Co się stanie, jeśli neurolog zafascynuje się historią, rozsmakuje się w wątkach kryminalnych i naczyta powieści Umberto Eco? Otóż powstanie książka, która nie dość, że porwie rzesze czytelników, to jeszcze dogodzi też krytykom (czego dowodem nominacja do Nagrody Goncourtów i uhonorowanie Polską Nagrodą Goncourtów 2023 roku) – co jest nie lada osiągnięciem, bo jak wiadomo, gusta tych dwóch grup nie zawsze idą w parze. No a mowa o „Krzyżach z popiołu”, które właśnie ukazały się nakładem Wydawnictwa Znak Horyzont.
Być może niektórzy słysząc hasło „kryminał retro” czy „powieść historyczna z wątkiem kryminalnym”, zaczynają kręcić nosem, bojąc się patosu, nadmuchanego stylu i nudy. Śpieszę donieść, że w przypadku „Krzyży z popiołów” żadne z tych zjawisk nie ma miejsca. Książka jest napisana zarówno potoczystym, jak i pięknym językiem. A jeśli nie dowierzacie mi na słowo, to tylko zerknijcie na kilka wersów z samego początku powieści:
– Jajca zamarzają, bracie Antoninie.
– Nie przystoją mnichowi takie słowa.
– Nie słowa czynią mnicha, ale prawda. A prawda jest taka, że zamarzają jajca.
– Jest bardzo zimno, w rzeczy samej. (Krzyże z popiołu, s. 9)
Mamy czternasty wiek i jesteśmy we Francji. Oto dwaj mnisi Antonin i Robert ruszają z misją na zlecenie przeora klasztoru dominikanów w Verfeil. Mają zdobyć specjalny pergamin, na którym przełożony zamierza spisać swoją spowiedź. Ledwie jednak emisariusze zrobią pierwsze kroki, a już wpadają w śmiertelnie niebezpieczne tarapaty. Oto inkwizycja działa na pełnych obrotach. Antonin bierze się za spisanie doświadczeń przeora i poznaje – a my wraz z nim – dramatyczną, pełną zwrotów akcji historię przez duże „H”.
Czego tam nie ma? Starczy wymienić choćby szalejącą w Europie epidemię dżumy, wojny religijne, zmiany lokacji niczym w najlepszym thrillerze, polityczne intrygi, przepychanki o władzę – krótko mówiąc, jest to epicka powieść, która nikogo nie pozostawi obojętnym.
Porusza szereg ważnych tematów, jak chociażby istota wiary, prawdziwa przyjaźń, konieczność oczyszczenia sumienia i powiedzenia prawdy. Choć akcja dzieje się kilka stuleci wstecz, to zawarte w powieści kwestie są jak najbardziej aktualne. No bo czy dzisiaj nie możemy też mówić o brutalnej walce Kościoła o władzę i bezwzględności jego zwierzchników? Brzmi znajomo? Być może wtedy odbywało się to bardziej krwawo, ale esencja pozostaje ta sama.
Poznajemy zatem aktualny (jest rok 1367) przebieg wypadków oraz dzięki zapiskom dominikanina wnikamy w przeszłość przeora związaną z tajemniczym mistrzem Eckhartem. Właśnie ten swoisty pamiętnik uruchomi domino sensacyjnych wydarzeń. Bo „Krzyże z popiołu” to też trzymająca w napięciu opowieść przygodowa – w ogóle gatunkowo sięgająca bardzo szeroko, bo jeszcze mamy tu na przykład wspomnianą powieść historyczną, kryminalną czy chociażby taką z motywem teologicznym.
Tekst świetnie przetłumaczyła Monika Szewc-Osiecka, która jest znana polskiemu czytelnikowi powieści gatunkowych chociażby z przekładu kryminałów Bernarda Miniera.
Antoine Sénanque wykreował wyrazistych bohaterów, za którymi odbiorca chce podążać. I te ponad czterysta stron lektury mija niezwykle szybko.
No i po prostu trzeba zwrócić uwagę na piękne wydanie powieści – twarda oprawa, klimatyczna okładka, wklejki na wewnętrznych jej stronach. Znak Horyzont wykonał świetną robotę! I w tym przypadku można też spokojnie oceniać książkę po okładce. Wszystkie elementy się tu uzupełniają. Myślę, że żaden zagorzały czytelnik nie oburzyłby się na taki prezent choćby na zbliżające się Święta...
Antoine Sénanque
„Krzyże z popiołu”
przeł. Monika Szewc-Osiecka
Wydawnictwo Znak Horyzont
Kraków, 2024
411 s.