„Oko w oko ze złem” to wspomnienia angielskiej psycholożki sądowej Kerry Daynes. Dwie dekady pracy z mordercami, gwałcicielami czy pedofilami dostarczyły jej sporo materiału do rozważań. O trudnych sprawach pisze w przystępny sposób, z dystansem i dużą dawką czarnego humoru.
Już od pierwszych stronic w tekście górę bierze przekora, czerpiąca siłę z irlandzkich korzeni autorki. Dowiadujemy się mianowicie, że decyzję o pójściu na studia psychologiczne Daynes podjęła „pod wpływem hormonów i taniego jabola”. Zawód psychologa klinicznego jawił się pisarce jako fascynujący, pozwalający na zgłębianie tajników cudzego umysłu. Nie zawiodła się. Choć skala trudności, które ją spotkały, przytłaczała. Poza konfrontacją z niebezpiecznymi przestępcami musiała się zmagać z pracownikami służby penitencjarnej.
Mizoginistyczne środowisko, zamiast wsparcia, dostarczało jej wielu upokorzeń: począwszy od seksistowskich żartów, przez niewybredne gesty, po szczegółowe kontrole osobiste przeprowadzane przez więziennych strażników. Dziś, w dobie #metoo takie zachowania wypełniałyby definicję molestowania seksualnego, ale lata 90. w północnej Anglii to czas, gdy sobotnią wizytę w pubach umilały męskiej publice występy striptizerek.
Siła charakteru nie pozwoliła Daynes się poddać. Dobrowolnie przekraczała mury więzienia, by długimi godzinami badać, przepytywać, ale przede wszystkim pomagać osadzonym. Zabójcom dzieci, psychopatom, damskim bokserom, stalkerom, niedoszłym samobójcom. Daynes opisuje typologię zaburzeń psychicznych, ich diagnozowanie i leczenie. Przybliża skomplikowany proces wydania decyzji o poczytalności osób oskarżonych o dokonanie przestępstwa. Częstokroć to jej zdanie przesądzało o tym, że trafiały one na długie lata do więzienia. Brzemię odpowiedzialności, jakie niesie ze sobą praca biegłego, to motyw przewodni tej książki.
Pisarka jest wobec czytelnika uczciwa, nie popada w samozachwyt i wskazuje na duży margines błędu w profilowaniu psychiki. Przytacza sprawę ewidentnego stalkera, który wedle przeprowadzonych przez nią testów klinicznych powinien być uniewinniony. Tylko zupełny przypadek zaważył, że dobrze maskujący się przestępca ujawnił oblicze agresywnego despoty i trafił za kratki.
Z wyznań Daynes przebija nuta żalu, wywołana poczuciem deprecjonowania zawodu psychologa sądowego. Jego praca nie jest aż tak atrakcyjna dla opinii publicznej jak sam przestępca: wtedy gdy jest ścigany przez policję czy później, gdy zeznaje w sądzie. Profesja psychologa w Wielkiej Brytanii jest wysoce sfeminizowana. Według Brytyjskiego Stowarzyszenia Psychologicznego nawet w osiemdziesięciu procentach zajmują się nią kobiety. Pokutuje opinia o pośledniej roli tego fachu, napędzana stereotypami.
Książka skorzystałaby na uporządkowaniu struktury i wyodrębnieniu wątków. Płynność lektury poprawiłoby wyraźne wydzielenie historii zagadnienia z danymi statystycznymi, analizy poszczególnych przypadków, czy pomysłów na ulepszenie systemu kontroli osób zaburzonych psychicznie. Wymieszanie tych kwestii nieco gmatwa wywód.
Zebrane w książce doświadczenia Kerry Daynes jeżą włos na głowie. W kontekście tego, co przeżyła, jej słowa o tym, że jest „zwykłą babką z północnej Anglii, która jak wszyscy tutaj żłopie hektolitry mocnej herbaty”, to zwykła kokieteria.
Kerry Daynes
„Oko w oko ze złem. Prawdziwe historie z akt psycholożki sądowej”
przeł. Agnieszka Walulik
Wydawnictwo Otwarte
Kraków, 2019
262 s.