„Widowisko” to trzeci tom kryminalnej serii Przemysława Borkowskiego. Wracają bohaterowie znani z poprzednich części: „Zakładnika” i „Niedobrego pasterza”, z psychologiem Zygmuntem Rozłuckim oraz komisarzem Rafałem Sądeckim na czele. Powraca również Olsztyn jako miejsce akcji, w którym festiwalową atmosferę rujnuje morderstwo. Na scenie wśród teatralnych trup pojawia się najprawdziwszy... trup. I ściele się on gęsto. A zbrodnie, zgodnie z tytułem książki, mają spektakularną oprawę.
Stolica Warmii i Mazur ma bogatą, sięgającą trzech dekad tradycję corocznych festiwali teatralnych. W tym czasie olsztyńskie ulice zapełniają barwne korowody, a rzesze widzów czekają na spektakle plenerowe wystawiane przez zespoły z kraju i zagranicy. Ten walor miasta postanowił zdyskontować kryminalnie rodowity olsztynianin, znany z dorobku kabaretowego oraz na polu literatury gatunkowej, Przemysław Borkowski.
W najnowszej części cyklu morderca psuje szyki włodarzom regionu, którzy dwoją się i troją, by podnieść rangę miasta poprzez hojne wsparcie finansowe dla festiwalu teatralnego. Zabójca swoją ofiarę, ubranego w rycerską zbroję urzędnika wojewódzkiego wydziału kultury, zaciąga na nasyp kolejowy i przykuwa do szyn. Dzieła zniszczenia dokonuje rozpędzony ekspres z Warszawy.
Sprawca idzie za ciosem i szybko pojawia się kolejny nieboszczyk. Ze starannie budowanego klimatu fiesty nie pozostaje nic: turyści są przerażeni, notable wściekli, miejscowi mundurowi niezadowoleni dodatkowym ciężarem, który spada na ich barki. Śledztwo komplikuje brak dowodów i polityczna proweniencja ofiary powiązanej z partią aktualnie rządzącą krajem. Na czasochłonne i metodyczne śledztwo komisarz Rafał Sądecki nie ma szans. Jest pod obstrzałem przełożonych żądających błyskawicznych wyników i zażegnania kryzysu wizerunkowego. Dodatkowo humor Sądeckiemu psuje żona, która straszy go rozwodem.
Policjantowi nie w smak jest ganianie za zwyrodnialcem. Sięga więc po pomoc starego znajomego Zygmunta Rozłuckiego. Dobrze się składa, bo psycholog nie chce już dłużej użerać się z pacjentami przychodni psychiatrycznej. Zatrudnia się więc jako pracownik cywilny w policji. Złośliwi koledzy czynią aluzje, że tym samym stał się sekretarką komendanta do wszelkich poruczeń.
Pierwsze kroki Rozłucki kieruje w stronę teatru, bowiem stamtąd wypożyczono zbroję, którą miała na sobie ofiara. Pod płaszczykiem zbierania materiału do dysertacji psycholog rozpoczyna prywatne śledztwo. Węszy w środowisku aktorskim, rozpytuje pracowników i bada nastroje. Staje się to przyczynkiem do formułowania hipotez co do tożsamości i motywu sprawcy.
Przy okazji poznaje aktorkę, Agnieszkę Wilczyńską, i z miejsca zadurza się w kobiecie. Tak jak w poprzednich tomach nie miał umiaru Rozłucki w sięganiu po alkohol, tak i tutaj w sprawach sercowych przeszarżowuje. Jego zachowanie przypomina szczeniackie zauroczenie. A może jest to dramatyczna chęć nadrobienia zabranego przez nałóg czasu? Moim zdaniem to słabszy element „Widowiska” - zalew przemyśleń zakochanego Rozłuckiego odciąga uwagę czytelnika od intrygi kryminalnej. A ta obfituje w ciekawe zwroty akcji i takiż finał.
Borkowski bardzo skrupulatnie opisuje drobiazgi, nie pozostawiając za wiele miejsca dla wyobraźni czytelników. Tłumaczy dość oczywiste sprawy, takie jak różnorodność występowania opon samochodowych czy kulisy zakupu biletu kolejowego przez internet. Sztampowo też wypada kreacja Sądeckiego, który buduje swój autorytet przełożonego na soczystych, pojawiających się w nieodpowiednich momentach bluzgach.
Wiele smaczków dla siebie znajdą w powieści miłośnicy teatru. Sporo tu branżowych kulis: żargonu, zwyczajów i relacji panujących w zespole aktorskim tej instytucji kultury.
Przemysław Borkowski
„Widowisko”
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2019
493 s.