To na pewno nie jest klasyczny kryminał, ani nawet miejski kryminał retro. To jest powieść na styku kilku gatunków i wydaje mi się, że jedna etykieta nie oddaje jej specyfiki. Chyba jednak w dużo większym stopniu jest to powieść historyczno-obyczajowa niż kryminalna.
Kawiarenka Kryminalna: Czy to prawda, że wszystko zaczęło się od kafelka?
Zbigniew Białas: Tak. Wszystko zaczęło się od kafelka przypadkowo znalezionego podczas spaceru na ulicy Żytniej w Sosnowcu. Wydaje mi się, że w tej chwili czytelnicy Korzeńca właśnie tego kafelka poszukują najbardziej, kiedy przyjeżdżają do miasta, by chodzić śladami bohaterów książki.
KK: Korzeniec szturmem podbił rynek wydawniczy i serca czytelników, był wielokrotnie nagradzany, między innymi otrzymał Śląski Wawrzyn Literacki w 2011 roku czy też został ogłoszony „Najlepszą Książką Roku 2011” w plebiscycie wortalu literackiego granice.pl. Był Pan przygotowany na tak ogromny sukces?.
KK: W Korzeńcu jest trup, jest błąkająca się gdzieś po zakazanej dzielnicy Sosnowca – Abisynii - odcięta głowa, jest też śledztwo dziennikarskie. Jednak czy to na pewno jest kryminał czy raczej opowieść o mieście i jego mieszkańcach w newralgicznych czasach tuż przed pierwszą wojną światową?
Z.B.: To na pewno nie jest klasyczny kryminał, ani nawet miejski kryminał retro. To jest powieść na styku kilku gatunków i wydaje mi się, że jedna etykieta nie oddaje jej specyfiki. Chyba jednak w dużo większym stopniu jest to powieść historyczno-obyczajowa, niż kryminalna.
KK: Przyznam się bez bicia, że podczas czytania Korzeńca nie raz sama siebie przyłapywałam na głośnym chichotaniu. Czy tę książkę pisało się tak lekko, jak lekko się ją czyta?
Z.B.: Myślę, że pisało się odwrotnie proporcjonalnie do lekkości z jaką się czyta. I bardzo dobrze. Nie ufam twórcom, którym się lekko pisze.
KK: Jako chorzowianka muszę spytać o jedno - jak to jest z tymi śląskimi kobietami, co to podobno są tłuste, nie mają talii, ale za to mają wąsy i gęste, połączone brwi? Dalej wyglądamy tak uroczo, jak opisał Pan to w Korzeńcu?
Z.B.: Nie, nie. Ślązaczki to najsubtelniejsze kobiety świata. Poza tym, to nie była przecież moja opinia, tylko jednego z bohaterów, który oczywiście był w błędzie.
KK: Jak zapatruje się Pan na antagonizmy śląsko-zagłębiowskie? Śmieszą Pana dowcipy w stylu: „Dlaczego Neron spalił Rzym? Bo nie było Sosnowca”?
Z.B.: Rozumiem te antagonizmy, bo są uwarunkowane historycznie i występują, czy się to komuś podoba, czy nie. Niektóre dowcipy mnie śmieszą, ale chciałbym, żeby pozostawały wyłącznie w sferze żartów.
KK: Jak to się stało, że filolog angielski wstąpił do wojsk ONZ i wyjechał na Bliski Wschód z misją obserwacyjną na Wzgórza Golan? Tkwi w Panu jakaś niespokojna dusza?
Z.B.: W czasach mojej młodości służba w armii była obowiązkowa. Mogłem siedzieć na przykład na poligonie w Drawsku albo pojechać na pół roku na Bliski Wschód. Wybrałem Bliski Wschód.
KK: Dużo Pan podróżuje ze swoimi gościnnymi wykładami, między innymi po Stanach Zjednoczonych, Turcji, Maroku czy RPA. A o jakiej podróży marzy Pan najbardziej?
Z.B.: Podróżuję bardzo dużo, także prywatnie. Czasami wydaje mi się nawet, że podróżuję dużo więcej, niż powinienem. Marzą mi się Grenlandia, Alaska i Wyspy Owcze. To chyba jedyne miejsca, które chciałbym jeszcze zobaczyć. Tyle że bez wędek bym się tam nie wybierał.
KK: Tak jak Wrocław ma Marka Krajewskiego, a Lublin Marcina Wrońskiego, Sosnowiec zyskał sobie Zbigniewa Białasa. Ma Pan teraz jakieś specjalne względy w mieście?
Z.B.: Mam nadzieję, że tak, ale na razie nie starałem się z nich korzystać. Spotykam się natomiast w mieście z wieloma przejawami sympatii.
KK: Kryminał wciąż przez niektórych postrzegany jest jako gorszy gatunek. Jak więc środowisko naukowe, w którym obraca się Pan na co dzień, zareagowało na to, że zajął się Pan tak „niepoważną” literaturą?
Z.B.: Te osoby, które czytały Korzeńca zdają sobie sprawę, że to nie jest klasyczny kryminał. Nikt w oczy mi nie powiedział, że robię niepoważne rzeczy, ale czasami rzeczywiście wydaje mi się, że moje środowisko uważa, że chwilowo piszę „urlopowo”.
KK: Pańska powieść została przeniesiona na deski Teatru Zagłębia w Sosnowcu, który to zresztą spektakl otrzymał Złotą Maskę. A jak Panu podoba się wersja sceniczna Korzeńca?
Z.B.: Bardzo mi się podoba. Wszystkim serdecznie polecam ten spektakl. Jest doskonale zrobiony i fantastycznie zagrany.
KK: Pana powieść to znakomita historia miasta i związanych z nim wybitnych ludzi. Był już Janek Kiepura czy rodzina Dietlów, a o kim przeczytamy w następnych częściach? Czy zdradzi nam Pan, o czym będzie kolejna Pana powieść, Puder i pył, i kiedy zobaczymy ją w księgarniach?
Z.B.: Akcja Pudru i pyłu rozgrywa się od 11 listopada 1918 roku do 7 listopada 1919 roku. W tle historycznym odzyskanie niepodległości oraz pierwsze powstanie śląskie. Część bohaterów znanych z Korzeńca występuje w Pudrze i pyle. Z nowych postaci historycznych będą Pola Negri i jej pierwszy mąż, hrabia Dąmbski, komendant policji w Sosnowcu. O samej akcji nic nie powiem, wszak to kryminalna zagadka, więc lepiej siedzieć cicho. Książka pojawi się w księgarniach już 20 września. Premiera przewidziana jest na katowickie targi w Spodku.
Wywiad przeprowadziła Marta Matyszczak
Zbigniew Białas - anglista, literaturoznawca, profesor nauk humanistycznych, tłumacz literatury angielskiej, amerykańskiej i nigeryjskiej na język polski. W młodości służył w wojskach ONZ na Bliskim Wschodzie (Wzgórza Golan), obecnie preferuje łagodniejsze doznania: jest miłośnikiem opery, wędkarstwa i krajów skandynawskich.