspiracji na pewno nie szczędził. A i za ładne oczy prezydent Obama nie odznaczałby pułkownika polskiego wywiadu Legią Zasługi.
Choć, jak sam autor przyznaje, z tym ukrywaniem się to ściema - na spotkaniach autorskich czytelnicy mogą poznać prawdziwe imię pisarza, a Internet donosi o tym już od dawna, wskazując nawet, gdzie konkretnie Severski służył do 1990 roku. Szpiegiem podobno jest się do końca życia. Widać to dobitnie w sferze marketingu i promocji kolejnych książek - literat Severski kusi, nęci i uwodzi niczym zawodowy werbownik. Na pewno wielu polskich pisarzy z zazdrością spogląda na oprawę medialno-promocyjną znaku towarowego V. V. Severski. Nota bene, zastrzeżonego w Urzędzie Patentowym.
Nieśmiertelni w analogii do poprzednich części są powieścią wielowątkową. Powracają wcześniejsi bohaterowie, ale mamy też kilka nowych postaci. W sukurs Konradowi Wolskiemu, Sarze Kolskiej, Lutkowi, Marcinowi i pozostałym członkom Wydziału „Q” przychodzą tzw. spady - nowi adepci szpiegowskiego rzemiosła. To para: Witold Zamski i Elżbieta Argon, dwie najgorsze osoby na roku w szkole w Kiejkutach. On 1,5 m wzrostu, o wyglądzie gimnazjalisty, ze słabym angielskim, za to mistrz Europy w akrobatyce. Ona tyczkowata, po iranistyce i rzeźbie na ASP, władająca sześcioma językami. I jak to często w praktyce wywiadów bywa - „nic nie jest takim, jakim się wydaje” - para odegra kluczową rolę w brawurowej, ściśle tajnej operacji, jaką polska razwiedka z inspiracji brytyjskiego MI6 przeprowadzi w Iranie. To najważniejszy wątek książki. Reżim ajatollahów prze ku członkostwu w klubie atomowym, by mieć czym podpalić świat. Ekipie Wolskiego przyjdzie zdobyć niezbite dowody na istnienie w Teheranie tajnego laboratorium wzbogacania uranu.
Z głównym wątkiem irańskim łączy się sprawa szwedzka. Mamy tutaj przegląd służb specjalnych Królestwa: kontrwywiadu Sapo, wywiadu wojskowego KSI oraz agencji wywiadu łączności FRA. Znani z poprzednich części bohaterowie muszą rozwikłać zagadkę poczwórnego morderstwa na politechnice w Sztokholmie. Kluczem intrygi jest zaawansowana technika naprowadzania rakiet, którą Szwedzi sprzedali Iranowi. W wątku tym pojawia się postać, moim zdaniem, najsłabsza – Harriet Berghen. Utalentowana hakerka na etacie FRA, koleżanka po fachu Edwarda Snowdena, irytuje nader częstym hamletyzowaniem i domorosłym zacięciem filozoficznym. Z hakerek zdecydowanie wolę małomówną, acz konkretną Lisbeth Salander z trylogii Stiega Larssona.
Za wschodnią granicą też się sporo dzieje. Powraca Jagan – sierżant Andriej Trubow, charyzmatyczny specjals GRU, ze swoim diabolicznym smokiem wytatuowanym na plecach. Choć to bohater drugoplanowy, jest bezsprzecznie moją ulubioną postacią z całej trylogii Severskiego. W Nieśmiertelnych w wyniku sprokurowanej przez Władimira Władimirowicza zawieruchy na szczytach kierownictwa rosyjskich służb specjalnych, musi Andriusza wrócić na Kaukaz. Przy okazji będzie miał szansę pogonić „kozich synów” i dokończyć porachunki ze swoim odwiecznym wrogiem – czeczeńską bojowniczką Aminą. Wątek ten znajdzie swoje zupełnie niespodziewane zakończenie.
Ferment w rosyjskich służbach jako żywo dotknie superszpiona rosyjskiego wywiadu SWR Michaiła Popowskiego. Przyjdzie mu wyruszyć w nielegalną misję do Sztokholmu, gdzie po raz kolejny okaże się, jak mocno ten kraj zinfiltrowała Mateczka Rosja. Epilog wątku Popowskiego to już prawdziwa bomba! Chyba niepotrzebne będą już wyprawy polskich szpiegów na Majorkę, jak to drzewiej bywało. Cóż, pomarzyć można!
Akcja ostatniej części trylogii, w porównaniu do poprzednich, jest jeszcze bardziej międzynarodowa. Płynnie przenosi się z Iranu do Szwecji, Moskwy, Czeczenii i Turkmenistanu. Osobiście bardziej wolałem klimat Nielegalnych, gdzie autor akcent położył na sprawy krajowe i Polsce bliskie. Z kart pierwszej powieści przebijała potrzeba autora, by dokonać rozrachunku z IV RP, kumoterstwem i beztroskim konceptem „rozedrgania służb”. Gwoli ścisłości jest Severski uczciwym komentatorem życia politycznego – dostaje się i opozycji, jak i partii rządzącej. Nowe, kunktatorskie kierownictwo Agencji, nieudolni, ale gadatliwi posłowie, minister spraw zagranicznych Tadek, czy Partia Gładkiej Gadki - Severski co rusz puszcza oko do czytelników. I byłoby śmiesznie, gdyby rzecz nie dotyczyła oczu i uszu naszego kraju.
Przy okazji niebywale szybkiego sukcesu wydawniczego autora w naszym przekornym narodzie pojawiła się już dyskusja, czy literat ów nie jest produktem służb, które zapragnęły ocieplić swój wizerunek. Na pewno Severski ma solidne pióro i niesamowity talent do snucia wciągających intryg. Setki tysięcy sprzedanych egzemplarzy i tłumy na spotkaniach autorskich to potwierdzają. A że przy okazji były szpieg popularyzuje nieznane opinii publicznej wydarzenia, nastroje i stan ducha kadr służb specjalnych? To bardzo dobrze, że na kartach jego powieści polski wywiad przynosi chlubę narodowi, z narażeniem życia zdobywając cenne sekrety geopolityki. Z drugiej strony, jak pogodzić to z pociętymi gazetami zamiast milionów zdefraudowanych dewiz w sejfie Agencji przy Miłobędzkiej w Warszawie, zgubioną na ulicach stolicy amunicją i milionami dolarów w kartonach za użyczenie Amerykanom więzienia w Kiejkutach? Tego w dorobku piśmienniczym autora nie usłyszymy.
Severski zdążył już przyzwyczaić czytelników do opasłych tomiszczy. Zwieńczenie trylogii również nie rozczarowuje – 800 stron znakomitej rozrywki, z dynamiczną akcją, w dodatku made in Poland. Lektura idealna na długie, zimowe wieczory. Niestety tylko trzy, góra cztery. Chyba, że ktoś zacznie przygodę z trylogią od pierwszej części, co dla lepszego zrozumienia najnowszej pozycji jest wskazane, acz, dzięki licznym retrospekcjom, niekonieczne. Nieśmiertelni pozostawiają co prawda kilka niedomkniętych furtek, można więc mieć nadzieję na kontynuację. Autor nieśmiało zapowiedział, że przed Krakowskimi Targami Książki coś napisze. Póki co, Nieśmiertelni to znakomity prezent pod choinkę.
Vincent V. Severski
Nieśmiertelni
Czarna owca
Warszawa, 2014
800 s.