Tego jeszcze nie było! Kryminał warzywny (bo to warzywa są tu bohaterami opowieści) „dla dzieci w każdym wieku” - jak reklamuje książkę Mikołaja Marceli wydawca - i nie przesadza. Podczas lektury „Best Selera” świetną zabawę będzie miał tak mały, jak i duży czytelnik. Ten ostatni znajdzie tu mnóstwo nawiązań do rzeczywistości, które dodadzą pikanterii sprawie.
W Jarzynowie źle się dzieje. Po imprezie urodzinowej swojej siostry, znika Anielka Brukselka. Czy porwał ją wampij, którym straszy młode warzywka Hilary Czosnek, starszy pan opowiadający przerażające historie przy ognisku? Wkrótce po tej tragedii znika kolejna mieszkanka Jarzynowa, a miejscowy szeryf – Best Seler – będzie miał ręce pełne roboty.
Best Seler najpewniej nie jest jednym z najbardziej błyskotliwych policjantów, jakich znacie z literatury. Gubi go nadmierna pewność siebie i chęć prowadzenia śledztwa w pojedynkę. Co rusz ma nowego podejrzanego, który już na pewno, na sto procent jest tym właściwym. Równolegle do Best Selera swoje własne dochodzenie prowadzą trzy siostry Brukselki. Zaprowadzi je ono aż do Wielkiego Lasu za rogatki miasteczka, gdzie ze względów bezpieczeństwa żadne warzywko nie powinno się zapuszczać.
Tak jak już wspomniałam, „Best Seler” (jaki znakomity tytuł!) to książka dla każdego. Mały czytelnik znajdzie tu sensacyjną opowieść, która zmierza do pełnego dramatyzmu zakończenia. Finału, w którym nie zabraknie wielopoziomowego morału, także – nazwałabym go tak – gastronomiczno–żywieniowego. Przesłanie brzmi: slow food, w żadnym razie nie fast, bo inaczej możecie mieć do czynienia nawet z samym ojcem chrzestnym.
Społeczność zamieszkująca Jarzynowo nie jest wyjęta spod klosza, jak na przykład ma to miejsce w ostatnich powieściach autorki Jeżycjady. I tak: tata Brukselek z różnych przyczyn nie mieszka z mamą, nastolatki mają to do siebie, że imprezują, a chłopcy cichaczem nocują u swoich dziewczyn. Autor nie zamydla oczu swoim odbiorcom i traktuje ich z powagą, na jaką zasługują.
Mikołaj Marcela umiejętnie bawi się słowem. Popatrzcie tylko na imiona i nazwiska niektórych bohaterów: Melka Brukselka, Dżesika Papryka, Czarka Pieczarka, Dorotka Karotka czy Roch Groch, który jest przemądrzały i lubi się nadymać. Z kolei Giorgio Ananas boi się, że go zapuszkują. Brukselki grają w gry planszowe: „Vegepoly” czy w „Pekińczyka”.
Jest też dziennikarz lokalnej gazety Mariusz Jakub Bób, prowadzący rubrykę „Piszę, jak jest”. Tu zaczynają się owe smaczki dla dorosłego odbiorcy. Wspomina się wielkiego poetę Adama Bakłażana i cytat z jego twórczości: „Są rzeczy na niebie i na ziemi, o którym się warzywom nie śniło”, a także pisarza i myśliciela, który zowie się Stanisław Len.
Konstrukcyjnie „Best Seler” jest opowieścią w opowieści. Na książkę z historią z Jarzynowa natrafiają na początku pewne siostry. A zakończenie każe podejrzewać, że możemy liczyć na kontynuację.
No i są jeszcze zabawne ilustracje, z których najbardziej podoba mi się fryzura Best Selera.
Kryminał Mikołaja Marceli to doskonały przepis na udany wieczór ze swoimi dziećmi. A gdy te wreszcie zasną, rodzice będą się mogli nacieszyć warstwą powieści przeznaczoną specjalnie dla nich.
Mikołaj Marcela
„Best Seler i zagadka znikających warzyw”
Wydawnictwo Literackie
Kraków, 2018
190 s.