„Ukradli tobie paszport, ukradnij komuś i ty”, doradza Ryszardowi Ochódzkiemu jego przyjaciółka. I ten cytat z „Misia” trafnie streszcza bestsellerową powieść irlandzkiego pisarza Adriana McKinty`ego. Pomysł na fabułę „Łańcucha” zasadza się na następującym mechanizmie: porywacze uprowadzają dziecko. Jego rodzice muszą jednak nie tylko zapłacić okup, by je odzyskać, ale i... porwać kolejnego nieletniego.
Spokojny żywot mieszkańców Newburyport, niewielkiej miejscowości położonej na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, zostaje zakłócony przez tragiczne wydarzenie. Porwano Kylje, córkę Rachel O'Neill. Wkrótce kobieta dowiaduje się, że by mogła znów zobaczyć Kylje, musi zebrać sporą ilość gotówki. I samej uprowadzić następne dziecko.
Tytuł nawiązuje do nazwy enigmatycznej organizacji, która stoi za procederem porwań dla okupu. Sam koncept istnienia tej grupy przestępczej wydaje się naciągany i niewiarygodny. Jednak w miarę lektury i realizacji zamysłu autora, idea staje się coraz bardziej przekonywająca. Fabularny zamysł jest ciekawy pod tym względem, że pokazuje, jak ofiarę przeobrazić w przestępcę.
Oczywiście na przypadku Kylje i Rachel sprawa się nie kończy. Łańcuch zostaje wprawiony w ruch i sieje coraz większe przestępcze żniwo. Czytelnik z narastającym napięciem śledzi zmagania rodziców walczących o uwolnienie swoich pociech.
Pod tym względem pisarz sprytnie skonstruował swoją powieść, wykorzystując mechanizmy psychologiczne. Któż by nie przejął się porwaniem dziecka i rozpaczą próbujących je odzyskać rodziców?
Zgrzyta wyjaśnienie powodów, dla których gangsterzy założyli swój biznes. Autor wplata je w postaci osobnego wątku retro opisującego lata 70., czasy hippisów żyjących w komunach. Motyw pojawia się dość nagle i wydaje się oderwany od całości.
Rozkręcony łańcuch dramatycznych wydarzeń prowadzi do wystrzałowego (dosłownie!) finału, w którym dochodzi do ujawnienia tożsamości decydentów pociągających za sznurki. Konfrontacja protagonistki z nimi przynosi skutki, których nie powstydziłby się John McClane ze „Szklanej pułapki”.
Ciekawostka: w książce pojawiają się nasze narodowe akcenty. Jest woda mineralna Poland Spring, a babcia Rachel ma polskie korzenie. Także tłumacz zdecydował się na interesujące posunięcie: tramwaj w bostońskiej gwarze przełożył jako bimbę. Czyżby z Poznania do Bostonu nie było aż tak daleko?
W „Łańcuchu” znajdziemy dobrze odwzorowane amerykańskie realia: policja jest wszechwładna, niemal każdy ma bajecznie łatwy dostęp do broni, a kupno łańcucha, kilku taśm klejących i dwudziestu nierejestrowanych telefonów na kartę nie budzi niczyjego zdziwienia. Co najwyżej skojarzenia z orgietką na wzór tej z “50 twarzy Greya”...
W swojej książce Irlandczyk pokazuje, jak social media i nasze uzależnienie od nich, mogą prowadzić do zguby. Jak ludzie bezrefleksyjnie podają do publicznej wiadomości wszystkie prywatne informacje, nie zdając sobie sprawy z tego, że konsekwencje takiego obnażania się mogą być tragiczne.
Powieść Adriana McKinty'ego to trzymający w napięciu thriller, oparty o oryginalny zamysł fabularny. Nic dziwnego, że prawa do jego zekranizowania już zostały wykupione.
Adrian McKinty
„Łańcuch”
przeł. Dariusz Żukowski
Wydawnictwo Agora
Warszawa, 2019
400 s.