„Dystopią” Vincent V. Severski – były oficer polskiego wywiadu, ale i mistrz powieści szpiegowskiej – zamyka tak w zasadzie dwa swoje fabularne cykle: „Zamęt” i „Nielegalnych” (choć na szczęście nie odżegnuje się od ponownego wykorzystania ulubionych przez czytelników postaci w kolejnych książkach). I cóż to jest za zamknięcie! Gwarantuję, że nie odłożycie tego kilkusetstronicowego tomu, dopóki nie dotrzecie do końca.
Choć w powieściach Vincenta V. Severskiego – w przeciwieństwie do utworów literackich czy filmowych innych przedstawicieli szpiegowskiego gatunku – kobiece postacie zawsze były silne, niezależne i sprawcze, to jednak w „Dystopii” mają jeszcze więcej do powiedzenia. To trzy agentki: Sara, Maria i Monika grają tu pierwsze skrzypce. To one przeciwstawiają się aparatowi państwa, by ratować nie tylko swoich najbliższych, ale i kraj. W tym sensie „Dystopia” jest więc powieścią feministyczną, odwracającą mizoginistyczną tendencję wytyczoną przez historie o Jamesie Bondzie, Jasonie Bournie czy George'u Smiley'u.
„Dystopia” zaczyna się w punkcie, w którym skończył się poprzedni tom cyklu, czyli „Nabór”. Konrad Wolski, Roman Leski, Zofia Winiarska i Marcel Cichy siedzą w więzieniu. U sterów państwowej władzy szarogęsi się Jerzy Kaziura, po godzinach rosyjski szpicel. Sytuacja nie należy więc do wesołych. To Sara. Monika i Maria, które wprawdzie wciąż są na wolności, ale też pod stała obserwacją, muszą wziąć sprawy w swoje ręce i doprowadzić do upadku Kaziury i uwolnienia swoich bliskich. A nie będzie to łatwe zadanie...
Zabierają się do roboty: spiskują, porozumiewają się szyfrowanymi sposobami, by przechytrzyć przyklejony do nich ogon, ukrywają się, ale i sięgają po pomoc z zewnątrz. Choć George Gordon, asystent Sekretarza Generalnego NATO powtarza odwiedzającej go w Londynie Sarze, że Unia Europejska czy NATO nie kiwną palcem, by obalić szkodliwy rząd w Polsce, to Polacy sami muszą to zrobić, to jednak agentka szuka pomocy i porozumienia na Zachodzie i wśród dawnych przyjaciół-szpiegów. Prosto nie będzie, ale Kaziura ma się czego bać. Kobiety działają nieustępliwie, krok po kroku i powoli zacieśniają pętlę na jego szyi.
W „Dystopii” nie ma chwili na nudę. Akcja mknie w zawrotnym tempie. Z wielką przyjemnością, ale i narastającym napięciem czytelnik obserwuje poczynania agentek, pościgi, próby ucieczki, zmyłki – całą tę szpiegowską kuchnię, którą Vincent V. Severski zna z autopsji, a dla nas przedstawia ją w jeszcze bardziej atrakcyjnej fabularnej szacie. Pokazuje zwykłe życie agentów, także to po godzinach – na przykład trudności pogodzenia życia osobistego z pracą, nadużywanie alkoholu wśród oficerów, ale i towarzyszące im poczucie humoru, istniejące w charakterze wentyla bezpieczeństwa wobec tragicznych, mrocznych zdarzeń, w których biorą udział.
Autor wie, o czym pisze, wszak przez dekady sam był oficerem wywiadu. Ma więc doświadczenie i wiedzę, ale też talent literacki, który sprawia, że jego potężne rozmiarowo książki łyka się najchętniej za jednym posiedzeniem.
Pisarz jest też uważnym obserwatorem naszej rzeczywistości. Widzi wszystkie zagrania, błędy, potknięcia, manewry ludzi u władzy (np. tendencje antyeuropejskie) i punktuje je w swoich książkach celnie i ze swadą. Znajdą się pewnie też tacy, którzy będą się doszukiwać pierwowzorów przedstawionych postaci w rzeczywistych osobach – takie tropienie porozumiewawczych mrugnięć okiem autora do czytelnika jest świetną dodatkową rozrywką dla odbiorcy.
Powieść alarmuje w kwestii wpływów rosyjskich na polską politykę. I można oczywiście mówić, że przecież jest to tylko fikcja literacka, jednak wystarczy włączyć co jakiś czas telewizor i przekonać się, że może nie tylko.
Można w „Dystopii” znaleźć odbicie rozwoju technologicznego, także w szpiegowskim rzemiośle. Bohaterowie używają na przykład nowoczesnych programów śledzących, nawet takich, które potrafią z oddali czytać z ruchu warg i w ten sposób dostarczać tropiącym informacji o tym, co knują podejrzani. Niewątpliwy to ukłon w stronę sztucznej inteligencji znajdującej użytek pewnie i w świecie agentów. Choć można z tej opowieści wysnuć wniosek, że koniec końców, to sprawdzone, analogowe działania (takie jak odczytanie ręcznie napisanej na papierze notatki, a potem spuszczenie jej w toalecie czy używanie starej, ale nienamierzalnej nokii) sprawdzają się najskuteczniej.
Autor kreuje charakterystyczne, wielowymiarowe, wiarygodne postacie. Jest wśród nich i Jagan – bohater chyba najbardziej lubiany przez czytelników. To rodzaj supermena, cyborga, który wywija się z każdej, najbardziej śmiertelnej sytuacji i jeszcze zdoła napsuć krwi wrogom. Przyznaję, że jestem jego wielbicielką!
Sam tytuł – dystopia jako czarna wizja rzeczywistości – jest niezwykle trafny w odniesieniu do treści książki korelującej z naszą polityczną codziennością – a przynajmniej był do ostatnich wyborów. Teraz mamy światełko nadziei, że będzie lepiej. Choć pewnie tematów do kolejnych powieści Vincentemu V. Severskiemu nigdy nie zabraknie. Co z punktu widzenia czytelników jest akurat pożądane.
Vincent V. Severski
„Dystopia”
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa, 2023
535 s.
Nasz RECENZJE powieści Vincenta V. Severskiego: